Nigdy nie ukrywałam, że Hiszpania to moja obsesja, moja fascynacja, moja druga ojczyzna. Kiedyś spełnię swoje marzenie i przeprowadzę się do magicznej Barcelony, upalnej Sewilli albo królewskiego Madrytu. Jeśli nie na stałe, to chociaż na chwilę. Póki co pozostają mi częste, aczkolwiek krótkie wizyty albo wirtualne podróże po tym słonecznym kraju. W moje ręce wpadła niedawno książka Mikołaja Buczaka „Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii”, która wywołała u mnie szybsze bicie serca. Coraz bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że Hiszpania to kraj idealny dla mnie.
„Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii” nie jest żadnym przewodnikiem. Nie jest także typowym reportażem, od których uginają się księgarniane półki. Mikołaj Buczak skupił się na nieco innych aspektach tego kraju. Jak sam przyznaje, chciał napisać książkę, która nieco będzie się różnić od tych, które dostępne są na rynku wydawniczym, ale niektóre zagadnienia i tematy pokrywają się z dostępnymi już pozycjami. Jednak autor skupia się w głównej mierze na teraźniejszym życiu Hiszpanów, które oczywiście powiązane jest z przeszłością, nie tak z resztą odległą. Porusza tematy dotyczące masowej turystyki i to, jak Hiszpanie mają dosyć turystów atakujących ich kraj każdego roku. Mikołaj Buczak pisze również o tym, dlaczego Hiszpanie tak słabo mówią po angielsku i dogłębnie wyjaśnia genezę i przyczyny takiego stanu rzeczy. Z tej książki dowiemy się także o hiszpańskim współczesnym feminizmie oraz tym, dlaczego Hiszpania to dobry kraj do życia. Pojawiają się również nieco mnie przyjemne tematy, jak wielki kryzys ekonomiczny, z którym nadal Hiszpanie nie potrafią sobie poradzić czy fala emigrantów zalewająca każdego roku ten kraj.
Jednak to, co najbardziej fascynuje w „Sobremesie” to rozdział o różnorodności Hiszpanii i jej mieszkańców. Tak naprawdę Hiszpania nie jest spójnym krajem o jednolitym języku, kulturze i obyczajach. Jeszcze nie tak dawno temu Katalończycy wykazywali zapędy niepodległościowe, a Baskowie im w tym wtórowali. Z drugiej strony ta różnorodność językowo-kulturowa sprawia, że kraj ten jest tak bardzo fascynujący. W rozdziale „Już tacy jesteśmy” Mikołaj Buczak opisuje różnice pomiędzy Andaluzyjczykami, Baskami, Katalończykami, Galisyjczykami i mieszkańcami Madrytu. Dokładnie pisze o stereotypach, przywarach i zaletach poszczególnych mieszkańców danego regionu. W dowcipny sposób autor przedstawia różne oblicza mieszkańców Hiszpanii, wyjaśnia dlaczego tak często śmieją się z siebie samych oraz jak radzą sobie z historycznymi podziałami.
Książkę przeczytałam z wypiekami na twarzy. Chociaż 95% informacji zawartych w tym reportażu były mi znane, nie mniej jednak „Sobremesę” z przyjemnością przeczytałam. Zastanawiam się, dlaczego ja nie napiszę tego typu książki. Przecież często goszczę w Hiszpanii – mojej drugiej ojczyźnie i posiadam pewną wiedzę na temat tamtejszej kultury, geografii czy obyczajów. No cóż, muszę przemyśleć sprawę – może i ja kiedyś napiszę swoją książkę? 🙂 Póki co serdecznie polecam książkę Mikołaja Buczaka, która za sprawą fascynującego tekstu i przepięknych, kolorowych fotografii przeniesie nas do słonecznej Hiszpanii. Ja mam ochotę kupić bilet, spakować walizkę i wyruszyć po raz któryś do mojego ukochanego kraju, by odkryć kolejne regiony, po raz kolejny zatracić się w tej specyficznej atmosferze oraz zajadać się przepysznym hiszpańskim jedzeniem.
Za książkę dziękuję: