Kurozwęki to malutka miejscowość znajdująca się w województwie świętokrzyskim. Jednak w samym jej sercu znajduje się prawdziwa perełka, która stanowi nie lada atrakcję w całym województwie. Mowa o zespole pałacowo-parkowym w Kurozwękach. W skład zespołu pałacowo-parkowego wchodzą: pałac, pawilon wschodni zwany oficyną, pawilon zachodni zwany oranżerią, budynek stajni cugowej z dobudowanym na początku XIX wieku i strzeżonym przez dwa lwy portalem kolumnowym oraz zachowana część krajobrazowego parku angielskiego, którego prawdziwą ozdobą są platany.
Jako mała dziewczynka w Kurozwękach bywałam bardzo często. Pamiętam, że wówczas fasada pałacu mieniła się odcieniami różu, a konkretniej miała łososiową barwę. Była to swoista wizytówka tego miejsca. Dlatego też bardzo się zdziwiłam, kiedy po latach nieobecności przybyłam do Kurozwęk, a mój wzrok poraził kolor biały/beżowy/szary. Okazuje się, że nowi właściciele zdecydowali się na bardziej uniwersalny kolor ich pałacyku. Moim skromnym zdaniem na jego niekorzyść. Aktualnie pałac jest rokokowo-klasycystyczną rezydencją otoczoną parkiem krajobrazowym. To również ciekawy przykład budowli, która na przełomie wieków zmieniła swoją postać i przeznaczenie: od rycerskiego zamku, poprzez szlachecki dwór obronny, aż po barokową rezydencję.

O historii tego miejsca
Pierwsze wzmianki o Kurozwękach pochodzą z XIII wieku. Około drugiej połowy XIV w. Dobiesław z Kurozwęk wybudował drewniano-murowany zamek, siedzibę rodu Kurozwęckich. Początkowo miał on charakter obronny, był jednym z pierwszych murowanych zamków rycerskich w Polsce. Zamek później wielokrotnie przebudowywano, aż osiągnął obecną formę. Według miejscowej tradycji założycielem Kurozwęk miał być czeski rycerz Poraj Sławnikowic, brat św. Wojciecha. Na początku budynek pełnił funkcję obronną, ponadto był jednym z pierwszych murowanych zamków rycerskich w Polsce. Zamek był wielokrotnie przebudowywany, aż do osiągnięcia obecnego kształtu i wyglądu pałacu. Co ciekawe, nazwa miejscowości Kurozwęki, czyli Kur dźwięki, według legendy wywodzi się od koguta, którego głośne pianie pozwoliło odnaleźć się zagubionemu księciu podczas polowania w okolicznych puszczach.
W okresie międzywojennym majątek obejmował 6000 ha pól, lasów, stawów rybnych i słynął ze stadniny koni anglo-arabskich. We wrześniu 1944 roku pozostałą w kraju rodzinę Popielów zmuszono do opuszczenia majątku, a wszystkie budynki i grunty zostały przejęte przez państwo. W roku 1989 starania o odzyskanie majątku podjął mieszkający w Polsce przedwojenny jego właściciel, ksiądz infułat Marcin Popiel, długoletni proboszcz parafii Szewna koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Tuż po jego śmierci, w 1991 roku, ruina pałacu i część parku została odkupiona przez prawowitych właścicieli. W imieniu rodziny posiadłość objął Jean Martin Popiel ze swą żoną Karen Sveny Jacobsen, z pochodzenia Norweżką. Przed osiedleniem w kraju Marcinowie Popielowie mieszkali m.in. w Szkocji, Kongo, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Belgii. Doczekali się ośmiorga dzieci – trzech córek oraz pięciu synów. W związku z objęciem majątku podjęli decyzję o przeniesieniu się do Polski.
Nowy właściciel już w roku 1992 rozpoczął prace porządkowo – remontowe, mające na celu przywrócenie historycznej świetności zamkowi. Aktualnie Zespół Pałacowy w Kurozwękach jest znany w Polsce jako obiekt zabytkowy i atrakcja turystyczna z jedynym w naszym kraju stadem bizonów amerykańskich. Do niewątpliwych sukcesów jego właścicieli zaliczyć należy: zabezpieczenie i konserwację piwnic oraz podziemi, odnowienie barokowej fasady pałacu, całkowitą rekonstrukcję wystroju sali balowej i ciągu salonów oraz remont obu pawilonów.

Zespół pałacowo-parkowy w Kurozwękach
W skład zespołu pałacowo – parkowego wchodzą: pałac, pawilon wschodni zwany oficyną, pawilon zachodni zwany oranżerią, budynek stajni cugowej z dobudowanym na początku XIX wieku i strzeżonym przez dwa lwy portalem kolumnowym oraz zachowana część krajobrazowego parku angielskiego, którego prawdziwą ozdobą są platany. Pałac w Kurozwękach jest jednym z niewielu zabytków w Polsce, pozwalających prześledzić kolejne zmiany stylów: od murowanego zamku rycerskiego, poprzez dwór obronny, do barokowo-klasycznej rezydencji. Zamek został wybudowany przez rodzinę Kurozwęckich, a następnie przechodził kolejno w ręce Lanckorońskich, Sołtyków i Popielów.
Jak wspomniałam wcześniej, aktualnie pałac poddawany jest renowacji i nie wszystkie komnaty są dostępne. Póki co do zwiedzania udostępniono I piętro, już w nowej odsłonie – salę balową, salon portretów, salon zielony i czerwony, taras widokowy i kaplicę. Reprezentacyjna sala balowa znajdująca się na piętrze ozdobiona została polichromią ornamentalną, akcentującą podziały architektoniczne z pięknie malowanymi scenami pejzażowymi. Modernizacji w stylu rokokowym uległy także apartamenty na piętrze skrzydła zachodniego i północnego, w tym jadalnia, salon czerwony i zielony oraz biblioteka z przyległym do niej pokojem.
Obok pałacu znajduje się Oranżeria, budynek wybudowany w drugiej połowie XVIII wieku pełnił funkcję oranżerii i ptaszarni. Zaprojektowany przez czeskiego architekta Ferdynanda Naxa, który zaprojektował również Oficynę – pawilon wschodni, który pełnił funkcję herbaciarni i pawilonu myśliwskiego. Aktualnie znajduje się tam elegancka kawiarnia, w której można napić się czegoś orzeźwiającego.
Safari Bizon
Bizony amerykańskie sprowadzone zostały do Kurozwęk w grudniu 2000 roku w celach hodowlanych i agroturystycznych. Po uzyskaniu pozwoleń z Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Ochrony Środowiska oraz władz samorządowych, sprowadzono 20 jałówek i 2 byki z największej hodowli w Europie „Bison d’Ardenne” w Belgii. Stado jest częścią Stadniny Koni w Kurozwękach i jest nadzorowane przez urzędowego lekarza weterynarii i placówki naukowo-badawcze Akademii Rolniczej w Krakowie i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Stado odbyło obowiązkową kwarantannę (około 1 miesiąca) i zostało osiedlone na łąkach nieopodal pałacu.
Stado zamieszkałych tam bizonów amerykańskich można obserwować w naturalnych warunkach, ale i jednocześnie historycznym otoczeniu – wjeżdżając do wnętrza zagrody westernowym wozem „safari-bizon”. Przez cały czas jest z turystami przewodnik, który opowiada historii zwierząt, sypie zabawnymi anegdotami z nimi związanymi i cierpliwie odpowiada na pytania gości. Stado zaaklimatyzowało się na tym terenie bez problemów. Od założenia hodowli do chwili obecnej stado liczy ponad 60 sztuk młodych i z każdym rokiem pojawiają się kolejne. Małe, słodkie bizonki o jasnej sierści oglądać można co roku mniej więcej od maja. W sumie w kurozwęckiej zagrodzie znajduje się około 80 osobników.
Platan Klonolistny
Na terenie zespołu pałacowo – parkowego w Kurozwękach, znajdują się trzy platany klonolistne, zarejestrowane w 1980 roku jako pomnik przyrody. To gatunek drzewa z rodziny platanowatych, znany w europie od około 1700 roku. Drzewo dorastające do 35 m, o szerokiej, rozłożystej koronie. Pień zwykle niski, gruby, często od ziemi rozdziela się na kilka potężnych konarów. Kora na pniu i starszych gałęziach cynamonowo – szara. Świeżo złuszczony pień ma barwę zielonawoszarą. To tutaj jest wyznaczone miejsce zbiórki, oczekując na zwiedzanie z przewodnikiem.
Labirynty: bukowy i w kukurydzy
Labirynt wykonany jest – jak sama nazwa wskazuje – z drzew buku i został posadzony w roku 2005. Jego powierzchnia liczy około 30 a, łączna długość wszystkich ścieżek wynosi około 500 m, natomiast wysokość to ponad 2 m. Labirynt przygotowany jest głównie dla dzieci, ale dorośli również mogą dobrze się w nim bawić. Wewnątrz labiryntu ukryte są postacie związane z historią Pałacu i rodzin, które go zamieszkiwały.
Spacerując po labiryncie można sprawdzić swoją zdolność orientacji w terenie. Zabawa w labiryncie jest wspaniałą grą terenową, nie tylko dla najmłodszych. Zadaniem jest odnalezienie postaci znajdujących się wewnątrz labiryntu i uzupełnić cyferkami od 1 do 8 puste pola na bilecie. Prawidłowo wypełnione kupony należy wrzucić do urny przy kasie biletowej. Na koniec sezonu biorą one udział w losowaniu nagród. Czekam, aż ktoś do mnie zadzwoni z informacją, że wygrałam swoją nagrodę 🙂
Tuż obok labiryntu bukowego znajduje się drugi – w kukurydzy. Pierwotny labirynt nawiązywał do EURO 2012 i miał powierzchnię 1,3 ha, natomiast ten obecny zajmuje powierzchnię 4,5 ha. Spacerując po labiryncie, można sprawdzić swoją orientację w terenie, jak również i wiedzę. Co ciekawe, podobno na jego terenie nie działają telefony komórkowe, przez co adrenalina jest większa. Każdy uczestnik biorący udział w zabawie ma za zadanie odszukać ukryte pytania i uzupełnić specjalną krzyżówkę. Tak jak w przypadku labiryntu bukowego, prawidłowo wypełnione kupony biorą udział w losowaniu nagród. Niestety w trakcie mojej wizyty labirynt był niedostępny w związku z panującą suszą pole kukurydzy było liche i nie dało się tam zorganizować atrakcji.
Browar Popiel i restauracja
W 2016 roku obecny właściciel Zespołu Pałacowego – Michał Popiel wraz z żoną Aurorą i bratem Andrzejem – postanowili powrócić do tradycji produkowania piwa w Kurozwękach. Po długich staraniach, 8 grudnia 2018 roku został otwarty Browar Popiel. Do tej pory jest to jedyny samodzielnie produkujący piwo browar w województwie świętokrzyskim. Browar powstał dzięki współpracy z piwowarem Krzysztofem Ozdarskim z firmy Twój Mały Browar. Pierwszym piwem uwarzonym było piwo marcowe Pan Paweł. Za pierwszą warkę odpowiedzialni byli Krzysztof Ozdarski i Mariusz Kwieciński. Obecnie jednym z piwowarów jest sam właściciel Pałacu w Kurozwękach – Andrzej Popiel. Piwo z Kurozwęk jest niepasteryzowane i niefiltrowane, produkowane z najlepszej jakości surowców, aromatycznych słodów, drożdży i chmielu. Jednak prawdziwą tajemnicą tutejszego piwa jest woda czerpana z własnej studni głębinowej.
W budynku Browaru znajduje się również restauracja. Goście oprócz pysznych domowych ciast i tradycyjnych potraw, mogą skosztować np. burgera z bizona. Ja niestety nie skosztowałam, bo zabrakło czasu na jedzenie 😦 Ale kiedyś tam wrócę i wtedy mam zamiar spróbować tego burgera 🙂 Za to piwo lokalnego browaru wzięłam na wynos 🙂

Legendy związane z pałacem
Jak każdy szanujący się pałac, również ten w Kurozwękach posiada własne legendy.
- Legenda o genezie nazwy
Król Bolesław Wstydliwy wraz ze swoimi gośćmi – biskupem Wojciechem Sławnikowicem i jego synami – wybrali się na polowanie do pobliskiej puszczy. Jeden z synów biskupa Sobiebór tak pognał za jeleniem, że stracił z oczu swoich towarzyszy. Nawoływania nie przyniosły żadnego ratunku, a młodzieniec przeraził się, że przyjdzie mu spędzić noc, a kto wie – być może nawet wiele dni w tej ogromnej puszczy, zanim się z niej wydostanie. W pewnej chwili dosłyszał pianie koguta i postanowił podążać za jego dźwiękiem. Dzięki zwierzęciu trafił do chatki smolarza. Ten nakarmił go i napoił a następnie odprowadził na trakt kupiecki. Kiedy szczęśliwie powrócił na dwór króla, uradowany władca, że historia potoczyła się szczęśliwie, podarował mu tą część puszczy. Młody Sławnikowic niebawem się ożenił i osiedlił w pobliżu chatki smolarza. Powstającą w ten sposób osadę nazwał na cześć koguta, który wybawił go z tarapatów – Kurozwęki czyli „Kuro i dźwięki”.
- Legenda o Piotrze z Kurozwęk
Właściciel zamku Piotr z Kurozwęk, zwany też Piorunem, pewnego dnia przechadzając się po zamkowych murach dostrzegł w pobliskim lesie grupę szpiegowską swojego nieprzyjaciela. Zdając sobie sprawę, że pełne siły wroga muszą być już blisko, a nie zdoła wezwać żadnego wsparcia dla swojej niewielkiej zamkowej obsady, postanowił spróbować małego przekrętu. Kiedy wrogowie podeszli bliżej, Piotr wskazał nawet gdzie najeźdźcy mają szukać kosztowności (specjalnie przygotowanej niewielkiej części swego bogactwa), a następnie przygotował dla nich hojną ucztę. Kiedy już zupełnie uśpił ich czujność, na stołach pojawiło się wino z dodatkiem odurzających ziół. Rano wrogowie ocknęli się w lochu, a Piotr wraz ze swą drużyną świętował zwycięstwo. W zamian za uwolnienie więźniów uzyskał do nich gwarancje bezpieczeństwa dla zamku i swoich ludzi.
Kurozwęki w kulturze popularnej
- W 1888 roku Stefan Żeromski opisał Kurozwęki w swoich „Dziennikach”.
- Stefan Żeromski także w „Popiołach” w Kurozwękach umieścił akcję – opisał zabytek jako pałac w Grudnie, siedziba księcia Gintułta.
- Pałac i miejscowe plenery posłużyły za plan filmowy przy realizacji 65. odcinka serialu „Ojciec Mateusz”. Zdjęcia realizowano w grudniu 2010.
- W 1974 powstał film dokumentalny „Sen o Kurozwękach”, którego reżyserem i autorem scenariusza był Stanisław Janicki.
Kurozwęki – czy warto się tam wybrać?
Moim zdaniem warto, ale lepiej poczekać do zakończenia prac remontowych. Ogrodzenia i rozkopy wokół pałacu i parku psują cała magię tego miejsca Zespół pałacowo-parkowy ma ogromny potencjał, ale jest jeszcze sporo do zrobienia. Szkoda, że budynek został przemalowany na biały/beżowy kolor, który jest nijaki. Poprzednia wersja w kolorze łososiowym dodawał mu charakteru i sprawiał, ze pałac wyróżniał się.
Informacje praktyczne
- Adres: ul. Zamkowa 3, Kurozwęki
- Strona internetowa: http://www.kurozweki.com
- Godziny otwarcia: poniedziałek-piątek godz. 8:00-18:00, sobota-niedziela godz. 8:00-16:00
- Cennik biletów: wstęp na teren 7 zł (normalny), 5 zł (ulgowy); pałac i park 22 zł (normalny), 20 zł (ulgowy), safari bizon 18 zł (normalny), 15 zł (ulgowy); labirynt bukowy 5 zł (normalny i ulgowy); cały pakiet 48 zł (normalny), 41 zł (ulgowy)
- Po pałacu i parku oprowadza przewodnik, również safari bizon odbywa się tylko z przewodnikiem. Usługa przewodnicka wliczona jest w cenę biletów.
- Obecnie pałac jest remontowany, ale mimo wszystko można zobaczyć I piętro w nowej odsłonie – salę balową, salon portretów, salon zielony i czerwony, taras widokowy i kaplicę.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.
Za zaproszenie dziękuję:
Pierwszy raz czytam o tym miejscu i jestem zachwycona. Totalnie moje klimaty! Coś jak pałac w Pszczynie albo pałać Poznańskiego w Łodzi. Piękne miejsce i jak zwykle świetny wpis
Dziękuję 🙂 Kurozwęki są właśnie mało znane, mają duży potencjał i trzeba je trochę nad nimi popracować, ale i tak mimo wszystko jest co tam robić i warto się wybrać 🙂
Przecudne wnętrza, ciekawy browar:)
To prawda 🙂
W Kurozwękach nas jeszcze nie było, ale wszystkie składowe nas interesują.
Polecam 🙂