Koty to moje ulubione zwierzaki. Odkąd pamiętam, w moim rodzinnym domu zawsze był co najmniej jeden kot. Przeważnie koloru czarnego. Może dziwnie to zabrzmi, ale wychowałam się z kotami 🙂 W dzieciństwie woziłam kociaki w wózku, za co szczerze mnie nienawidziły. W podstawówce miałam kocurka, który był moim budzikiem – mój cwany tato, gdy nie chciało mu się wspiąć na pierwsze piętro żeby mnie obudzić do szkoły, wpuszczał Bogdana, a ten wskakiwał mi do łóżka i lizał po twarzy. W liceum, zakuwając do matury, kociak siedział mi na kolanach dotrzymując towarzystwa i patrząc na mnie współczującym wzrokiem. Gdy przeprowadziłam się do Warszawy, zawsze trafiałam na współlokatorów, którzy albo nie lubili kotów, albo byli na nie uczuleni… Dlatego też kiedy wracam w rodzinne strony, kot jest moim nieodłącznym kompanem 🙂 Chociaż o to coraz trudniej, gdyż o moje względy i uznanie zawzięcie walczy uroczy york, przez co kociak jest trochę zły i zniesmaczony 🙂 Z racji tego, że mieszkam już na swoim, intensywnie rozważam przygarnięcie (na dobry początek) jednego kociaka 🙂
Zanim wybrałam się do Rygi, nie wiedziałam, że miasto to słynie z zamiłowania do kotów, które od lat cieszą się miłością mieszkańców miasta. W Rydze ich metalowe figury można zobaczyć m.in. na dachu słynnej kamienicy pod dwoma kotami. Na Starym Mieście pełno jest sklepów oferujących pamiątki z kocimi motywami – od magnesów na lodówkę, przez figurki, po lniane torby z podobiznami tych futrzaków. Spacerując po mieście można spotkać wiele ciekawych kotów, różnej rasy i rozmiarów 🙂
Skąd koty wzięły się w stolicy Łotwy?
Legenda głosi, iż bogaty kupiec Bloemer niezadowolony z tego, że nie przyjęto go w poczet miejskiej Wielkiej Gildii obmyślił zemstę. Zamówił rzeźby czarnych kotów z wygiętymi grzbietami i umieścił je na wieżach swojej kamienicy (dzisiaj nazywany Dom Kotów). Koty te miały podniesione ogony, skierowane tyłem w okna przewodniczącego miejskiej Gildii Ryskiej. Dlatego też władze wytoczyły proces Bloemerowi, ale skorumpowane przez niego sądy umarzały kolejne postępowania. Nie było mocnego, który zmusiłby do odwrócenia kotów w stronę budynków miasta. Zwierzęta z podniesionym ogonem i zwrócone tyłem do Wielkiej Gildii symbolizowały lekceważący stosunek do kupców. Podobno jest to najczęściej fotografowany secesyjny zabytek w Rydze.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.
Idealny wpis dla mnie. Ja jeżdżąc na Bałkany zawsze przywożę sporo zdjęć kociaków. Ogólnie jestem straszną kociarą. Sama posiadam dwa biało-rude kocury i zapewne przygarnęłabym więcej mruczków, ale wtedy domownicy by mnie wyeksmitowali. 😉
Cudnie wyglądają te rzeźby kotów na budynkach!
WOW! Nie wiedziałyśmy, że Ryga to kocie miasto. Symbolem naszego miasta- Mijas, na południu Hiszpanii, jest osiołek 🙂
I ja zapamiętałam Rygę jako miasto kotów 🙂 Ten na dachu jest moim ulubionym.
Oj, dawno tam nie byłam, muszę się wybrać ponownie.
O.
Idealne miejsce dla mnie! Tak jak Ty, odkąd pamiętam, w moim życiu były koty. Wychowałam dwie wspaniałe kotki, jedna niestety już odeszła, druga jest w szczytowej formie, ale mieszka w tej chwili z moim rodzicami. Sama mam w domu trzy kocury, wszystkie przygarnięte – dwa z domu tymczasowego pod Warszawą, trzeci zgarnięty z ulicy w Wielkiej Brytanii… aktualnie mieszkamy w Szwajcarii 🙂
Pozdrawiam ciepło z Zurychu!
ale zawistnik z tego Bloemera 😛 Świetny pomysł na promocję miasta i na zwiedzanie.. 🙂
Samo miasto jest świetne, a koty dodają niesamowitego uroku 🙂 Pozdrawiam
Śliczne koty na zdjęciach, a ja też uwielbiam koty i się z nimi wychowałam. Teraz mam kotekę Łatkę, którą często pokazuję na moim blogu. 🙂
We Wrocławiu na każdym kroku spotyka się krasnale, a w Rydze koty. Niezwykłe 🙂
Koty to zdecydowanie moja liga:)
Moja też 😉 Dlatego Ryga będzie idealnym kierunkiem dla Ciebie 🙂 Pozdrawiam
Bardzo sympatyczny wpis! 🙂 Na normandzkich dachach też widziałam pełno kociaków 😉
Dziękuję 🙂 Ooo, no to ja muszę pomysleć o jakiejś wyprawie w tamte rejony 🙂 Pozdrawiam
Nie wiedzialam, ze Ryga jest miastem kotow. Oznacza to, ze powinnam sie do niej wybrac, bo uwielbiam kociaki! A kot na dachu z podniesionym ogonem wyglada oblednie 🙂
Tak, Ryga jest wspaniała! 🙂 A koty sprwiają, że trzeba się tam koniecznie wybrać 🙂 Pozdrawiam
Uwielbiam koty, mam trzy a i Ryga jest dla mnie pięiekna.
To mamy coś ze sobą wspólnego 😉 Pozdrawiam
Jak jesteś kociarą to na pewno spodobałoby Ci się w Grecji- czasem przejście jednej uliczki trwało zaskakująco długo, bo musiałam sfotografować każdego napotkanego kota 🙂 I są najwyraźniej dobrze traktowane, bo zupełnie nie boją się ludzi. Podobnie w Chorwacji.
Nie wiedziałam, że Ryga to takie kociolubne miasto! Dom z kotami na dachu- nie dziwię się, że jest często fotografowany 🙂
Tak, wiem, że w Grecji też lubią koty 🙂 Widziałam tam wiele kociaków 🙂 Pozdrawiam
Wiedziałam, że któreś miasto powiązane jest mocno z kotami, ale zapomniałam które.. Na szczęście Twój wpis odświeżył moją pamięć 🙂 Świetna atrakcja dla turystów – kocie figurki skojarzyły mi się trochę z wrocławskimi krasnalami 🙂 Pozdrawiam!
Hehe 🙂 Tak, w Rydze jest mnóstwo kotów 😉 I piękne miasto 🙂 Pozdrawiam
Ciekawe, nie wiedziałam, że Ryga to miasto kotów 😉 Choć równie zaskoczona byłam, gdy ostatnio okazało się, że jest też nim Dubrownik. Jest więc wokół wiele miłośników puchatych stworzonek 😀
Ooo, no widzisz, ja nie wiedziałam, że Dubrownik jest kocim miastem! A wybieram się do Dubrownika za 3 tygodnie! 🙂 Dzięki za cynk, będę się rozglądać za kociakami 🙂 Pozdrawiam
O kurcze! Pierwszy raz w życiu słyszę o tym zamiłowaniu do kotów 🙂 Zdjęcia świetne, aż chce się zwiedzić i zobaczyć na własne oczy 🙂
Jestem psiarą, nigdy nie miałam kotów, jakoś nie mogę się do nich przekonać, w tym sensie, że nie zastąpiłyby mi relacji, jaką mam z psem. Mam jednak wielu znajomych, którzy posiadają koty i nie wyobrażają sobie bez nich życia. 🙂
Ja za kotami nie przepadam- to bystre bestie xD chyba że naprawdę jakiś się znajdzie słodki i w ogóle to może wtedy nawet będę go głaskać xD hahaha ale faktycznie kotów tam jest mnóstwo 😀
Muszę się tam wybrać!
Ciekawe miejsce!
Ten kot na samym szczycie dachu budynku wyglada obłędnie ☺ ja ci prawda jestem psiarą,ale koty też lubię,więc pewnie tak samo dobrze bym się czula w tym miejscu. Super zdjecia.
Dzięki 🙂 Tych kotów nie da się nie polbić 😀 Pozdrawiam
Nie przepadam za zwierzętami i za kotami 🙂 nie wiedzialam ze to miasto tak bardzo lubi koty 🙂
O to szkoda. Ale te ryskie koty z całą pewnością polubisz 😉 Pozdrawiam