W podróży · Warszawa

Warszawa. Osiedle Przyjaźń – kolorowe oblicze stolicy

Istnieje takie miejsce w Warszawie, które jest wyjątkowe. Nie tylko ze względu na swój unikatowy styl i urok, umiejscowienie pośród pięknej i zadbanej zieleni, ale przede wszystkim na burzliwą historię. Co ciekawe, miejsce to znajduje się o „rzut beretem” od mojego obecnego domu. A żeby było jeszcze zabawniej, przez około 2 lata mieszkałam w bezpośrednim sąsiedztwie Osiedla Przyjaźń – bo o nim właśnie mowa. Wtedy nawet do głowy mi nie przyszło, żeby udać się tam na spacer. Jak to mówią – pod latarnią najciemniej. W końcu, po latach kręcenia się w pobliżu, dotarłam tam w pewne jesienne, słoneczne, pandemiczne popołudnie.

Osiedle Przyjaźń mieści się między największymi ulicami na Bemowie/Woli: Górczewską, Jana Olbrachta, Powstańców Śląskich oraz trasą kolejową. Pomimo tego, że umiejscowione jest pomiędzy ruchliwymi trasami samochodowymi i tramwajowymi, skręcając w boczną uliczkę odnosi się wrażenie, że przenieśliśmy się na obrzeża stolicy, na spokojną wioskę, ukrytą perełkę z dala od miejskiego zgiełku. Przechadzając się pomiędzy uliczkami miałam wrażenie, że znalazłam się w warszawskiej wiosce Smerfów, a tamtejsze budynki kojarzyły mi się z  cerkwiami na Podlasiu, chyba przez te kolory 🙂 To ewenement zarówno w skali Warszawy jak i całego kraju. Na próżno szukać drugiego takiego osiedla.

Burzliwa historia „Przyjaźni”

Niegdyś Jelonki – teren, na którym znajduje się dzisiejsze osiedle – były osobną wsią, która została przyłączona do Warszawy w 1951 roku. Rok później wybudowano tam barakowe osiedle „Przyjaźni Polsko-Radzieckiej”, które miało zasiedlić kilka tysięcy radzieckich budowniczych Pałacu Kultury i Nauki wraz ze swoimi rodzinami.  Właścicieli ziem, którzy tam mieszkali w przyspieszonym tempie eksmitowano, a w zamian zaoferowano grunty zamienne pod Warszawą lub na Ziemiach Odzyskanych.

Na osiedlu wybudowano dwa rodzaje drewnianych pawilonów: hotelowe dla robotników oraz domki jednorodzinne dla kadry kierowniczej i technicznej. Elementy konstrukcji zostały przywiezione spoza Warszawy i zmontowano je na miejscu. Niektóre z nich przypominają staropolskie dworki, a inne zaś typowe baraki. Jak się okazuje, część z nich zostało zbudowane z materiałów pochodzących  z rozbiórki obozu jenieckiego Stalag I-B „Hohenstein” koło Olsztynka. Gdyby było za mało skojarzeń z obozem, to pikanterii doda fakt, że osiedle otaczał drut kolczasty, a bramy strzegli wartownicy. Inna część domków przybyła z Finlandii – pierwsza dostawa dotarła do Polski rok po zakończeniu wojny. Polska zawarła kontrakt: domki za narodowy węgiel, a pomysłodawcą transakcji wiązanej z Finami był Jan Mitręga, ówczesny minister górnictwa i energetyki.

Początkowo domki malowano jedynie w dwóch wariantach kolorystycznych: niebiesko-białym oraz czerwono-białym, ale dzisiaj widać tam cała paletę barw i odcieni. Na terenie osiedla znajdowały się wszystkie niezbędne obiekty, między innymi: siłownia, kino, łaźnia, dom kultury, biblioteka, przychodnia lekarska,  kotłownia oraz dwa boiska sportowe. Dodatkowo wybudowano ponad 8 km osiedlowych dróg i ulic, posadzono około 4 tysiące drzew i 40 tysięcy krzewów, a w celu odprowadzania ścieków w 1952 roku oddano do użytku Stację Pomp Kanałowych „Jelonki”. W szczytowym czasie budowy Pałacu Kultury i Nauki na osiedlu mieszkało około 4,5 tys. osób. Odbywały się tam również festyny, spotkania młodzieży radzieckiej i polskiej, okolicznościowe akademie i zawody sportowe. Takie trochę miasto w mieście.

Ku chwale nauki

Po zakończeniu budowy Pałacu Kultury i Nauki w maju 1955 roku, z polecenia Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, osiedle przekazano z zamysłem przekształcenia je na domy studenckie warszawskich uczelni. We wrześniu tego samego roku domki zamieszkiwało już około 3 tysiące studentów oraz pracowników naukowych. To właśnie wtedy osiedlu nadano nazwę „Przyjaźń”. Na terenie o powierzchni 32 ha powstały 33 domy studenckie, 9 hoteli asystenckich, 19 bloków asystenckich, 77 domów jednorodzinnych dla pracowników uczelni oraz 2 hotele robotnicze. Każdego roku odbywało się święto studenckie nazywane „Jelonkaliami”.

Do dnia dzisiejszego osiedle funkcjonuje jako akademiki studenckie. Dawne osiedle budowniczych Pałacu Kultury i Nauki składa się z dwóch części: budynki wielorodzinne pełnią funkcje domów studenckich, a w domkach jednorodzinnych mieszkają pracownicy naukowi lub ich potomkowie. Aktualnie funkcjonuje 25 domków studenckich, 35 domków mieszkalnych, 77 domków jednorodzinnych, 3 nowe akademiki studenckie, Ratusz Gminy Bemowo oraz wspomniane obiekty socjalne, kulturalne i administracyjne. Mieszka tu obecnie około 1300 studentów. Osiedle Przyjaźń jest własnością Skarbu Państwa. Mają tam swoje siedziby Klub Karuzela, Biblioteka Publiczna Warszawa-Bemowo z czytelnią oraz sala zabaw dla dzieci Kolorado.

Wylęgarnia celebrytów

Przechadzając się po uliczkach w ogóle nie odczuwa się, że znajdujemy się w stolicy kraju, w obrębie ruchliwych i zatłoczonych ulic. Pomimo położenia w dużej dzielnicy, można poczuć się jak na  spokojnych przedmieściach, albo leniwej wiosce, gdzie czas płynie własnym tempem. Jesienna sceneria drzew i krzewów daje przyjemne ukojenie i wytchnienie od zatłoczonego miasta. Drewniana zabudowa, momentami podniszczona i zbutwiała, przypomina trochę klimaty jak z westernu. Jednak pomimo całego mojego zachwytu nad tym miejscem, nie chciałabym tutaj mieszkać. Można odczuć, że brakuje tutaj anonimowości, którą bardzo sobie cenię. Pochodzę z dużo mniejszej miejscowości niż stolica i wiem, czym jest spoufalanie się i plotkowanie z sąsiadami – to prawie nigdy nie kończy się happy endem.

Wracając do tego wątku. Na Osiedlu Przyjaźń mieszkało wielu znanych dzisiejszych celebrytów, między innymi: Leszek Balcerowicz (były Minister Finansów), Tomasz Borecki (rektor SGGW), Andrzej Walicki (historyk), Andrzej podsiadło (Prezes PKO BP), Jerzy Bralczyk (językoznawca) oraz Krzysztof Tyniec (aktor).

Poza tym Osiedle Przyjaźń pojawiło się jako główna lokalizacja w etiudzie Jana Komasy „Fajnie, że jesteś” (2003), która została nagrodzona na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2004 roku.

Niepewna przyszłość

W związku z tym, że osiedle jest własnością Skarbu Państwa, jego losy są niepewne. Mieszkańcy sami do końca nie wiedzą, jak przyszłość ich czeka – od kilkunastu lat słyszą sprzeczne informacje o likwidacji osiedla, a tym samym nie mogą wykupić tych mieszkań i domów na własność. Wyraźnie widać przemijający czas, bo niektóre budynki są w złym stanie, np. z odklejającą się farbą ze ścian, starymi oknami, z coraz częstszymi problemami z kanalizacją i instalacją elektryczną. Poza tym część działek objętych jest roszczeniem potomków mieszkańców, których wywłaszczono z tego terenu w latach 50. ubiegłego wieku.

Plan zagospodarowania Warszawy niestety nie jest jasno sprecyzowany. Nieopodal „Przyjaźni” powstało nowoczesne, ogromne osiedle mieszkaniowe „Przyjaciół”, niewykluczone zatem, że jakiś deweloper w najbliższej przyszłości nie położy łapy na tym obszarze. Jedynym rozwiązaniem jest wpisanie Osiedla przyjaźń do rejestru zabytków, o co mieszkańcy walczą od lat. Oby im się udało, bo Warszawa straci unikalną, kolorową idyllę.

Jak dojechać do Osiedla Przyjaźń?

Dojazd do osiedla nie jest skomplikowany, ale może zająć nieco czasu – w zależności z którego krańca Warszawy przybywamy. Od ul. Górczewskiej należy wysiąść na przystanku Konarskiego, zaś od ul. Powstańców Śląskich na przystanku Czumy.

Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.

11 myśli na temat “Warszawa. Osiedle Przyjaźń – kolorowe oblicze stolicy

  1. W liceum na imprezy do znajomej się tam jeździło, potem synami do Kolorado 🙂 Podobne pochodzenie ma osiedle drewnianych domków w Ujazdowie. A wioskę smerfów można znaleźć w Warszawie przy ulicy Ustrzyckiej. Pozdrawiamy.

  2. Byłam jakieś 12 lat temu w Stolicy- i kto by pomyślał że takie cudne miejsce znajduje się w tak dużym mieście!!!

  3. nigdy nie słyszałam o tej cześci Warszawy, za mało pokazuje się takich miejsc, a teraz jesienią nabierają dodatkowego uroku :-). Siłownia totalnie mnie rozwaliła 😉

  4. Klimat miejsca jest. Mieszkam w Warszawie większość życia, a nie wiedziałem o takich skarbach. Któregoś dnia wybiorę się tam na spacer (koniecznie jeszcze jesienią, bo wygląda bajkowo).

  5. Bardzo ładne miejsce. Zdjęcia też śliczne. 🙂 W Warszawie byłam kilka razy, nigdy nie polubiłam się z tym miastem, ale może dlatego, że moja obecność ograniczała się do centrum… Nie miałam pojęcia, że w stolicy są takie miejsca.

Dodaj komentarz