Santorini słynie z wielu atrakcji, takich jak kolorowe plaże czy białe domki z niebieskimi kopułami. Jednak ilu ludzi słyszało o Skaros Rock? Przyznam się bez bicia, że zanim przybyłam na wyspę, nie słyszałam o tym miejscu, dopiero jeden z lokalesów powiedział mi, żebym koniecznie tam poszła. Oczywiście skałę doskonale widać z całej wyspy i nawet kilkukrotnie przechodziłam obok niej, ale do głowy mi nie przyszło, że można się tam wdrapać. Dopiero po sugestii i rekomendacji N., pognałam tam następnego dnia.
Cypel z dużym potencjałem
Czym jest to tajemnicze Skaros Rock? To duży skalny cypel na egejskiej wyspie Santorini. Formacja ta powstała w wyniku aktywności wulkanicznej (prawdopodobnie w wyniku erupcji datowanej na 68 tys. lat p.n.e.) pobliskiej kaldery Santorini i od tego czasu jest dalej kształtowana przez erozję i trzęsienia ziemi. W związku z tym, że był to doskonały punkt obserwacyjny, podwyższone położenie skały uczyniło z niej znakomite miejsce do utworzenia fortyfikacji obronnych.
Początki tego miejsca sięgają początku XIII wieku, a pomysłodawca i zleceniodawcą tego przedsięwzięcia było Cesarstwo Bizantyjskie, które zatrudniło znakomitego weneckiego architekta Giacomo Barozziego do budowy fortecy wokół cypla. Początkowa konstrukcja, znana jako „La Roka” (po grecku „Górny Zamek”), została ukończona w 1207 r. W kolejnych latach osada stopniowo rozrastała się, a wokół cypla zbudowano wiele domów mieszkalnych i pozostałych fortyfikacji. U podstawy formacji zbudowano zespół kościelny, kaplicę Panagia Theoskepasti oraz mały port. Do czasu przejęcia wyspy przez Republikę Wenecką w 1336 roku, osada liczyła ponad 200 domów i kilkuset mieszkańców. Ponieważ Skaros było największą osadą na wyspie, twierdza stała się stolicą weneckiego Santorini. Przez kolejne wieki wyspa stała się celem najazdów wielu wrogich wojsk, między innymi tureckich. Podczas gdy inne osady ucierpiały, fortyfikacje Skaros i położenie tego punktu wysoko na klifach zachodniego Santorini chroniły miasto przed najeźdźcami.
Skaros był znaczącą osadą do momentu, kiedy wulkan zaczął o sobie dawać znać – stał się aktywny, a pierwszy wybuch nastąpił w 1650 roku. Erupcja ta spowodowała kilka silnych trzęsień ziemi, które skutkowały zawaleniem się znacznej części miasta do morza. Wulkan kontynuował okresy aktywności: od 1701 do 1711 i ponownie od 1866 do 1870. Erupcje z XVIII wieku miały znaczący wpływ, ponieważ spowodowały, że większość mieszkańców Skaros w strachu przeniosła się do Firy (obecnej stolicy wyspy) lub pobliskiej wioski Imerovigli. Stara wenecka forteca została później opuszczana i na początku XIX wieku składała się z zaledwie kilku zniszczonych ruin, które możemy do dzisiaj podziwiać.
Skała z widokiem na całą kalderę
Spacerując po czerwonawej skale, trudno sobie wyobrazić, że kiedyś było tam ważne miasto z murami obronnymi. Teraz pozostał jedynie skrawek lądu, po którym trzeba balansować, a przy wietrznej pogodzie (czyli zawsze) trudno utrzymać równowagę. Z dawnych licznych mieszkań pozostało tylko kilka ruin. Na cyplu wiało niemiłosiernie, a spódnica powiewała mi na wszystkie strony. Dodam, że była to spódnica sięgająca samych kostek, którą próbowałam trzymać z ze wszystkich stron, ale i tak dzięki kapryśnej pogodzie co niektórzy mogli podziwiać moje majtki.
Na samym szczycie znajduje się najwyższy punkt widokowy na wyspie, ale przy tak silnym wietrze nie miałam odwagi wspiąć się na samą górę. Już przy samych schodzeniu w dół po schodkach wiatr miotał mną jak szalony. Mimo, że zrezygnowałam z wdrapywania, to widok z niższych partii skały był całkiem zacny. Co do jednego Wenecjanie mięli rację, bo widok jest zdumiewający – ze skały widać niemal całą zatokę.
Skarb ukryty u podnóża skały
Jednak to, co najcenniejsze znajduje się u stóp Skaros Rock. Gdy dotarłam (jak mi się wydawało) na kraniec skały, postanowiłam wracać na górę, ale coś mnie zastanowiło – schodki prowadzące jeszcze niżej. Niepewnym krokiem ruszyłam w dół, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie podwójna ilość schodów prowadzących w górę do pokonania w drodze powrotnej. Zaufanie intuicji było dobrym pomysłem. U podnóża skały znajduje się uroczy kościółek niewielkich rozmiarów, z którego widok jest jeszcze lepszy niż ze szczytu skały.
Budynek z niebieską kopułą i dzwonnicą nazywany jest Chapel of Panagia Theoskepasti. Nie jest to znana atrakcja turystyczna, słabo widać go z góry – dopiero jak się wychyli, to wtedy można go dostrzec. W związku z tym, że nie jest on popularny i nie każdemu chce się zejść na sam dół skały, niewielu turystów tam dociera. Ja miałam farta, bo kiedy się tam pojawiłam, jakaś para robiła sobie artystyczne zdjęcia, więc i ja się na takie załapałam 🙂
Jak się tam dostać?
Szlak prowadzący do tego miejsca prowadzi przez strome kręte schody z miasteczka Imerovigli, tuż pod hotelem Grace. Ścieżka zaczyna się betonowymi schodami prowadzącymi w dół i cienką drucianą poręczą, która przechodzi w żwirową ścieżkę bez żadnej barierki. Przy samym wejściu na skałę znajduje się klimatyczny kościółek Agios Georgios oraz betonowa platforma, z której również można podziwiać widok na kalderę i wulkan. Wiele osób wybiera się na skałę na krótką wycieczkę podczas wędrówki szlakiem z Firy do Oia. Wizyta na Skaros powinna zająć co najmniej godzinę w jedną stronę, a jeśli – tak jak ja – chcemy zrobić zdjęcie każdemu kamieniowi, to spacer zajmie znacznie więcej czasu. Zdecydowanie lepiej jest wybrać się tam po południu, tak po godzinie 17:00, bo trasa w pełnym słońcu jest dość uciążliwa. Droga powrotna w górę jest męcząca, bo trzeba pokonać setki kamiennych schodów, a upał daje się we znaki. Jednak widok ze skały wart jest każdego wysiłku.
Powiedziano mi, żebym na wędrówkę po skale założyła sportowe buty, bo będzie wygodniej i bezpieczniej. Absolutnie nie neguję tego, ale na wakacje zazwyczaj nie zabieram sportowych butów, więc jedynym „sportowym” obuwiem jakie spakowałam do walizki były baleriny 🙂 Akurat tego dnia miałam na sobie sandałki i mimo wszystko zdecydowałam się tam pójść, chociaż ostrzegali mnie, że nie dam rady w nich nigdzie dojść. No cóż, nogi nie złamałam, zębów nie wybiłam, nawet żadnego siniaka nawet nie nabiłam, a i sandałki ocalały 🙂 Aczkolwiek rozsądek podpowiada, że lepiej jest założyć jakieś stabilniejsze buty.
Skała najpiękniej prezentuje się o zachodzie słońca. Tutaj pisałam więcej o santoryńskich zachodach słońca.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.
Pozostałe posty o Santorini:
Piękne miejsce! Dobrze, ze nie zrobiłaś sobie krzywdy w sandałach 😂
Jejku jak tam pięknie ! Marzy mi się Santorini i mam nadzieję że w końcu uda mi się spełnić to marzenie 💕
Uwielbiam widoki podziwiane z punktów widokowych, zwłaszcza tych naturalnych. Magiczne zdjęcia i Twoja opowieść sprawiły, że na chwilę poczułam się tak, jakbym tam była. Dziękuję za tę podróż. 💚
Przepiekne miejsce, na razie u mnie tylko na mapie marzeń, ale koniecznie muszę tam pojechać 🥰
Słyszałam wiele pozytywnych opinii o Santorini, mam nadzieję, że w końcu uda mi się tam wybrać 🙂
Pomarzyłam sobie :0 cudne miejsce 🙂
kiedyś zastanawiałam się dlaczego niebieski kojarzy się z Grecją. Nie chodzi mi o flagę, czy drzwi i okiennice, po prostu niebieski = Grecja. Dzięki Twoim zdjęciom już wiem 😉
Widoki przepiękne, aż chce się spakować i jechać w siną dal. 🙂
Piękne miejsce. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś je odiwedzę 🙂
Jestem oczarowana miejscem i twoimi zdjęciami. Santorini to mogę skryte marzenie.