Transylwania kojarzy nam się głównie z Drakulą i jego krwiożerczymi kolegami. Nie neguję, ale oni grasują na powierzchni ziemi 🙂 Natomiast głęboko pod transylwańską ziemią znajduje się swoisty park rozrywki. Mowa o kopalni soli w miasteczku Turda, nazywanej też Saliną Turda. Może się wydawać, że każda kopalnia soli, niezależnie od tego, w jakim kraju się znajduje, wygląda tak samo. Nic bardziej mylnego. Do tej pory byłam w trzech tego typu kopalniach i przyznam, że każda z nich jest zupełnie inna i każda z nich zauroczyła mnie zupełnie czym innym.
Na początku tego roku wybrałam się do kopalni soli w Wieliczce (klik) – naszego skarbu narodowego. Przyznaję, że trochę mi to zajęło (prawie 34 lata :)), ale jak już się tam pojawiłam, zachwytom nie było końca. Planując swoja wyprawę po Rumunii, wiedziałam, że muszę zajrzeć do innej kopalni soli – tej w Turdzie, znajdującej się ok. 35 km od Kluż Napoka (Cluj-Napoka). Można tam podziwiać jedną z największych i najstarszych kopalni w Europie – Salina Turda. Chociaż ta kopalnia soli jest jedną z najbardziej promowanych atrakcji Rumunii, wydaje się, że niewiele osób o niej wie. W 2013 roku Business Insider uznał ją za jeden z “25 ukrytych klejnotów świata”. Trudno się dziwić – przepiękne solne wzory na ścianach, lśniące jak czarny diament podziemne jezioro, a przede wszystkim futurystyczne konstrukcje – takie atrakcje (oraz wiele innych) znajdziemy głęboko ukryte pod transylwańską ziemią. Obecnie kopalnia uznawana jest za jedną z większych atrakcji Rumunii.
Kopalnia soli w Turdzie – jak to się zaczęło?
Rumuńska Turda to jedna z najstarszych kopalni soli w Europie. Sól wydobywana tu była prawdopodobnie w czasach rzymskich, a pierwsze wzmianki o tym miejscu pochodzą z 1075 roku. W średniowieczu tutejsza sól trafiała przede wszystkim na rynek węgierski, a z Segedynu dalej do reszty Europy. Rozkwit kopalni przypadł na czas, gdy Siedmiogrodem zarządzali Habsburgowie – wtedy w Turdzie otwarto nowe wyrobiska. Swój obecny kształt kopalnia zyskała pod koniec XVII wieku.
XIX wiek pokazał jednak, że przestarzała infrastruktura niekorzystnie wpływa na wydobycie soli i w 1932 roku Salina Turda została ostatecznie zamknięta. Podczas II Wojny Światowej była składowiskiem amunicji i schronem przeciwlotniczym, a później pełniła funkcję m.in. magazynu serów. W latach 1950-1992 kopalnia była dostępna dla turystów, ale dopiero lata 2008-2010 przyniosły poważne inwestycje – zrewitalizowano kopalnię, inwestując w nią niemal 6 milionów euro. Dzięki temu kopalnia soli w Turdzie zyskała zupełnie nowe oblicze. Projekt został powierzony rumuńskiemu studiu Ecopolis, specjalizującemu się w architekturze dbającej o potrzeby środowiska. Zrealizowany projekt podkreśla piękno solnych struktur, dodając mu niesamowitego blasku. Jednak największą rolę pełni tu oświetlenie, które wydobywa z ciemnej otchłani najpiękniejsze fragmenty solnych mozaik.
Zwiedzanie kopalni
Trasa turystyczna obejmuje następujące części: Sala de Apel (pierwotnie miejsce zborne górników przed rozpoczęciem zmiany), Sala Crivacului, Mina Rudolf, Mina Terezia (wysokość ok. 90 metrów) i Mina Iosif. Trasa zaczyna się w Pasażu Franciszka Józefa – prowadzi nas solnym korytarzem o niemal kilometrowej długości. Idąc w dół można zauważyć, jak zmienia się akustyka. Pierwszą komorą na trasie jest Mina Iosif, zwana też “Salą Ech” ze względu na niesamowita akustykę. Potem przechodzimy do kolejnego korytarza, w którym wydaje się, że nie ma nic ciekawego. Jednak do poszczególnych komnat prowadzą wejścia, w których znajdują się interesujące konstrukcje. W ośmiokątnej Komnacie Crivac zobaczymy ogromną zabytkową wyciągarkę. Urządzenie zwane też “końskim młynem” to prymitywne narzędzie do wyciągania soli na powierzchnię. Pochodzi z 1881 roku i jest jedynym tego typu narzędziem w całej Rumunii i prawdopodobnie jedynym w Europie, które do dziś pozostaje w swym miejscu przeznaczenia.
Salina Turda – największy podziemny park rozrywki i przerażające jezioro
Jednak to, co robi największe wrażenie w całym kompleksie to szyb Rudolf. By do niej się dostać można wybrać dwie opcje: zejść po wąskich i stromych schodach albo wybrać opcję z windą, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i odczekać w długaśnej kolejce. Trzeba mieć na uwadze, że należy pokonać 172 stopnie (13 pięter!), ponieważ sama komora znajduje się 120 metrów pod powierzchnią ziemi. Mina Rudolf nazwana jest imieniem austriackiego księcia. Ogromna komnata (40 metrów wysokości, 50 m szerokości i 80 długości) robi piorunujące wrażenie. Ściany mienią się niczym gigantyczny krzemień pasiasty, z sufitu zwisają imponujące stalaktyty i można odnieść wrażenie, jakbyśmy stali na dnie oceanu. Wokół atrakcji migoczą lampy, które jeszcze bardziej oddają tajemniczy klimat tego miejsca. A na środku czeka wesołe miasteczko z przyszłości. No właśnie to najbardziej komercyjne miejsce w całym kompleksie – a krzyki rozbieganych dzieciaków słychać już z daleka. Sala jest ogromna do tego stopnia, że mieści się w niej diabelski młyn, amfiteatr, tory do kręgli, stoły bilardowe, stoły do pingponga, sklepik z pamiątkami, pole do minigolfa i place zabaw! Gdy już nasycimy się atrakcjami w Kopani Rudolfa, można (a nawet trzeba!) zejść jeszcze głębiej – do Szybu Terezia.
Chyba skłamałam pisząc, że Szyb Rudolfa robi największe wrażenie. Sama nie wiem, ale jednak najniżej położone pomieszczenie Terezia bardziej mnie urzekło. Może dlatego, że było tam zdecydowanie spokojniej i dzieciaki nie plątały się pod nogami. To, co najbardziej przykuwa uwagę to czarne jak smoła podziemne jeziorko, które przyprawia o gęsią skórkę. Z cała pewnością nie chciałabym do niego wpaść 😀 Co ciekawe, za dodatkową opłatą można wypożyczyć żółtą łódkę i popływać wokół jeziorka. Ja się nie odważyłam, bo moja bujna wyobraźnia od razu widziała mnie w otchłani tej czarnej wody, ale znaleźli się nieustraszeni śmiałkowie 🙂 Na samym środku jeziorka skonstruowano fantazyjną wysepkę, do której dostać się można tylko przez drewniany, oświetlony most. Na samej wyspie stoją drewniane obiekty o najróżniejszych, futurystycznych kształtach, które oświetlone ostrymi ledami tworzą nieco kosmiczne wrażenie. Z daleka można odnieść wrażenie, że te drewniane konstrukcje na wyspie płoną.
Salina Turda – coś dla zdrowia i wyobraźni
Kopalnia soli w Turdzie z cała pewnością pobudzi naszą wyobraźnię kosmicznymi konstrukcjami i podziemnym parkiem rozrywki. Ale nie zapomniano również o prawdziwym przeznaczeniu tego miejsca. Projektując trasę turystyczną wzięto pod uwagę również, a może przede wszystkim lecznicze właściwości soli i stworzono tu centrum haloterapii. Temperatura w kopalni przez cały rok wykosi ok. 12 stopni Celsjusza, a wilgotność jest na poziomie 80 procent. W powietrzu nie ma żadnych drobnoustrojów, co stwarza idealne warunki do kuracji osobom borykającym się z chorobami układu oddechowego. Specyficzny mikroklimat poprawi pracę naszych płuc i oskrzeli, a jeśli ktoś ma ochotę naprawdę się zrelaksować, może zajrzeć do jednego z gabinetów masażu lub skorzystać w oferty solnego SPA.
Czy warto wybrać się do kopalni soli w Turdzie?
Moim zadanie warto, bo jest zupełnie inna niż ta w Wieliczce czy Bochni. Trzeba się jednak przygotować na tłumy biegających i rozkrzyczanych dzieci, grających w ping ponga lub czekających w kolejce na diabelski młyn. Warto też mieć na uwadze, że to totalnie komercyjne miejsce – w końcu to park rozrywki (wszystkie atrakcje znajdujące się tam są dodatkowo płatne). Już sam kosmiczny budynek, w którym znajdują się kasy i wejście główne sugeruje nam, że przeniesiemy do innej rzeczywistości.
Informacje praktyczne
- Adres: Str.Aleea Durgaului No.7, Turda, District: Cluj
- Strona internetowa: https://www.salinaturda.eu/en
- Godziny otwarcia: poniedziałek-niedziela, godz. 9:00-17:00 (ostatnie wejście o godz. 16:00).
- Cennik biletów: normalny 50 lei (poniedziałek-piątek), 60 lei (weekendy i święta), ulgowy 40 lei. Tutaj można kupić bilety online.
- Ceny pozostałych atrakcji:
- Przy wejściu głównym znajduje się parking, który kosztuje 5 lei/godz.
- Na zwiedzanie warto przeznaczyć sobie 2-2,5 godziny.
- Trzeba pamiętać o odpowiednim ubiorze. W kopalni panuje stała temperatura 12 stopni i 80% wilgotność, dlatego trzeba zabrać bluzę/kurtkę i zakryte buty.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.
Wow! Pierwszy raz czytam o tym miejscu, a prezentuje się genialnie! Bardzo lubię Twoje relacje, kolejny raz czuję namiastkę przygody, dziękuję
Dziękuję 🙂 Przy okazji wizyty w Rumunii, polecam odwiedzić Turdę 🙂
O wow! Ja też chcę! Może być komercyjnie i zimnawo, ale co mi tam – świetnie to wygląda!
To prawda, coś zupełnie innego 🙂