O tym, że mam „lekką” obsesję na punkcie Hiszpanii wiedzą już chyba wszyscy 🙂 Z resztą niejednokrotnie o tym pisałam. Kiedy tylko mogę, bez wahania kupuję bilet, pakuję walizkę i lecę na dłuższy weekend do ulubionego miasta, albo odkrywać nowe terytoria na hiszpańskiej ziemi. Co więcej, jeśli co najmniej raz w roku tam nie polecę, to jestem chora 🙂 Usnułam nawet teorię, że w poprzednim życiu zdecydowanie byłam Hiszpanką 🙂
Hiszpania jest dla mnie wyjątkowym krajem, mam do niego wielki sentyment. Co więcej, dla mnie jest jak druga ojczyzna 🙂 Jeśli kiedykolwiek miałabym się przeprowadzić za granicę, to właśnie tam. Inspiruje mnie w Hiszpanii niemal wszystko: architektura miast, wspaniała natura, wyśmienite tapas, ale przede wszystkim ludzie. I to o nich chcę dzisiaj co nieco napisać. Miałam okazje poznać wielu Hiszpanów, zarówno w samej Hiszpanii, jak i Warszawie. Oczywiście nie będę pisać eseju o ich wspaniałości, bo nikt nie jest idealny. Trochę rozprawię o tym, jakie nawyki warto od nich przejąć, by żyło się lepiej i przyjemniej.
Radość z jedzenia i przebywania z przyjaciółmi
Hiszpanie nie jedzą tylko po to, żeby się najeść. Dla nich jedzenie to pewien rytuał, a nawet świętość. Kolacja to dla nich najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Wieczorami umawiają się z tuzinem znajomych na mieście, by celebrować tę najprzyjemniejszą porę dnia. Jednak wyjście na tapas to nie tylko samo jedzenie. To raczej wydarzenie społeczno-towarzyskie, styl bycia, pretekst do spotkań ze swoimi przyjaciółmi. I nie jest to przesiadywanie w jednej knajpie, wręcz przeciwnie. Po każdej spożytej przekąsce i napoju, udają się do następnego baru spróbować tamtejszych smakołyków.
Istnieje nawet określenie w języku hiszpańskim „ir de tapas”, co dosłownie oznacza „wyjście na tapas”. Czynność ta polega na spożywaniu przekąsek na stojąco i popijaniu ich winem lub piwem. Idea jedzenia i picia na stojąco ma proste wyjaśnienie: tak można łatwiej konwersować z większą ilością osób w mniej formalny sposób.
Sjesta
Kiedyś uważałam, że Hiszpanie wymyślili sjestę, bo są… leniwi. Tak, tak – kiedyś miałam wąskie, ograniczone horyzonty i myślałam bardzo stereotypowo. Po latach zrozumiałam, że nie mogli oni wymyślić niczego lepszego! No, może poza tapasami 🙂 Czym zatem jest ta sjesta? To niezwykle ważna część codziennego życia każdego Hiszpana,a także obcokrajowca mieszkającego w Hiszpanii. Między godziną 14:00 a 17:00 bary, agencje, urzędy, mniejsze sklepiki czy biura są zamknięte. Jest to czas przeznaczony na posiłek, który traktuje się jak świętość. Nie ma takiej możliwości żeby coś załatwić w tym czasie czy też chwilę przed sjestą, dlatego też ważne sprawy najlepiej załatwiać z rana. Sjesta to przede wszystkim pora lunchu i najważniejszego posiłku w ciągu dnia, więc dla Hiszpanów niezwykle ważny czas dnia. W tym czasie spożywa się posiłek w restauracji w tapas barze lub w domu. Ale oczywiście czas sjesty to także czas na kilkunastuminutową, poobiednią drzemkę.
Hiszpanie tłumaczą, że sjesta zrodziła się w związku z klimatem panującym w ich kraju. Najgorętsze temperatury osiągane w ciągu dnia nie są produkcyjne i wydajne dla nikogo. Sjesta rodzi się zupełnie naturalnie, iż kiedy przychodzi największy upał trzeba przestać pracować, zjeść coś chłodnego i po prostu odpocząć. W Hiszpanii dzień pracy wydłuża się i trwa wiele godzin po zachodzie słońca, kiedy nie ma już upału i znośniej jest wyjść na ulicę.
Ile ja bym dała, żeby u nas panował zwyczaj sjesty! Nie musiałoby to być kilka godzin, ale maksymalnie godzinna przerwy w pracy na szybką drzemkę i regenerację. Albo chwilowy odpoczynek czy spacer w ciągu dnia, zwłaszcza latem, by móc cieszyć się słońcem i pogodą. Albo zimą ulepić bałwana 🙂
Otwartość
W jaki sposób Polacy witają się z nowo poznaną osobą? Przedstawiają się i podają prawą dłoń. W jaki sposób Hiszpanie witają się z nowo poznaną osobą? Pierwsze padają słowa „Hola! Cómo estás?”, a za chwilę serdeczne „buziaczki” po obu stronach policzka. Co niektórzy nawet robią typowego „niedźwiedzia”, ściskając mocno, niczym dawno niewidzianego, najlepszego przyjaciela. Poza tym, wchodząc z Hiszpanami w dłuższą konwersację, możemy spodziewać się przelotnych dotyków w ramię czy inną górną część ciała. I nie, nie są to tanie sposoby na kiepski podryw, oni po prostu już tacy są. Czują, że nawiązują lepszą relację z drugim człowiekiem nie tylko przez samą rozmowę, ale także przez subtelny, serdeczny i spontaniczny dotyk.
Początkowo była to dla mnie bariera nie do pokonania. Wręcz uciekałam i z wielkim oburzeniem lamentowałam, że naruszają oni moją strefę intymną. Zachowywałam się jak typowa Polka, oschle podając na przywitanie jedynie prawą dłoń. Na dłuższą metę ich mania bliskości i kontakt cielesny może być męczące. Co prawda już nie jestem takim towarzyskim dzikusem, jak choćby jeszcze pięć lat temu, ale przyznaję, że czasami nadal mi to przeszkadza. Dzisiaj jednak nie wyobrażam sobie, żebym witała się z kimś w inny sposób jak „buziaczki” w policzek, to dla mnie jak chleb powszedni 🙂
Podejście do życia
Hiszpanie uważani są za wyluzowany naród, który czerpie z życia pełnymi garściami. Warto poznać te hiszpańskie słowa: „tranquila” (spokojnie) oraz „mañana” (jutro), bo to ulubione słowa każdego Hiszpana 🙂 Trzeba coś załatwić? Spokojnie, załatwimy to jutro. Trzeba coś kupić? Spokojnie, kupimy to jutro. Trzeba iść do lekarza? Spokojnie, możemy iść jutro 🙂 Okej, na dłuższą metę zdecydowanie może to być uciążliwe, gdy trzeba załatwić jakąś ważną sprawę w urzędzie czy banku. Chodzi jednak o to, że nie trzeba się tak spinać i brać wszystkiego na serio, gonić ślepo za wszystkim. Można chwilę odczekać, nabrać powietrza, pomyśleć dokładnie, a potem zacząć działać. To czyni ich wyluzowanych, ze zdrowym podejściem do życia.
Kocham Hiszpania i Hiszpanów za wszystko: ich kulturę, tradycje, sposób bycia, piękne krajobrazy 🙂
Ja też 🙂 śmiem twierdzić, że ja się urodziłam w złym kraju i powinnam żyć w Hiszpanii 😉
Hiszpańskie „mañana” (trochę podobne do irlandzkiego „take your time”) bywa upierdliwe w pracy, poza nią jest oczywiście bardziej urocze. Podoba mi się to, że Hiszpanie, jak Irlandczycy, dążą do stanu relaksu. Co w hiszpańskiej mentalności nie bardzo mi się podoba, i tę cechę widać w ich mediach, jest nadmierne interesowanie się życiem prywatnym innych ludzi. Języka się uczę, do kraju jeszcze nie zawędrowałam, ale wszystko przede mną.
No pewnie tak jest jak piszesz, ale ja nie miałam do czynienia z „mañaną” w pracy, a jedynie na wakacjach 🙂
Niektóre z cech Hiszpanów mogę przypisać i sobie i moim bliskim (np. radość z jedzenia ;))))), ale rzeczywiście dużo można się od nich nauczyć 🙂
🙂
Z tym jedzeniem to bym się z Hiszpanami dogadała 🙂
Piękne widoki, nie mogę się napatrzeć 🙂
Oj tak, to bardzo przyjemny obyczaj Hiszpanów 🙂 Dzięki 😉
Kocham wszystkie kraje iberyjskie! Zgadzam się z każdym Twoim słowem 😍😍💙
❤
Odpoczynek, niespieszne cieszenie się z wolnych chwil to jest to co można od nich podkraść. Znajomi i jedzenie to to co dobrze im wychodzi.
Dokładnie 🙂
U Ciebie Hiszpania, u mnie Włochy stały się taki buforem na problemy, okazją do łapania pozytywnej energii, staram się jak najczęściej do nich zaglądać. A hiszpańskie nuty też wzbudzają uśmiech i radość. 🙂
Każdy ma swoja drugą „ojczyznę”, moją jest właśnie Hiszpania 🙂
Wcale sie nie dziwię, ,ze masz słabość do Hiszpanii i ich podejscia do zycia! Sama uwielbiam tam wracac, nasycic sie widokami, napic sangrii przegryzajac tapasy, obserwowac tubylcow. Hiszpania ma w sobie mnostwo magii 😉
Dokładnie 🙂
Przepiękne zdjęcia. Sjesta dla mnie jest czymś naprawdę egzotycznym, ale jeśli wynika z naturalnego rytmu dnia to pewnie szybko bym się dostosowała 🙂
W małym wymiarze sama ją praktykuję. 🙂
Ja też się staram 😉
Dzięki 🙂
W Beninie w Afryce Zachodniej co prawda nie ma oficjalnej sjesty, ale często jeśli się wchodzi do mniejszych sklepów, to sprzedawcy spią na podłodze albo ladzie. Śpi się tu najrozmaitszych pozycjach, taksówkarze motorowi, jak w Wietnamie, na swoich maszynach. Już przestało mnie to zaskakiwać. Pozdrawiam!
O ciekawe. O Beninie nic praktycznie nie wiem, ale jak widać ma cos wspólnego z Hiszpanią 😉
W Afryce Zachodniej nie ma co prawda oficjalnej sjesty, ale też w najgorętszych godzinach ludzie podsypiają w pracy we wszystkich mozliwych pozycjach i miejscach. Na podłogach, krzesłach, biurkach, motorach.