Meksyk widnieje na mojej podróżniczej liście marzeń. Z czym kojarzy mi się ten kraj? Z obłędną kuchnią (na samą myśl o tym pysznym jedzeniu ślinka mi cieknie), z tequilą, Dia De Los Muertos, no i niestety – z narkotykowymi kartelami. Jak się okazuje, Meksyk ma drugie, mało znane oblicze. W swojej książce „Dzieci szóstego słońca. W co wierzy Meksyk” Ola Synowiec opowiada o religiach i wierzeniach współczesnych Meksykanów.
Ola Synowiec jest absolwentką polonistyki i latynoamerykanistyki na UW. Od kilku lat mieszka w Meksyku, zgłębiając jego kulturę, obyczaje i historię. Swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami dzieli się na swoim blogu Mexico Magico Blog oraz pisze artykuły do polskiej prasy poświęcone Meksykowi. W swojej debiutanckiej książce „Dzieci szóstego słońca. W co wierzy Meksyk” opisuje wierzenia mieszkańców tego kraju, które – jak się okazuje – nie są takie oczywiste.
Oficjalną religią w Meksyku jest katolicyzm. Oprócz tego istnieje szereg różnych innych wierzeń, które z katolicyzmem niewiele mają wspólnego. Autorka pokazuje, jak współcześnie odchodzi się od religii narzuconej przez hiszpańskich konkwistadorów. „Dzieci szóstego słońca. W co wierzy Meksyk” to reportaż, którego kolejne rozdziały opowiadają o zupełnie innych formach duchowości praktykowanych w tym kraju. Zaczyna od święta zmarłych – Dia De Los Muertos – który stanowi powrót do religii przodków; meksykański new age; rytuały z użyciem halucynogennych grzybów i psychodeliczna turystyka; synkretyczne rytuały ludu Chamula; konflikt między katolikami i ewangelikami oraz meksykański szamanizm. Każde wierzenie ma solidnie opisaną genezę, dzięki której dogłębnie możemy poznać opisywane zjawiska i co się za nimi kryje. Kolejność rozdziałów nie jest przypadkowa – w tych początkowych jest znacznie więcej informacji na temat historii Meksyku i przemian zachodzących w jego społeczeństwie. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik stopniowo zyskuje coraz szerszą wiedzę na temat kraju i jego kultury.
To, co kiedyś wydawało się święte i niedostępne, w dzisiejszych czasach jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy odpowiednio wypchany portfel. W dzisiejszych czasach nawet religia idzie z duchem czasu. Lekarze, biznesmeni, wykładowcy uniwersyteccy zrzucają dżinsy i garnitury, na głowy wkładają pióropusze, na kostki grzechotki i gromadzą się w stolicy na placu Zócalo, by przez pięć godzin wykonywać taniec dla przedhiszpańskich bogów. Nie są Indianami, ale jak sami mówią, pragną odtwarzać wiarę azteckich przodków. Tymczasem Indianie na południu Meksyku w swoich rytuałach wykorzystują coca-colę, którą uważają za święty napój. Tradycyjni czarownicy z Catemaco też dostosowują się do realiów XXI wieku i mają swoje strony na Facebooku. Niestety dla wielu tubylców odprawianie dalekich względem tradycji rytuałów stało się przede wszystkim sposobem na łatwy zarobek.
Ola Synowiec pokazuje, jak Meksyk stopniowo odchodzi od przywiezionego z Europy pięćset lat temu katolicyzmu. Pisze o ruchu New Age, psychodelicznych turystach oraz meksykańskiej stolicy grzybów halucynogennych. Opowiada o Meksyku mało znanym, a także o tym, jak uniwersalna jest ludzka potrzeba religijności. „Dzieci szóstego słońca. W co wierzy Meksyk” to zbiór świetnych reportaży z Meksyku, zupełnie różnych niż te, które do tej pory się ukazały. To nie tylko świetna lektura dla miłośników tego kraju i kultury, ale również dla wielbicieli dobrej literatury faktu i czerpiących przyjemność z lektury reportażu.
Za książkę dziękuję: