O Grecji przeczytałam już dziesiątki książek. Zawsze to były „wakacyjne”, pełne smaków, kolorów i pięknych widoków pozycje. Albo lekkie romanse (tak – kiedyś czytałam takie książki). Przyznam jednak, że do tej pory nie miałam w rękach tego typu lektury o tym kraju. „Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisosa Sturia to reportaż o skomplikowanych i niełatwych losach tego śródziemnomorskiego kraju.
Dionisos Sturis to polski reporter z greckimi korzeniami, wychowany w Polsce jako trzecie dziecko Polki i Greka, szuka odpowiedzi na pytania o kryzys w kraju swoich przodków. Opowiada nie tylko historię swojej rodziny, ale także mówi nam jednocześnie o Grecji – o tej dawnej i o tej współczesnej. Pokazuje nam Helladę bez instagramowych filtrów. Kraj trawiony przez kryzys, przyczyny i skutki tego kryzysu, Greków z krwi i kości że swoją codziennością i problemami.
Reportaż „Grecja. Gorzkie pomarańcze” zamiast opowieści o prostym i beztroskim życiu mieszkańców Grecji, opowiada o trudnej historii kraju walczącego o wolność i godne życie jego mieszkańców. Po tej lekturze nieco inaczej spojrzymy na współczesnych Greków i ich ojczyznę. Autor pokazuje mniej znane oblicze nowożytnej historii Grecji: polityczne rozłamy oraz rozgrywki i niechybne zawirowania społeczne. Dionisos przybliża czytelnikowi takie wydarzenia jak wymiana ludności po wojnie grecko-tureckiej w latach 20. XX w., kiedy to Grecja przyjmuje ponad milion wysiedleńców z Turcji; panowanie króla, potem rządy junty; kryzys ekonomiczny, niestabilność rządów, podwyżki cen i zmniejszenie zarobków. To Grecja bez upiększeń i filtrów stosowanych, by wydobyć z obrazu tę biel, ten błękit wody i nieba. To brutalna codzienność wszystkich Greków.
W reportażu Dionisosa Sturisa nie ma wesołych Greków stojących przed restauracją, nie ma starożytnych ruin, greckich bogów, baklawy i fety na każdym kroku. Są za to tytułowe gorzkie pomarańcze – nie tylko jako składnik pewnego greckiego smakołyku, ale przede wszystkim jako metafora czegoś pięknego, kolorowego, kuszącego, ale w środku nie zawsze idealnego, czasem nawet cierpkiego. O tym wszystkim nie dowiemy się na wakacjach all inclusive. „Grecja. Gorzkie pomarańcze” to znakomita pozycja nie tylko dla wielbicieli Grecji, ale również dla tych ciekawych najnowszej historii Europy. Ja przeczytałam z wypiekami na twarzy.