Szalejąca aktualnie zaraza spowodowała, że świat się nieco zatrzymał. Nie chodzi już tylko o to, że zostaliśmy zamknięci w domu, ale również o to, że zmieniło się nieco postrzeganie świata. Do tej pory żyliśmy w przekonaniu, że możemy wszystko osiągnąć, możemy wszystko zrobić i nikt nam tego nie odbierze. Do momentu, kiedy na świecie nie zaczął grasować śmiercionośny covid-19.
Ten specyficzny czas sprawił, że zaczęliśmy się zastanawiać nad własnym istnieniem, zaczęliśmy go nieco przewartościowywać i żyć nieco ostrożniej. Zaintrygowana obecną sytuacją na świecie chciałam dowiedzieć się, jak dawniej wyglądał świat, kiedy inne pandemie, takie jak syfilis, grypa hiszpanka czy trąd dziesiątkowały miliony ludzi na ziemi. Jak radzili sobie z zarazą, kiedy medycyna nie istniała albo wymknęła się spod kontroli. Dlatego też ochoczo sięgnęłam po książkę Macieja Rosalaka „Wielkie zarazy ludzkości”. Dodatkowo zaintrygowała mnie okładka, która przedstawia słynny obraz Johannesa Vermeera „Dziewczyna z perłą”, którego bohaterka nosi maseczkę antywirusową – symbol czasów obecnych.
Szczerze powiem, że nie tego się spodziewałam po książce Macieja Rosalaka. Miało być o strasznych zarazach, które w przeszłości splądrowały ludzkość, a co w zamian mamy? Na kartach książki dostajemy przekrój najważniejszych bitew i wojen z dziejów świata, z niewielką domieszką informacji o tytułowych zarazach, przeplatane z osobistym światopoglądem autora, który stara się narzucić czytelnikowi. Mam nieco odmienne zdanie na pewne poglądy, o których wspomina autor, dlatego też czułam się zniesmaczona i momentami zażenowana. Bo dla autora ktoś, kto nie zgadza się z jego tokiem myślenia jest po prostu ślepym bądź „przepojonym złą wolą” człowiekiem. Natarczywe prezentowanie prywatnego światopoglądu po prostu irytuje, denerwuje i odpycha. Rozumiem, że to autorska książka Macieja Rosalaka, ale skoro przepełniona jest jego osobistym postrzeganiem świata, mógł ja inaczej zatytułować, wtedy z całą pewnością ominęłabym tę pozycję szerokim łukiem.
Jestem rozczarowana, bo sugerując się tytułem wiązałam wielkie nadzieje z tą książką. Autor kompletnie rozminął się z tematem. Za bardzo skupił się na historii i własnych przekonaniach, a nie na myśli przewodniej. Zamiast tego postawił sobie za cel uświadomienie czytelnikom, kto jest dobrym Polakiem, jak trzeba żyć i jak powinien wyglądać świat. Od takich pozycji czytelniczych trzymam się z daleka. A szkoda, bo książka mogła mieć duży potencjał.