Skandynawia to dla mnie nieznana kraina, chociaż od dawna ciekawi mnie i intryguje, to do tej pory jeszcze tam nie dotarłam. Nie mam pojęcia dlaczego, skoro ostatnimi czasy mam swego rodzaju obsesję na tę część Europy. Na pierwszy raz wybrałabym Norwegię, dlatego też ochoczo zatraciłam się w lekturze książki „Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach” Anny Kurek.
Jeśli Norweg jest cały w skowronkach, może o sobie powiedzieć, że jest szczęśliwy jak łosoś. Co prawda nikt do końca nie wie, jak to jest być łososiem, ale wiadomo, że typowy Norweg jest zadowolony z życia. Typowo norweskie jest także samo mówienie o tym, co jest typowo norweskie. Określenie typisk norsk to niemalże marka, z której Norwegowie są niesłychanie dumni. A co z kolei najbardziej przeraża Norwegów? Porównywanie z Duńczykami, a co gorsze – ze Szwedami. Autorka opisuje, jaki jest stosunek Norwegów do edukacji i pracy, o historii Saamów czy genezie powstania języka norweskiego. Z tej książki dowiemy się, że typowo norweskie są między innymi prezenty w postaci szpatułki do sera – norweski wynalazek, a także o, czym jest słynna skandynawska serdeczność, idąca w paradoksalnej parze z dystansem zachowywanym wobec obcych.
O ile hiszpańskie obyczaje poznałam całkiem nieźle i zdobyłam nawet kilku hiszpańskich przyjaciół, o tyle o Norwegach i ich kulturze nie mam bladego pojęcia. Nigdy też „na żywo” nie spotkałam żadnego Norwega – swoją drogą nie wiem, gdzie oni się przede mną ukrywają 🙂 Z drugiej jednak strony sama nie wiem, czy potrafiłabym się z nimi dogadać. Anna Kurek przedstawiła Norwegów jako zimny i zdystansowany naród, a jednocześnie okazujący swoją serdeczność i tolerancję.
Książka Anny Kurek obnaża pewne stereotypy krążące ba temat Norwegii i jej mieszkańców. Muszę przyznać, że to nieco dziwny i specyficzny naród, co nie oznacza, że nie jest ciekawy. Dzięki książce „Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach” jeszcze bardziej zapragnęłam pojechać do tego cudownego kraju i zagłębić się w tamtejszą kulturę. A piękne i kolorowe zdjęcia norweskich krajobrazów sprawiły, że serce mi mocniej zabiło. Co prawda nie należy traktować tej pozycja jako vademecum o Norwegach, bo sama autorka zaznaczyła, że to są jej osobiste spostrzeżenia, które wynikają z własnych obserwacji, a jak wiadomo – te każdy może mieć inne. W każdym razie książkę „Szczęśliwy jak łosoś” dobrze i przyjemnie się czyta, więc jeśli ktoś jest spragniony norweskich klimatów, to lektura tej książki będzie idealna.