„Pijany martwym Gruzinem” to zapis 10-letniej podróży autora po sześciu krajach największego kontynentu, położonych w obrębie Kaukazu i w Azji Środkowej: Uzbekistanu, Kazachstanu, Tadżykistanu, Azerbejdżanu, Armenii i Gruzji.
Pierwsze, co skłania do myślenia to sam tytuł książki. Jednak aby dowiedzieć się, skąd taki intrygujący tytuł, musimy uzbroić się w cierpliwość i przebrnąć przez lekturę całego reportażu. Dopiero w końcowym rozdziale dowiadujemy się, co autor miał na myśli nadając tytuł „Pijany martwym Gruzinem”. Warto jednak przebrnąć przez wszystkie strony ponad trzystustronicowej publikacji i wzbogacić swoją wiedzę na temat historii, geografii, kultury, tradycji, kuchni, polityki wymienianych w książce krajów, a także codzienności mieszkańców.
„Pijany martwym Gruzinem” jest czysto męską relacją z podróży po Uzbekistanie, Kazachstanie, Tadżykistanie, Azerbejdżanie, Armenii i Gruzji. W środku znajdziemy licznych historie na temat przygód autora, spotkań i rozmów z mieszkańcami odwiedzanych zakątków czy przemyśleń na różnorodne tematy. W trakcie podróży Witolda Gapika bardzo dużo się dzieje, a wszechobecny alkohol leje się strumieniami. Momentami opisywane historie wyjęte są niczym z mrożącego krew w żyłam filmu akcji. Autor zanurzył się w klimat codziennego życia, kultury, historii i tradycji ludów mieszkających na terenach fascynujących, ale i bardzo trudnych.
Mam wrażenie, że autor pojechał tam nie tyle w interesach, ale przede wszystkim po to, żeby dobrze się bawić i upijać do nieprzytomności z miejscowymi. W każdym z odwiedzonych krajów opisuje swoje pijackie ekscesy… No cóż, kto co lubi, ale nie wiem, czy jest się czym chwalić. Drugą rzeczą, co irytowało mnie w trakcie czytania, to dużo rosyjskojęzycznych zwrotów, których autor wręcz nadużywał. Nie znam tego języka, więc nie mam pojęcia, o czym autor rozmawiał z tubylcami, bo nie zamieścił żadnego tłumaczenia swoich rozmów. Przez to nieco się denerwowałam w trakcie lektury, a tym samym momentami ciężko się ją czytało.
Kaukaz i Azja Środkowa budzi coraz większą ciekawość wśród Europejczyków. Niestety, ciągle mało jest publikacji na temat tego rejonu świata. A szkoda, bo są bardzo interesujące i chciałabym się dowiedzieć więcej na ich temat. Ale pewnie dowiem się tego dopiero, gdy sama je odwiedzę, co również mam w planach w niedalekiej przyszłości. Jeśli ktoś jest zainteresowany którymś z krajów, które odwiedził Witold Gapik, „Pijany martwym Gruzinem” jest lekturą obowiązkową, by zgłębić wiedzę na ich temat. Polecam, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość, by przez nią przebrnąć.
Za książkę dziękuję:
Zapowiada się fajna pozycja. Jesienią jest więcej czasu na czytanie więc może się skuszę
Koniecznie! Pozdrawiam
O więc właśnie – jest dokładnie tak jak piszesz – Azja Środkowa to naprawdę wielka literacka cisza… Jestem mega ciekawa tej książki!
Polecam! Pozdrawiam
Ciekawa pozycja. Opisy podróży potrafią wciągnąć.
Dokładnie! Mnie wciągają na całego 🙂 Pozdrawiam
Ciekawa książka 🙂 Zastanawiam mnie tylko jedno. Czy rzeczywiście tak się upijał i chciał pokazać, ze alkohol jest tam przyjacielem każdego i żeby dobrze się bawić trzeba się upić? Czy tylko tak specjalnie napisał żeby zaciekawić czytelnika? Bo kto chciałby się chwalić takimi swoimi występkami? 🙂
Ni właśnie, dobre pytanie 🙂 Ale ksiązka bardzo ciekawa. Pozdrawiam
Myślę, że to raczej pozycja nie dla mnie 🙂
Dlaczego? Interesująca książka 🙂 Pozdrawiam
Brzmi bardzo ciekawie. Musze sięgnąć po tę książkę. 🙂
Ciekawa pozycja sie zapowiada 🙂
Może i ja kiedyś po nią sięgnę – chociaż na pierwszy rzut oka niespecjalnie mnie zaciekawiła…;)