Ciekawi Was jak wygląda życie rosyjskich oligarchów od wewnątrz? Marie Freyssac przez chwilę znalazła się w oszałamiającym świecie luksusu i specyficznej izolacji, o którym postanowiła opowiedzieć w swojej książce.
Marie Freyssac to francuska dziennikarka i politolożka, która zdobyła posadę guwernantki u rosyjskich miliarderów, których dwójką dzieci opiekowała się przez trzy dni w tygodniu, zarabiając przy tym pensję dyrektora średniej firmy. W ciągu tych trzech dni, po pół godziny miała nauczać Lizę i Aloszę manier, języka francuskiego oraz spełniać wszystkie ich zachcianki, żeby mogły być w pełni szczęśliwe. Marie miała dużo szczęścia, gdyż trafiła do normalnej rodziny, która nie dramatyzowała i nie dała się omamić ogromnym majątkiem. Kim byli jej pracodawcy? To rodzina Sokołowów – około pięćdziesięcioletni Artiom, przedsiębiorca oraz trzydziestoletnia Nastia, która jest ozdobą męża i organizatorką życia rodzinnego. Mają dwoje dzieci: czteroletniego Aloszę oraz siedmioletnią Lizę. Mieszkają na podmoskiewskiej Rublówce, prowadzą wystawne życie i są nieprzyzwoicie bogaci, ale z drugiej strony również bardzo hojni. Za swoją pracę Marie otrzymywała 5000 euro oraz „dodatki”: wynajęte mieszkanie, podróże prywatnym samolotem, luksusowe hotele, wykwintne wina, wakacje w słonecznych stronach, celebryci.
Jak na prawdziwych oligarchów przystało, Sokołowie żyją jak królowie. Kawior na śniadanie za 200 euro, podróże prywatnym samolotem czy wakacje na własnym jachcie – za całą pewnością czerpią z życia pełnymi garściami. Przyjęcie urodzinowe Lizy przypominające wystawne wesele, Nowy Rok świętowany podczas rejsu z widokiem na podświetloną wieżę Eiffla czy nauka gry golfa na jachcie. Również nie szczędzą luksusów swoim pociechom, gdyż rozpieszczają ich do granic możliwości. Alosza i Liza mają wszystko począwszy od zabawek, poprzez najnowsze zdobycze technologiczne po odzież, buty i dodatki od znanych projektantów. Wystarczy, ze wskażą jakąś rzecz palcem, ta już jest ich. Wydawać by się mogło, że ich jedynym problemem jest nowszy model jachtu czy samochodu, który ostatnio kupił sąsiad. Pomimo swoich miliardów na koncie, Sokołowie są bardzo religijni i bogobojni. Kupując nowy apartament czy jacht, muszą go koniecznie poświęcić. W związku z tym gotowi są ściągnąć prawosławnych kapłanów, by tylko odprawili mszę nad ich najnowszą willą kupioną we Francji. Poza tym głęboko wierzą w moc słowiańskiej duszy i bez skrępowania folgują własnej naturze.
Alosza i Liza żyją pod kloszem, spod którego rodzice nie pozwolą im nigdy wyjść. Poza tym, że są rozpieszczani przez rodziców na każdym kroku, trzy zatrudnione guwernantki mają za zadanie nauczyć nie tylko języka, alei ich dobrych manier. Wychowywanie dzieci w Rosji różni się nieco od tego europejskiego. Potomków kształtuje się i traktuje zależnie od płci. Dziewczynka ma się bawić lalkami, dbać o wygląd i zajmować się modą. Z kolei małych chłopców od początku uczy się, że mają być mężczyznami z krwi i kości. Dlatego też kiedy Alosza kilkukrotnie okazał zainteresowanie zabawkami przeznaczonymi dla dziewczynek, rodzice o mało co nie zeszli na zawał. Według rosyjskich oligarchów, koniecznością jest przyjście w odwiedziny z prezentem dla dzieci, oczywiście nieprzyzwoicie drogim i wyszukanym prezentem. Dlatego kiedy pewnego dnia matka chrzestna Aloszy, a siostra Artioma przybyła z wizytą z pustymi rękoma, przez co o mało co nie doszło do rozłamu w rodzinie Sokołowów. Zabawna też była sytuacja, kiedy mały Alosza „zachorował”. Chłopiec miał podniesioną temperaturę do 37,7 stopni, ale dla rodziny był to kataklizm. Kwarantanna, zakaz kąpieli i odwiedziny w ochronnych maseczkach czy całodobowa opieka prywatnego lekarza dla zwykłych ludzi jest po prostu śmieszna.
Marie Freyssac w zabawny, ale również ironiczny i błyskotliwy sposób ukazuje życie rosyjskich miliarderów. „Sceny z życia rosyjskich milionerów” jest zabawną opowieścią o perypetiach rodziny Sokołowów. Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Dużo pozytywnej dawki dobrego humoru.
Za książkę dziękuję: