Książka „Muzyka moich ulic. Lizbona” została napisana z miłości do stolicy Portugalii, w ramach podziękowania miastu, które przyjęło autora bez szczególnego entuzjazmu, ale i bez najmniejszej wrogości – jak sam o tym mówi. Marcin Kydryński to znany radiowiec, wędrowiec i fotograf. Momentami piosenkopisarz, producent płytowy, organizator koncertów i festiwali; od dwudziestu lat podróżuje po Afryce. Otrzymał odznaczenie „Ordem de Merito” od prezydenta Portugalii za promocję kultury tego kraju, a niedawno ukazało się nowe wydanie jego książki „Muzyka moich ulic. Lizbona”.
„Muzyka moich ulic. Lizbona” to książka pokazująca czytelnikom Lizbonę z jej etniczną różnorodnością, krętymi uliczkami, wielobarwnymi domami, fiestą, plażami, klubami jazzowymi i pełnymi kulinarnej rozpusty restauracjami. Lizbona ma dwa oblicza: mroczną, brudną i niebezpieczną, gdzie dilerzy narkotykowi handlują swoim towarem. Z drugiej zaś strony jest to miasto pełne kolorów, uśmiechów no i przede wszystkim muzyki słyszanej z każdego zakamarka ulic.
No bo właśnie o muzyce jest ta książka. A konkretniej o jednym gatunku muzycznym, zwanym fado. Mieszkańcy Lizbony jako jedyni na świecie potrafią odczuwać saduade, ponieważ jako jedyni mają w swoim języku słowo, które opisuje to uczucie. Bez tej rozkosznie bolesnej tęsknoty, słodkiej tortury poszukiwania sensu życia, Portugalczycy nie wyobrażają sobie życia. W zmaganiu się z losem o wsparcie prosili muzykę i poezję – tak właśnie powstał gatunek muzyczny fado. Jak mówi Kydryński, w Lizbonie każdy zakątek brzmi muzyką i uspokajającymi głosami Pedro Moutinho, Carlosa do Carmo, Camané czy Alfredo Marceneiro. Dla mnie jest to zupełnie obcy gatunek muzyczny, nigdy nie byłam w Lizbonie więc nie miałam z nim styczności. Chociaż rozumiem fascynację Kydryńskiego, czytanie o czymś, o czym nie mam pojęcia było trudne, a momentami nawet męczące. Pojawiało się dużo nieznanych mi nazwisk, a autor opisywał te osobistości w taki sposób, jakby byli jego najlepszymi przyjaciółmi.
Jak sam autor wspomina, „Muzyka moich ulic. Lizbona” nie jest ani albumem fotograficznym, ani przewodnikiem. Chociaż w książce znajduje się mnóstwo pięknych i kolorowych zdjęć zrobionych przez Marcina Kydryńskiego. Spacerując uliczkami stolicy Portugalii chwyta ulotne kadry, uwiecznia widoki inne niż te na pocztówkach, za to świetnie oddające ducha miasta i życie jego mieszkańców. W pewnym sensie jest to przewodnik, bardzo osobisty przewodnik autora, gdyż z namiętnością i czułością prowadzi czytelników przez lizbońskie uliczki i zaprasza do ulubionych knajpek, w których możemy posłuchać muzyki fado.
„Muzyka moich ulic. Lizbona” to lektura obowiązkowa dla fanów audycji Marcina Kydryńskiego, polecana miłośnikom Portugalii i wskazana wszystkim, którzy w dzisiejszych czasach zapominają o tym, że czasem warto się zatrzymać i zachwycić czymś. Autor ujmuje poczuciem humoru, wrażliwością i zdolnością do wyłapywania szczegółów, niewidocznych dla zwykłego turysty.
Zaintrygowałaś mnie tym wpisem i zachęciłaś, by sięgnąć po tę pozycję! 🙂
Cieszę się 🙂 Przyjemnej lektury! 🙂
Marcin Kydryński popularyzował jazz, nie zapomnę jego audycji w radiowej trójce :). Chyba się skuszę na tą książkę :). To człowiek wielkiej pasji, I zapewne w tej książce to czuć.
Tak, pięknie opowiada o „swojej” Lizbonie 🙂 Polecam 🙂 Pozdrawiam