Kultura · Literatura

Bogusław Kalungi Dąbrowski „Spalić paszport”

Afryka wciąż pozostaje nieodkryta i nieosiągalna oraz ciągle nas – Europejczyków zaskakuje. Dla zwykłych mieszkańców innych kontynentów, Czarny Ląd skrywa różne oblicza pod wieloma maskami.

Polski franciszkanin, Bogusław Kalungi Dąbrowski, postanowił przybyć z działalnością misyjną do Ugandy, zwanej przez wielu podróżników „perłą Afryki”. „Spalić paszport” jest zapiskiem piętnastoletniego świadectwa jego codziennych trudów, sukcesów, radości, porażek i smutków. W interesujący, ale także nieskomplikowany sposób dzieli się z czytelnikami historią swojego powołania oraz jego realizacją w warunkach tak odmiennych od naszych standardów.

Bogusław Kalungi Dąbrowski jest współzałożycielem misji w Kakooge niedaleko Kampali. Jest także świetnym obserwatorem ugandyjskiej codzienności, tradycji i obyczajów. Dlatego też dzięki jego trafnym spostrzeżeniom i intensywnym opisom czytelnik ma doskonałą okazję poznać kulturę, obyczaje i mentalność mieszkańców tego afrykańskiego kraju. Franciszkanin nawet nie próbuje nikogo krytykować i oceniać, wręcz przeciwnie. Stara się otoczyć wszystkich parafian opieką i podejmuje próby zrozumienia wielu dziwnych sytuacji, nawet kiedy sam nie jest w stanie ich pojąć.

Pomimo wielu przeciwności losu, jak liczne choroby, klęski czy inne niedogodności, misjonarz nie poddaje się. Jak sam pisze, w przeciągu pierwszego roku swojego pobytu w Ugandzie, aż dziesięciokrotnie chorował na malarię! Wiele tragicznych i wstrząsających wydarzeń, niebezpiecznych sytuacji czy bunt mieszkańców, niejednokrotnie doprowadzały go do skraju załamania. Afrykańczycy przyjmują chrzest i przychodzą na msze, ale gdy dopadają ich lęki i choroby, idą szukać pomocy u miejscowych swych czarowników i zielarzy. Niejednokrotnie ojciec Bogusław jest świadkiem (w jego mniemaniu) pogańskich rytuałów. Jednak polski franciszkanin nie poddał się i nie zniechęcił. Chciał Ugandyjczykom głosić Dobrą Nowinę, choć początkowo nie znał ani języka, ani kultury. Miał jedynie w dobre chęci i pragnął pomóc tamtejszej społeczności. Jego poprzednicy, pierwsi misjonarze, którzy przybyli na ten kontynent, palili po powrocie swoje paszporty, tym odcinając sobie możliwość odwrotu, gdy przygniecie ich poczucie obcości i bezsensu swoich wysiłków. Jednak Bogusław Kalungi Dąbrowski tego nie zrobił, bo czy po wszystkich trudach, wysiłkach i przywiązaniu, które już istnieje, możliwe jest porzucenie tego życia?

Polski misjonarz cieszy się szacunkiem, respektem i poważaniem pośród miejscowej ludności. „Spalić paszport” jest znakomitą relacją z jego „afrykańskiego życia”. Mimo wielu kryzysowych momentów, franciszkanin zawzięcie dąży do spełnienia swojej misji i za wszelką cenę chce pomóc ugandyjskiej społeczności. Autor bez owijania w bawełnę opowiada jak jest na prawdę, bez żadnych przemilczeń, czy upiększeń. Szczerze dzieli się swoimi uczuciami, nie tylko tymi dobrymi, ale i chwilami wątpliwości czy popełnionymi błędami. Szczerość sprawia, że książka jest autentyczna, a co za tym idzie – szalenie interesująca. Z kolei kolorowe fotografie dodatkowo zamieszczone sprawiają, że „Spalić paszport” czyta się z wypiekami na twarzy. Wszystko to sprawia, że książka Bogusława Kalungi Dąbrowskiego jest fascynującym opisem ugandyjskiej rzeczywistości, kultury i obyczajów.

http://dlalejdis.pl/artykuly/spalic_paszport_recenzja

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s