Spotkanie z kulturą

Patrząc na „szklany sufit”, czyli kobietom wstęp wzbroniony

Pojęcie „szklany sufit” (z ang. glass ceiling) pojawiło się w latach 70-tych w USA. W latach 90-tych utworzono specjalną Komisję do spraw Szklanego Sufitu. Była to  reakcja na sytuację, w której jedynie 3 do 5% najwyższych stanowisk zajmowały kobiety. Szklany sufit” to inaczej widoczność awansu przy niemożności jego osiągnięcia, niewidzialna bariera, która oddziela kobiety od najwyższych szczebli kariery, uniemożliwiając im awansowanie na szczyt.

Oprócz pojęcia “szklanego sufitu” możemy spotkać się również z innymi, pokrewnymi terminami. Mianem “szklanych ścian” określa się sytuacje, w których utrudniony jest awans z funkcji pomocniczych na kierownicze, ponieważ pracownicy tego typu nie posiadają doświadczenia potrzebnego na wyższych stanowiskach menedżerskich. “Lepka podłoga” odnosi się do zawodów o niskim statusie, w których nie ma większych możliwości awansu – osoby, które wykonują taką pracę tkwią “przylepione” na najniższym poziomie. Te zawody to np.  praca urzędniczki, sekretarki, kosmetyczki, krawcowej czy pomocy domowej. “Szklane ruchome schody” to z kolei termin odnoszący się do sytuacji uprzywilejowania mężczyzn w zawodach tradycyjnie uprawianych przez kobiety. Pojęcie “szklane ruchome schody” oznacza niewidzialną siłę wynoszącą mężczyzn na wyższe szczeble kariery i stanowiącą przeciwieństwo “szklanego sufitu”.

W krajach Europy Zachodniej liczba kobiet pełniących wyższe funkcje kierownicze waha się od 2% (w Wielkiej Brytanii) do 8% (w Grecji), średnio jest to mniej niż 5%. W 500 największych amerykańskich korporacjach kobiety stanowią 15,7% osób podejmujących decyzje strategiczne, ale wśród osób zajmujących stanowiska prezesów spółek jest ich już tylko 6%. W Polsce, wśród najlepiej zarabiających menedżerów na najwyższych stanowiskach w administracji państwowej, lub w radach nadzorczych wielkich firm, kobiety stanowią zaledwie 2%.

Według raportu Komisji Europejskiej o równości płci wynika, że Polki są liderkami przedsiębiorczości w Europie. 36 proc. kierowników niższych i średnich szczebli w Polsce to kobiety. Przeciętna w Unii to 33 proc. Wyprzedzają nas tylko Łotyszki i Litwinki (41 proc.) oraz Francuzki (38 proc.). Ponadto jedna trzecia kobiet aktywnych zawodowo w Polsce prowadzi własne firmy.

Wyniki te były by satysfakcjonujące, gdyby nie trzy istotne elementy.  Po pierwsze: większość firm, które Polki prowadzą to de facto jednoosobowa działalność gospodarcza i jest to droga często wybrana z konieczności (dla ominięcia barier stawianych przez dyskryminujący rynek pracy lub „wymuszona” przez szukającego oszczędności pracodawcę). Po drugie: na wyższym i najwyższym szczeblu zarządzania Polek jest zaledwie 2 proc. (w Holandii – 7 proc.). Po trzecie: choć lepiej wykształcone od mężczyzn, Polki zarabiają średnio o 20 proc. mniej. Zarobki 41 proc. kobiet stanowią małą część budżetów domowych. Zaledwie 24 proc. kobiet ma dochody zbliżone do dochodów swoich mężów. Aż 22 proc. mężatek w wieku 18 do 65 lat w ogóle nie ma swoich dochodów.

Dlaczego tak się dzieje? Polki, które są jednymi z najlepiej wykształconych kobiet w Europie, po ukończeniu studiów mają dużo mniejsze szanse na rynku pracy od mężczyzn. Pracodawcy niechętnie zatrudniają młode kobiety w obawie, że szybko odejdą one na urlopy macierzyńskie i wychowawcze. Nie chcą też przyjmować kobiet starszych, które „odchowały” już potomstwo, bo – ich zdaniem – są za stare, by odnaleźć się w realiach nowoczesnej, dynamicznie działającej firmy. Brakuje mechanizmów, które wyrównywałyby szanse kobiet w firmach, ale zwalanie całej winy na samych pracodawców byłoby zbyt dużym uproszczeniem.

Ważnym powodem jest tzw. mentalność kulturowa polskiego społeczeństwa, w którym przyjmuje się za oczywiste, że stanowiska kierownicze „należą się” mężczyznom. Kobiety widziane są przede wszystkim w roli matki i żony, opiekunki ogniska domowego. Praca zawodowa to – w ich przypadku – „drugorzędna sprawa”.

Niezwykle istotną przeszkodą na drodze kobiet do kariery zawodowej są podwójne standardy w ocenie pracy kobiet i mężczyzn. Kobiety, które pną się w firmowej hierarchii na każdym kroku muszą być lepsze od mężczyzn, ciągle udowadniać swoją wartość, efektywniej pracować i popełniać mniej błędów.

Silne są stereotypy psychologiczne dotyczące kobiet, którym przypisuje się nieprzewidywalność, irracjonalność i zbytnią emocjonalność, a także brak przedsiębiorczości i inicjatywy. Przebojowość – według opinii społecznej – po prostu kobiecie nie przystoi. Dużą rolę odgrywają bariery wewnętrzne samych kobiet – brak wiary w siebie, lęk przed zajmowaniem kierowniczych stanowisk, brak asertywności i fasadowa skromność, czy też potrzeba akceptacji ze strony przełożonego.

Obrazek

7 myśli na temat “Patrząc na „szklany sufit”, czyli kobietom wstęp wzbroniony

  1. Stereotypowe postrzeganie ról jeszcze długo będzie barierą. Gdyby panowie zaangażowali się w połowie we wszystkie obowiązki domowe z wychowaniem dzieci włącznie, może i oni słyszeli by pytanie jak godzą pracę z rodziną, a tymczasem jest jak piszesz. Kobieta jest postrzegana jako ta co nie angażuje się w prace, bo ma dzieci. A mało kto ma wątpliwości czy facet mający dzieci poradzi sobie w pracy…

  2. To smutne, że świat tak bardzo idzie do przodu a te bariery nadal istnieją. CO do zarobków w budżecie domowym to ja bym na to spojrzała z innej strony, jesteśmy tak wychowywane przez rodziców, że to mąż ma zarabiać, utrzymywać dom więc duża część kobiet szuka właśnie takich mężczyzn, takich którzy zarabiają lepiej od nich.

  3. Zastanawia mnie dlaczego ktoś na jakimś stanowisku musi awansować. No nie musi! Jak jest dobry to może się starać o awans i dotyczy to każdego. Korporacje, w których z automatu się awansuje, wydają mi się strasznie sztywne. Jak ktoś jest w czymś dobry to jeśli nie dostanie awansu w jednym miejscu, bez trudu znajdzie go w innym.

  4. Ja na szczęście pracuję w zawodzie zdominowanym przez kobiety i mężczyźni są rzadkością, a przynajmniej stanowią mniejszość, ale widzę w domu, nie wiem jak to nawet nazwać. Wiem, ze mojemu mężowi ciężko by się było pogodzić gdybym to ja więcej zarabiała niż on. Faceci chyba już tak mają 🙂

Dodaj odpowiedź do Kobieca Intuicja Anuluj pisanie odpowiedzi