Trzy razy robiłam podejście, żeby odwiedzić to miejsce. W trakcie swojej pierwszej wyprawy do Andaluzji (i pierwszej wyprawy solo ever), nie byłam jeszcze na tyle odważna, żeby pojechać gdzieś poza „utartym” andaluzyjskim szlakiem. Przy okazji drugiej wizyty rok później, pytając w hostelu recepcjonistę, jak tam dojechać, ten spojrzał na mnie jakby zobaczył kosmitkę mówiącą w starożytnej grece, po czym stwierdził, że takie miejsce tutaj nie istnieje i on o nim nic nie wie. Na nic zdały się pokazane z internetu zdjęcia – pan był pewny siebie i zdania nie zmienił. Ze smutkiem powiedział, że nie potrafi mi pomóc. Wtedy też odpuściłam sobie wypad do Benalmadeny. Planując swoją trzecią wyprawę do Andaluzji, Zamek Colomares znalazł się na trasie mojego wyjazdu w ubiegłym roku. Powiedziałam sobie, że w końcu tam dotrę i zobaczę zamek. I tak się też zrobiłam. Jak to powiadają – do trzech razy sztuka.
Castillo de Colomares, czyli po naszemu Zamek Colomares, znajduje się w andaluzyjskiej miejscowości Benalmadena, nieopodal Malagi. Umiejscowiony na wzgórzu obiekt, to tak naprawdę nie zamek a pomnik dedykowany Kolumbowi – jego życiu i wyprawie do Ameryki. Co ciekawe, jest on największym pomnikiem tego odkrywcy na całym świecie. Castillo de Colomares jest zamkiem tylko z nazwy, choć swoją konstrukcją wcale od niego nie odbiega. Baśniowa architektura i umiejscowienie zamku sprawiają, że wizyta w tym miejscu będzie ciekawym i niezapomnianym doświadczeniem. Dla mnie z pewnością taka była. Mówi się, że miejsce to jest książką historyczną o hiszpańskiej kulturze i sztuce w XV wieku wyrytą w kamieniu, z czym trudno się nie zgodzić.
Krzysztof Kolumb – bohater czy kat?
Kolumb wielkim odkrywcą i nawigatorem był – tutaj nie ma co tego żadnych wątpliwości. Jego kartograficzne umiejętności jak na XV-wieczne możliwości były imponujące. Jednak postać Krzysztofa Kolumba wzbudza wiele kontrowersji. Dla Hiszpanów to jedna z najważniejszych postaci w ich historii, chociaż Kolumb Hiszpanem przecież nie był. Hiszpanie hucznie obchodzą święto związane z tą postacią a pomniki odkrywcy górują niemal nad każdym większym hiszpańskim miastem. 12 października Hiszpanie obchodzą aż dwa ważne dla nich święta: Fiesta nacional de España (Narodowe Święto Hiszpanii) oraz Día de la Hispanidad, czyli dzień upamiętniający przybycie Krzysztofa Kolumba do Ameryki, który miał miejsce właśnie 12 października 1492 roku. Jakby tego było mało, to Día de la Hispanidad obchodzony jest również w krajach całej Ameryki Południowej, a przynajmniej powinien być. Bo ponoć to dzień, od którego rozpoczęła się prawdziwa rewolucja w postrzeganiu świata, jego historii i kultury; dzień, w którym po raz pierwszy doszło do zetknięcia dwóch światów – europejskiego i amerykańskiego. Dla ludzi mieszkających w Ameryce Południowej, Kolumb był (i nadal jest) traktowany jako oprawca. Dla nich, wraz z przybyciem Kolumba i całej chmary kolonizatorów, rozpoczął się początek końca ich cywilizacji prekolumbijskich. Czy faktycznie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? Niekoniecznie. Ja również uważam, że Kolumb był katem i oprawcą, bo to przez jego działania rozpoczęła się okrutna degradacja i niszczenie ludów prekolumbijskich, z piękną i długą historią. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że jako mała dziewczynka, zafascynowana wielkimi odkryciami geograficznymi uważałam, że Kolumb był… Polakiem! Serio, serio 😀 No bo przecież na imię mu było Krzysztof…. Bez komentarza, proszę 😀
Zamek Colomares – trochę o historii tego miejsca
Krzysztof Kolumb był wielkim nawigatorem i kartografem, zainteresowany astronomią, geografią, Pismem Świętym, matematyką i naukami humanistycznymi. Siedem lat przed swoim wielkim odkryciem przedstawił swój plan innym państwom i tylko monarchowie hiszpańscy, a w szczególności królowa Izabela Kastylijska, zaakceptowali go i przeznaczyli ogromną kwotę na realizację jego nieco szalonego pomysłu. To właśnie z Andaluzji, a dokładniej z portu Palos de la Frontera w prowincji Huelva, 3 sierpnia 1492 roku Kolumb wraz ze swoimi towarzyszami opuścili Stary Kontynent w poszukiwaniu nowych lądów. Na trzech okrętach: Santa Maria, Pinta i Nina wyruszyli w nieznane i 33 dni później 14 października 1492 roku – dotarli na wyspę, którą nazwali San Salwadorem. To właśnie Hiszpania, a w szczególności Andaluzja, przyczyniły się do tego odkrycia, które niewątpliwie zmieniło losy całego świata.
Inicjatorem i pomysłodawcą Zamku Colomares był niejaki doktor Esteban Martin – amerykański lekarz, który postanowił porzucić swoją praktykę lekarską w Nowym Jorku, aby zbudować monumentalny pomnik dla swojego bohatera. Był on niezwykle zafascynowany życiem i osiągnięciami Kolumba, a brak jakichkolwiek dowodów ku czci oraz informacji dotyczących tego wielkiego odkrywcy bardzo go zaskoczyły. Dlatego też postanowił wybudować zamek będący pewnego rodzaju hołdem dla odkrycia Ameryk oraz osoby samego odkrywcy właśnie na andaluzyjskiej ziemi, z której wyruszył na wielkie odkrycie nieznanego świata.
Budowa pomnika rozpoczęła się w 1987 roku, by po 7 latach to architektoniczne dzieło zostało finalnie ukończone w 1994 roku. Co ciekawe, miejsce to zostało zbudowane tylko rękami trzech osób: samego doktora Martina i dwóch jego przyjaciół – J. Blanco i D. Nuneza, którzy byli również murarzami. To prawdziwe arcydzieło stworzone bez zewnętrznego wsparcia finansowego, tylko dzięki rzemieślniczej pracy trzech panów przy użyciu cegły, kamienia i cementu. A to z całą pewnością czyni je jeszcze bardziej wyjątkowym miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć. Niestety projekt ten zrujnował zdrowie i życie doktora Martina, który odszedł w 2001 roku. Jednak jego dziwaczna wizja zamku przetrwała, dając nam teraz możliwość podziwiania tego niezwykłego miejsca.
Castillo de Colomares – architektoniczny misz-masz
Tak naprawdę to Castillo de Colomares to miejsce przepełnione symboliką, której na pierwszy rzut oka nie widać. Dopiero detale i dłuższe obcowanie z pomnikiem sprawia, że wszystko staje się widoczne. Obiekt łączy w sobie cztery style: bizantyjski, romański, gotycki i murdejar. Brzmi okropnie, ale – zaskakująco – całość została ze sobą ładnie połączona. Kamieniarstwo, rzeźby, detale architektoniczne – wszystko jest misternie wykonane. Mówi się, że zamek jest swoistą książką historyczną o hiszpańskiej kulturze i sztuce w XV wieku wyrytą w kamieniu i trudno się z tym nie zgodzić.
Trzeba pamiętać, że cała konstrukcja to nawiązania do faktów historycznych, symboli i dat wyrytych na tabliczkach czy ornamentach, które są odpowiednio ponumerowane. Spacer zaczynamy od miejsca, w którym znajdują się precyzyjnie wykonane repliki trzech statków: Santa Maria, Pinta i Nina, którymi Kolumb wyruszył na podbój Ameryki. Znajdziemy tu nie tylko bezpośrednie odniesienia do wyprawy Kolumba w 1492 roku jaką jest pierwszy szkic „wyspy Hispaniola” czy latania „Wiara żeglarza” poświęcona pamięci 39 osób (kompanów Kolumba), które z podróży z Ameryki nie wróciły.
Co ciekawe, możemy również dostrzec odniesienia do głównych trzech największych religii, które dominowały w średniowiecznej Hiszpanii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Wszystkim uważnym nie umkną takie detale jak herby katolickich monarchów, których wsparcie dało żeglarzowi wiarę i siłę nieustraszonym podróżom i odkryciom. Oprócz licznych fontann z ujściem pitnej wody, bram i łuków mających swoje odniesienie do wcześniej wymienionych stylów architektonicznych, warta uwagi jest na przykład kotwica z wyrytym napisem „Palos, Huelva, Martin A Pinzon”. Natomiast wśród zieleni otaczającej zamek możemy dostrzec także popiersie Króla Aragonii i Kastylii. Jedna z kamiennych tablic odnosi się do miejsca śmierci podróżnika, czyli miejscowości Valladolid położonej w środkowej Hiszpanii.
Castillo de Colomares – rekord za rekordem
Wspomniałam już wcześniej, że Castillo de Colomares tak naprawdę zamkiem nie jest, a pomnikiem zbudowanym na cześć Kolumba. Wspomniałam też, że to największy pomnik na świecie dedykowany temu odkrywcy – łącznie zajmuje powierzchnię około 1500 metrów. Tutaj muszę się zgodzić, bo przechadzając się w gąszczu tych wszystkich symbolicznych budowli, można się pogubić. No i czy ktoś kiedyś miał możliwość (legalnie i w biały dzień) chodzić po pomniku?
Jednak to nie jedyny rekord, jakim może poszczycić się ten architektoniczny twór. W samym środku zamku znajduje się najmniejszy kościół na świecie. Zaledwie 1,96 m² powierzchni sprawia, że został on wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako najmniejszy kościół na świecie. Niestety nie można do niego wejść, ale możemy zajrzeć do niego przez kolorowe witraże. Co ciekawe, dr Martin marzył o tym, aby szczątki Kolumba znalazły się w tym malutkim kościele, ale jego marzenie nigdy się nie spełniło i zapewne nigdy nie spełni, bo ciało odkrywcy spoczywa w Katedrze w Sewilli, a jego grobowiec stanowi jedną z największych atrakcji Katedry.
Zamek Colomares – wrażenia
Co prawda wielką sympatią do samego Kolumba nie pałam, to ten dedykowany mu pomnik zrobił na mnie ogromne wrażenie. I chociaż zdaję sobie sprawę, że to sztuczny twór ostatnich czasów, a także misz-masz stylów i gwarantowany oczopląs, może nawet na granicy kiczu, to mimo wszystko – me gusta mucho. Ukryta tu jest jakaś magia, która przenosi nas do baśniowego świata. No i na Instagramie się ładnie prezentuje 😉
Zamek Colomares, choć pełen tajemnic i historii, zachwyca nie tylko architekturą, ale przede wszystkim czuć ducha nieustraszonego marzyciela i odkrywcy. Nie można zaprzeczyć, że cała konstrukcja jest starannie wyrzeźbionym dziełem sztuki, symboliką nieustraszonych przygód i odkryć Kolumba, które pięknie komponuje się na tle wybrzeża Costa del Sol.
Informacje praktyczne
- Adres: Finca la Carraca, Ctra. Costa del Sol, s/n, 29639 Benalmádena, Málaga, Hiszpania
- Strona internetowa: Castillo de Colomares
- Godziny otwarcia: wiosna, godz 10:00-20:00, lato, poniedziałek (nieczynne), wtorek-niedziela, godz. 10:00-14:00 oraz 17:00-21:00; jesień, godz. 10:00-18:00
- Cennik biletów: normalny 3 €, ulgowy 2 €
- Zabytek można zwiedzać wyłącznie z zewnątrz.
- Istnieje możliwość wejść grupowych, także z przewodnikiem.
- Ja dojechać? W Maladze na głównym dworcu pociągowym wsiadacie w pociąg podmiejski C1 jadący w kierunku miasteczka Fuengirola. Wysiadacie na stacji Torremuelle i potem jakieś 30 minut spacerkiem dojdziecie do zamku.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.








































Wow, ale kosmos ! nie miałam pojęcia o tym miejscu, a że Malaga i okolica jest w planach to koniecznie muszę tam zajrzeć – już sobie zaznaczam na swojej mapie „must see”
Piękne miejsce! Widziałam jej już na różnych zdjęciach i zawsze mnie zachwyca. Twoja słoneczna fotorelacja różwniez 😊
Ależ piekne i urocze miejsce!!! dziekuję- dzięki zdjęcią poczułam się jakbym tam była:)
Swietny artykuł:)