Armenia · Azja · W podróży

Armenia monasterami zbudowana. Subiektywny ranking armeńskich świątyń

Swoją podróż do Armenii planowałam na majówkę 2020 roku. Mój lot został odwołany – z wiadomych przyczyn. Nie poddałam się tak łatwo i przerzuciłam ją na październik tego samego roku. Bezskutecznie – lokdałny i rosnąca liczba chorych na koronawirusa nie pozwalała na swobodne podróżowanie, ba! Nie pozwalała na żadne podróżowanie. Wtedy odpuściłam i powiedziałam sobie „kiedyś”. To „kiedyś” nadeszło w sierpniu 2023 roku wraz z pojawieniem się zacnej promocji LOTowskiej „Szalonej środy”. Wymieniłam voucher, zaplanowałam „wszystko” i niecierpliwieniem czekałam na dzień wylotu.

Umówmy się, nie jestem religijną osobą. Nie przepadam za zwiedzaniem kościołów, cerkwi, meczetów czy innych świątyń. Jak już do jakiegoś wejdę, to staram się poświęcić minimum swojego cennego czasu. Zgadzam się jednak, że są takie miejsca sakralne, do których wręcz trzeba zajrzeć, m.in. Sagrada Familia w Barcelonie, Niebieski Meczet w Istambule, Notre Dame w Paryżu czy Bazylika Św. Marka w Wenecji. Planując swoją podróż po Armenii wiedziałam, że jest tam dużo monasterów stanowiące atrakcje tego kraju. Wiedziałam też, że Armenia jest pierwszym krajem, który oficjalnie przyjął chrześcijaństwo. Nie wiedziałam jednak, że Ormianie są przesadnie religijni i szczycą się swoją wiarą. Nie wiedziałam również, że mogą rozpływać się i godzinami  rozprawiać na temat jednego klasztoru. Nie wiedziałam też, że będę mieć przesyt. Co mnie zatem podkusiło, żebym pojawiła się w „takim” kraju?

Po wizycie w Gruzji i Azerbejdżanie, na Kaukazie pozostała mi Armenia. Zachwycona gościnnością i widokami pozostałych dwóch krajów, chciałam więcej. Nie zawiodłam się, bo Armenia jest równie gościnna, jak jej kaukascy sąsiedzi. O ile Gruzja zachwyca górami i widokami, a Azerbejdżan unikatowymi miejscami, to Armenia jest jakby… monotonna. I chociaż Erywań – stolica kraju – totalnie mnie zachwycił, to pozostałe atrakcje skupiają się na jednym – wierze. Nie mam problemu z tym, że ktoś jest wierzący (o ile nie próbuje mnie „przekonać”), jednak nie podzielam fascynacji sztuką i architekturą sakralną. Armenia monasterami stoi, a prawda jest taka, że w 98%  kamiennych budowli wygląda tak samo. Różnią się tylko wielkością, historią no i miejscem położenia, co czyni je atrakcyjnym dla takich laików jak ja. Wyjątkiem jest Geghard, ale o tym za chwilę.

Architektura monasterów – tajemniczość i skromność

Wspomniałam, że Armenia jest najstarszym chrześcijańskim państwem świata – w 301 roku jako pierwsza uznała tę religię za państwową. Legenda głosi, że Ormianie są potomkami Noego i założyli swoje państwo w rejonie góry Ararat, która jest do dziś bardzo ważna dla Ormian, choć znajduje się poza granicami ich kraju – w Turcji. Ormianie mogą sobie na nią co najwyżej popatrzeć… To Grzegorz Oświeciciel przekonywał ówczesnego króla Armenii, Tiridatesa III, do oficjalnego wprowadzenia tej religii. Król był poganinem, a początkowo Grzegorz Oświeciciel musiał ukrywać się ze swoim wyznaniem. Przez swoja religię został wtrącony do lochu, który znajduje się pod obecną świątynią Khor Virap. Spędził tam 15 lat, król po tym czasie miał postradać zmysły i uwolnić więźnia, który uzdrowił władcę, a ten – w dowód wdzięczności w 301 r. – zgodził się przyjąć chrzest, wraz ze swoimi poddanymi.

Długa i bogata chrześcijańska tradycja miała wpływ na powstanie wielu kościołów i świątyń. Monastery budowano głównie z kamienia i tufu wulkanicznego. Budowano je na wzgórzach, zboczach, półwyspach lub w innych, trudno dostępnych miejscach. Niektóre z nich mają ponad tysiąc lat, a nadal pełnią swoją funkcję. To, co wyróżnia armeńskie kościoły od innych to fakt, że w środku są puste i pozbawione malowideł naściennych. Tylko gdzieniegdzie można dostrzec pozostałości fresków sprzed lat. Tak to są zupełnie surowe, prostej konstrukcji i bez zbędnych ozdób, wręcz ascetyczne. Armeńczycy tłumaczą, że im nie są potrzebne żadne ozdoby, bo oni przychodzą się pomodlić, a nie patrzeć na ściany kościoła. Przyznaję, ma to sens. Kościoły w Armenii często są oświetlane w środku tylko światłem zewnętrznym, co tworzy niepowtarzalną atmosferę. Świetliki tworzą małe okna w nawach bocznych lub kopule, wpuszczając promienie słoneczne, skąpo oświetlające wnętrze świątyni. Robi to niesamowite wrażenie.

Pierwszy wpis na temat Armenii miał być na tema tego, co warto tam zobaczyć. Z racji tego, że odwiedziłam blisko 20 monasterów, postanowiłam zacząć od tego rankingu. Piszę ten post na świeżo, póki jeszcze armeńskie świątynie nie zlewają mi się w jedno 🙂 Oto mój laicki (nomen omen), subiektywny ranking kilku odwiedzonych przeze mnie klasztorów:

1. Tatev – monaster ukryty w chmurach z rekordową kolejką linową u boku

Pierwsze miejsce w moim rankingu zapewniło sobie poprzez okolice, w której się znajduje. Położony nad skalnym, kilkusetmetrowym urwiskiem i zieloną doliną rzeki Worotan sprawia, że jest (według mnie) najpiękniejszą świątynią w Armenii. Umiejscowiono go na wysokości 1506 m n.p.m. i w 1995 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Powstał w 815 roku na bazaltowej skale krawędzi wysokiego kanionu rzeki Worotan. Takie położenie i mury miały pełnić funkcje obronne, bo klasztor niejednokrotnie musiał mierzyć się z napaściami. W całej swojej dotychczasowej historii klasztor pełnił różne funkcje – poza twierdzą, był również uniwersytetem. Podobno studiowało i żyło tu nawet 1000 mnichów. W XV wieku Tatew był uważany za najważniejszy ośrodek religijny, naukowy i sztuki Armenii. Niestety niewiele z tych czasów ocalało – w wyniku licznych wojen i kilku trzęsień ziemi, również mury kościołów musiały zostać zrekonstruowane. W centralnym miejscu kompleksu znajduje się kościół św. św. Piotra i Pawła. Tuż obok kościół św. Grzegorza Oświeciciela oraz unikalny zabytek myśli inżynierskiej – sejsmograf Gawazan. Kamienna, wrażliwa na drgania konstrukcja, miała ostrzegać przed zbliżającym się trzęsieniem ziemi, ale także przed nadjeżdżającymi wojskami wroga! Na terenie klasztoru znajdują się także cele, refektarz i scriptorium. Mury są przyozdobione chaczkarami – tradycyjnymi ormiańskimi krzyżami. Monastyr Tatev to przepiękny i smukły, pachnący kadzidłami kościół. Prawdziwa perła ormiańskiej architektury.

Od 2010 roku do klasztoru można dostać się dzięki „Skrzydłom Tatevu” – nowoczesnej kolejce liniowej, która jednocześnie jest najdłuższą tego typu konstrukcją na świecie. Oficjalnie widnieje w Księdze Rekordów Guinessa. Co 15 minut kolejka pokonuje 5752 metrów, a w szczytowym punkcie osiąga wysokość 320 metrów nad ziemią. Dzięki niej pełna serpentyn, wąska droga droga, której pokonanie kiedyś zajmowało godzinę, zmienia się w przyjemne 12 minut „lotu”. Podczas podróży na górę z głośników usłyszymy kilka ciekawych faktów nie tylko o samej kolejce, ale także o mijanych atrakcjach.

2. Geghard – oszałamiający klasztor wykuty w skale

Z zewnątrz świątynia wygląda nijak, a do tego jeszcze połowa była zakryta przez toczące się tam prace rekonstrukcyjne. Ale to tylko pozory, bowiem w środku kryje się prawdziwe piękno. Rzadko opada mi kopara na widok tego typu budowli, ale to, co tam się znajduje sprawiło, że moja szczęka zjechała w dół. To prawdziwy hit turystyczny Armenii, który w roku 2000 został wpisany na Listę UNESCO. Geghard po ormiańsku znaczy „włócznia” i nazwa wiąże się z pewną legendą o Włóczni Przeznaczenia. Według niej to właśnie tutaj pierwotnie miała trafić włócznia, którą przebito bok ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. Miała ona zostać tutaj przyniesiona przez apostoła Judę Tadeusza, patrona Armenii. Aktualnie ta relikwia, która była magnesem na pielgrzymów, znajduje się w muzeum w Eczmiadzynie. Klasztor Geghard był też miejscem przechowywania relikwii św. Andrzeja i św. Jana. Pierwszy, wykuty w skale kościół powstał tu zresztą jeszcze przed przyjęciem chrześcijaństwa przez Armenię. Nie bez powodu klasztor znajduje się właśnie tutaj – wszystko przez  źródło czczone jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. W ramach chrystianizacji pogańską świątynię wykutą w skale wokół źródła przemianowano na chrześcijańską kaplicę. Aktualnie woda dalej jest tu w pewien sposób czczona, źródło bije bowiem w ścianie świątyni i przyciąga tłumy wiernych, którzy wierzą w jej nadprzyrodzone umiejętności. No cóż, ja nie wierzę w takie rzeczy, ale dzikie tłumy wierzących ludzi sprawiły, że trudno było wejść do tej komory. W 923 roku klasztor zostaje splądrowany przez Nassra – zastępcę arabskiego kalifatu w Armenii. W 1127 roku dodatkowo zostaje uszkodzony przez trzęsienie ziemi, które ma nawiedzić to miejsce i Armenię jeszcze nie jeden raz.

Do wejścia prowadzą schody z głównego dziedzińca, a skałę zdobią chaczkary – charakterystyczne, kamienne płyty, upamiętniające ważne wydarzenie lub osobę. W Geghard światło odgrywa ogromną rolę, oświetlając mury świątyni. To, co zdecydowanie wyróżnia Geghard od pozostałych świątyń, to wyryte w czarnych ścianach rzeźby przedstawiające krzyże, postaci zwierząt i inne imponujące ornamenty. Cały kompleks ma wiele zakamarków, warto nie spieszyć się i spokojnie zwiedzić każde pomieszczenie. Oczywiście w momencie, w którym ja przybyłam do tego klasztoru, trwała modernizacja i świątynia była w rusztowaniach… Inaczej być nie mogło 😉

3. Khor Virap – modlitwy z widokiem na Ararat

Jak wpiszecie w wyszukiwarkę słowo „Armenia” na bank pierwsze zdjęcia, które pojawia się, to Khor Virap. Ten charakterystyczny widok na otoczony murem klasztor na wzgórzu z Araratem w tle jest niepowtarzalny. Khor Virap to jeden z najczęściej odwiedzanych przez pielgrzymów w całej Armenii monastyr. Dlaczego? Ano dlatego, że to tutaj Armenia przyjęła chrześcijaństwo. Wiąże się to z historią Grzegorza Oświeciciela, który przez 13 lat był więziony w lochach tutejszej świątyni przez ówczesnego króla Armenii – Tirydatesa III. Porzucił go tam na pewną śmierć i zapomniał o sprawie. Pewna mieszkanka Artaszatu, dręczona dziwnymi snami, codziennie przychodziła do celi Grzegorza, by go nakarmić i napoić. W tym czasie Tiridates prześladował chrześcijan, a przez lata tortur i brutalnych wojen, król popadł w obłęd. To właśnie męczennik Grzegorz miał uleczyć władcę z choroby, co stało się bezpośrednią przyczyną nawrócenia króla oraz przyjęcia przez Armenię chrześcijaństwa. Pierwsza kaplica upamiętniająca miejsce uwięzienia św. Grzegorza powstała w  VII wieku, natomiast obecne zabudowania klasztorne pochodzą z XVII wieku. „Khor Virap” znaczy po ormiańsku po prostu „głęboki dół”.

Sam monaster jest mały i nie robi takiego wrażenia. To, co przyciąga turystów zza granicy, to wspaniały widok na Ararat. Kompleks świątyń położony jest na Równinie Araratu, zaledwie 4 kilometry od tureckiej granicy. Sam Khor Virap jest położone jakieś 4000 metrów poniżej szczytu, dzięki temu ośnieżony wierzchołek sprawia duże wrażenie. Miałam szczęście, bo tego dnia przejrzystość była idealna, a widok na świętą górę Ormian obłędny. Niestety nie udało mi się upolować pocztówkowego widoku, bo musiała bym udać się do najbliższego miasta, a niestety byłam mocno ograniczona czasowo. Jednak starałam się, jak mogłam 🙂

4. Noravank – świątynia ukryta pośród czerwonych skał

XIII wieczne zabudowania klasztorne ulokowane są wewnątrz wąwozu rzeki Arpa. Sam wąwóz wyróżnia się efektowną barwą skał: ułożonymi warstwowo różnymi odcieniami czerwieni, brązu i pomarańczowego. Klasztor Norawank (Nowy klasztor w języku ormiańskim) prezentował się pięknie w scenerii górskiego kanionu i to właśnie ten obrazek przyciąga tu liczne grupy ludzi. Kompleks składa się z dwóch kościołów: św. Szczepana z kaplicą Surb Grigorij (św. Grzegorza) i ruinami Surb Karapet (św. Jana Chrzciciela). Drugi natomiast to: Surb Astvatsatsin (Matki Boskiej) zwany również Burtelaszen. Na terenie kompleksu znajdują się chaczkary umiejscowione na ścianach i posadzkach budynków, a także ruiny dodatkowych zabudowań. Całość otacza mur obronny z wieków XVII i XVIII. W XIII i XIV wieku była to siedziba biskupów Sjuniku. Niewielki kompleks świątynny leży w zwężającej się dolinie wśród strzelistych, czerwonych skał, kontrastujących z bujną roślinnością w dole. Warto wyjść poza teren klasztoru i wspiąć się wyżej po wydeptanej ścieżce – widok na klasztor z górami w tle jest piękny.

5. Haghartsin – tajemniczy klasztor w otoczeniu pięknych okoliczności przyrody

Ukryty wśród bujnych lasów prowincji Tavush, znajduje się urzekający klasztor Haghartsin. To arcydzieło architektury z XIII wieku jest świadectwem bogatej historii i dziedzictwa kulturowego regionu. Umiejscowiony jest w samym sercu Parku Narodowego Dilijan, co czyni go idealnym miejscem dla miłośników przyrody. Klasztor Haghartsin jest wspaniałym przykładem średniowiecznej architektury ormiańskiej. Jego misterne kamienne rzeźby, ozdobne freski i strzeliste kopuły to widok, który trzeba zobaczyć. Odwiedzając klasztor Haghartsin możemy zwiedzać jego różne budynki, w tym kościół św. Astvatsatsina, kościół św. Grigora i kościół św. Stefana. Każda struktura prezentuje unikalne cechy architektoniczne i jest ozdobiona pięknymi dziełami sztuki religijnej. Oprócz ciekawej architektury, świątynia jest również otoczona zapierającymi dech  naturalnymi krajobrazami.

6. Sevanavank – świątynia górująca nad malowniczym jeziorem Sewan

Klasztor ten położony jest nad malowniczym jeziorem Sewan, a konkretniej na półwyspie, na wzgórzu, 90 metrów nad lustrem wody. To właśnie jego umiejscowienie – na tle błękitnej tafli Jeziora Sewan – czyni go atrakcyjnym. Tak właściwie to kompleks składający się z dwóch czynnych kościołów: Świętych Apostołów i Matki Bożej, a także ruin dawnych kościołów. Początkowo znajdowały się tu świątynie pogańskie, które w IV wieku zaczęto przerabiać wraz z przyjęciem chrześcijaństwa. Monaster Świętych Apostołów nazywany jest „czarnym klasztorem”, ponieważ zbudowano go z ciemnego tufu wulkanicznego w IX wieku. W środku znajdują się inskrypcje z IX wieku, natomiast drewniane drzwi pochodzą zaś z XV wieku. Na dziedzińcu znajdują się liczne chaczkary, w tym unikatowe zielone, wykonane z miejscowego kamienia.

7. Saghmosavank – u stóp głębokiego kanionu

Sam klasztor nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jednak jak obejdzie się ją dookoła, to tak naprawdę otoczenie otoczenie przyciąga rzesze turystów. Klasztor znajduje się nad głębokim kanionem rzeki Kasakh, który wygląda jak ogromna rozpadlina po trzęsieniu ziemi. Z terenu świątyni rozpościera się niesamowity widok na ciągnące się rozpadlisko. Świątynia pochodząca z XIII wieku należy do tego samego typu budowli o krzyżowo-skrzydłowych kopułach z dwupiętrowymi przybudówkami we wszystkich narożnikach budynku. Saghmosavank to „klasztor psalmów”, gdyż dawniej przepisywano, ozdabiano i gromadzono tu manuskrypty. Co ciekawe, kiedy tam przybyliśmy, odbywały się śluby – jeden po drógim, a także towarzysząca im sesja ślubna.

8. Zwartnoc – malownicze ruiny Katedry Niebiańskich Aniołów

Chociaż to świątynia chrześcijańska, to wygląda inaczej niż jej inne koleżanki. Świątynia, a właściwie jej pozostałości, znajduje się w pobliżu międzynarodowego lotniska, nieopodal Erywania. Z ruin Zwartnoc rozpościera się cudny widok na górę Ararat. Niestety mój limit szczęścia na piękny widok się wyczerpał, bo tego dnia nie było dobrej przejrzystości. Budynek wzniesiono w latach 643-652 w szczególnym miejscu – to właśnie tutaj miało dojść do pierwszego spotkania Grzegorza Oświeciciela i króla Tirydatesa, dwóch niezwykle ważnych postaci w dziejach Armenii. To za ich sprawą kraj stał się pierwszy chrześcijańskim państwem na świecie (już w 301 r.). Kościół zbudowano na planie czterolistnym (tetrakonchos) z kolistym obejściem i wieloma absydami. W X wieku katedra uległa częściowemu zniszczeniu. Najprawdopodobniej runęła podczas trzęsienia ziemi w 930 r. Zachowane do dziś pozostałości budowli mimo to robią wielkie wrażenie. Zwracają uwagę oryginalnym stylem architektonicznym, tak różnym od pozostałych  armeńskich świątyń.  W 2000 roku kompleks Zwartnoc został umieszczony na Liście Dziedzictwa UNESCO.

9. Katoghikeocalona świątynia w centrum miasta

To najstarszy kościół w Erywaniu – stolicy Armenii. Jego nazwa oznacza „ogólny”, „powszechny” i jest używana na określenie głównej świątyni danej miejscowości. Jak cały Erywań, również i świątynia zbudowana jest z różowego piaskowca.  Maleńka, wielkości kaplicy, z poczerniałymi od starości ścianami z niegdyś różowego tufu wulkanicznego, Katogike oraz znacznie większa od niej nowiutka, chociaż w tradycyjnym stylu architektonicznym katedra p.w. św. Anny. Dzieli je od siebie niespełna metr odległości i blisko 8 wieków niezwykłej historii. Świątynia ma burzliwą historię, bowiem w 1679 roku została zniszczona w trzęsieniu ziemi, a w 1936 władze radzieckie zdecydowały o rozbiórce kościoła, aby zrobić miejsce dla bloków mieszkalnych. Archeolodzy, którzy nadzorowali rozbiórkę i archiwizowali inskrypcje, znaleźli inskrypcje z 1229 i 1284 oraz chaczkary i napisy z początku XVII wieku. Mimo wszystko własza sowiecka nadal chciała zlikwidować obiekt. Dopiero protesty mieszkańców i środowiska naukowego uchroniły go od zniszczenia. Po uzyskaniu przez Armenię niepodległości w 1991 roku, kościołowi przywrócono funkcje religijne. Obecnie buduje się przylegający od północy do starego kościoła nowy kompleks świątynny, na który składa się kościół św. Anny oraz nowa siedziba Katolikosa Wszystkich Ormian.

10. Wahramaszen – w cieniu potężnej twierdzy

To była pierwsza armeńska świątynia, którą zobaczyłam. Wtedy jeszcze z moich ust wydostał się dźwięk „łał”. Kościół znajduje się na zboczu wulkanu Aragac, tuż przy twierdzy Amberd z VII wieku – to ona jest głównym celem wycieczek. Trudno się dziwić, bo forteca robi wrażenie, poza tym jest zupełnie inną atrakcją poza monasterami. Nie mniej jednak kościół znajdujący się u jej boku stanowi idealne dopełnienie tego miejsca. Kościół Wahramaszen, znany tez jako kościół Amberd, zbudowano z bazaltu w X wieku. Cały kompleks umiejscowiony jest na zboczach góry Aragac, na wysokości 2300 m n.p.m i widokowo jest to zdecydowanie jeden z najpiękniej położonych klasztorów. O samej twierdzy być może napiszę osobny post.

11. Garni – pogańska świątynia boga słońca

To zupełnie inna świątynia od tych powyższych, dlatego zasłużyła na swoje miejsce w tym rankingu. Położona w okolicach Erywania przyciąga dzikie tłumy. Wybudowano ją w I wieku n.e., ale dla odmiany – nie jest świątynią katolicką, a pogańską. Została wzniesiona ku czci boga słońca – Mitry, a swoim wyglądem przypomina greckie starożytne budowle. To, co również sprawia, że świątynia w Garni jest atrakcyjna, to jej położenie – widok na głęboki kanion rzeki Azat dosłownie zapierają dech. Sama świątynia nie jest duża, a w środku jest pusta, co mnie nieco rozczarowało. Jednak to, co dziś możemy oglądać to nie jest oryginał, a wierna rekonstrukcja, ponieważ pierwowzór został zniszczony podczas trzęsienia ziemi w XVII wieku. Świątynię odbudowano dopiero w XX stuleciu naszej ery, w czasach ZSRR. Sowiecka rekonstrukcja robi wrażenie i nie wygląda na tak młodą.

Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.

Jeśli podobał Ci się mój wpis, albo czujesz się zainspirowana/y to zostaw komentarz lub lajka. Możesz także pomóc w rozwoju bloga niewielką wpłatą – symbolicznym kosztem kawy! Z góry dzięki! 🙂

4 myśli na temat “Armenia monasterami zbudowana. Subiektywny ranking armeńskich świątyń

  1. Aż zbieram szczękę z podłogi – te miejsca zapierają dech w piersiach! Wcześniej słyszałam tylko o numerze 1, nie miałam pojęcia, że Armenia skrywa takie perełki! Piękna fotorelacja

  2. Ale piękne miejsca i niezwykłe krajobrazy. Na żywo wyglądają pewnie jeszcze bardziej wyjątkowo.

Dodaj odpowiedź do Joanna Starybrat Anuluj pisanie odpowiedzi