Kultura · Literatura

Tomáš Forró „Gorączka złota. Jak upadła Wenezuela”

O tym, że Wydawnictwo Czarne wydaje świetne reportaże, wiedziałam od dawna. Jednak z każdym kolejnym nowo wydanym, Wydawnictwo podnosi poprzeczkę. Najnowsza książka Tomáša Forró „Gorączka złota. Jak upadła Wenezuela” po prostu wgniata w fotel. To wstrząsający reportaż o tym, że do głębokiego upadku całego kraju nie jest potrzebna niszcząca wojna zewnętrzna ani wielka katastrofa naturalna – wystarczą zwykłe zaniedbania, cyniczni  i zachłanni politycy oraz rozwiązywanie problemów na skróty.

Tomáš Forró to słowacki reporter zajmujący się kryzysami politycznymi i konfliktami zbrojnymi na całym świecie. Wielokrotnie nagradzany za reportaże z Ameryki Łacińskiej, Azji Wschodniej, Ukrainy i Polski. Od lat obserwuje Wenezuelę i w końcu wyrusza do kopalni złota w tak zwanym Łuku Górniczym, gdzie ogniskują wszystkie problemy. To tam codziennością są brutalne walki między armią, lewicową partyzantką, tajną policją i broniącymi niezależności Indianami. Opisuje także katastrofalne skutki wydobycia złota i realne zagrożenie zatrucia dopływów największych rzek regionu – Orinoko i Amazonki.

Wenezuela jeszcze w drugiej połowie XX wieku była jednym z najzamożniejszych państw Ameryki Południowej. W tej części kraju była potentatem w biznesie naftowym, bowiem na terenie Wenezueli znajdują się ogromne złoża ropy. Dzisiaj jest jedynie cieniem dawnych lat – to kraj pogrążony w głębokim kryzysie politycznym, społecznym i gospodarczym. Szaleje hiperinflacja, brakuje wody pitnej i benzyny, a ślad po dawnych bogactwach zniknął bez śladu. Ludzie głodują, tracą majątki i oszczędności życia. Przestępczość w kraju jest na ekstremalnie wysokim poziomie – nikt nie może tam czuć się bezpiecznie. Setki tysięcy ludzi uciekło ze swoich domów szukając lepszego życia za granicą, głównie w Kolumbii i Brazylii. Natomiast ci, co zdecydowali się zostać w kraju są gnębieni przez służby wenezuelskie. Nie ma dnia, w którym ludzie znikają bez śladu. A najbardziej gnębionym społeczeństwem są Pemoni – rdzenni mieszkańcy Wenezueli. To właśnie na ich terenach, we wschodniej Wenezueli odkryto złoża złota, co jedynie spowodowało eskalacje konfliktu jak i okrutne represje wobec tej ludności. Władze zmuszają ich do niewolniczego wydobywania tego „skarbu”.

Wenezuela to w naszej części świata kraj egzotyczny i trudno dostępny. Ostatnio byłam na spotkaniu, na którym podróżnicy opowiadali o swojej wyprawie do Wenezueli. Fakt – byli tam 20 lat temu, jeszcze w zupełnie innej Wenezueli. Pokazali mnóstwo pięknych zdjęć z jeszcze piękniejszych miejsc. Opowiadali o swoich fascynujących przygodach. Zamurowalo mnie z wrażenia. W tamtym momencie zapragnęłam pojechać do Wenezueli. Z ciekawości zaczęłam nawet szukać lotów w tamtym kierunku, oczywiście wiedząc o tym, co dzieje  się w kraju, i że obecnie Wenezuela nie jest najbezpieczniejszym krajem.  A potem w moje ręce wpadł reportaż Tomáša Forró.

„Gorączka złota. Jak upadła Wenezuela” wgniata w fotel. Nie da się od niej oderwać, chociaż to, co zostało w niej zapisane jest przerażające. Katastrofa humanitarna, głód, bieda, okrutna przemoc – to tylko kilka wybranych aspektów poruszanych w reportażu Tomáša. Najbardziej przerażające jest to, że w upadku Wenezueli nie była potrzebna żadna woja zewnętrzna czy kataklizm, wystarczyły jedynie zaniedbania, korupcja i pójście na skróty. To prawdziwa wojna wewnętrzna, w której jak zwykle cierpią niewinni i bezbronni ludzie. Ogromny szacunek dla autora, że odważył się pojechać do Wenezueli, do kraju, który jest na skraju upadku. Reportaż jest naprawdę mocy i zapada na długo w pamięć. Autor w sposób klarowny przedstawił całą historię konfliktu, który rozpoczął się w Wenezueli i trwa do dzisiaj. Sam niejednokrotnie narażając życie dobył wiele cennych informacji pokazujących co się tam dzieje.To książka napisana jest ku przestrodze. Nie tylko dla podróżników, ale ogólnie – dla każdego społeczeństwa. Chwila nieuwagi, jeden zły wybór może doprowadzić do katastrofy, w każdym tego słowa znaczeniu. Polecam z całego serca, ale jednocześnie ostrzegam, że to reportaż dla ludzi o mocnych nerwach.

Za książkę dziękuję:

Dodaj komentarz