W podróży · Warszawa

Warszawa. Farma Dyń – czy warto się tam wybrać?

Chyba zaczynam być jesieniarą. Do niedawna ta pora roku była dla mnie totalnym utrapieniem, zamykałam się w domu na cztery spusty i nie wychodziłam nigdzie, tylko tam, gdzie naprawdę musiałam. Coraz krótsze i zimniejsze dni, umierająca przyroda sprawiały, że cała energia ze mnie uciekała, niczym ze sflaczałego balona. Ten stan rzeczy zmienił się w pierwszym roku panowania pandemii. Lockdown i wszelkie ograniczenia z nim związane sprawiły, że nawet jesienią zaczęłam wychodzić z domu i eksplorować okolicę. Bliższe obcowanie z naturą skutkowało tym, że zaczęłam dostrzegać uroki jesieni, których wcześniej nie widziałam albo totalnie ignorowałam. Wszechobecne kolory liści i zeszłoroczna piękna polska złota jesień zawróciła mi w głowie. Mogę teraz śmiało powiedzieć, że nawet lubię jesień 🙂

W tym roku, poza kolorową przyrodą, doszły do tego jeszcze… dynie. To typowe dla tej pory roku warzywo, które aktualnie króluje na naszych stołach. Jednak dzisiaj nie będę rozpisywać się o walorach odżywczych i smakowych, ale o tych wizualnych. Dynia to jedno z najbardziej fotogenicznych warzyw ever! Przekonałam się o tym na Farmie Dyń pod Warszawą, gdzie można fotografować się niemal z każdym jej rodzajem i kolorem.

Dyniowy zawrót głowy

Odnoszę wrażenie, że aktualnie dynia przeżywa swoją drugą młodość. Chociaż od dawna gości na stołach całego świata jako sezonowe warzywo, to u nas swoją popularność zyskało całkiem niedawno. W moim rodzinnym domu nigdy nie jadaliśmy dyni, więc i ja wyszłam z niego z przekonaniem, że nie warto zawracać sobie nim głowy. Może jedynie jako urocza ozdóbka na kuchennym blacie. Dzisiaj nie wyobrażam sobie przetrwania jesiennych dni bez gorącego kremu z dyni! Tego rodzaju zupę mogę jeść codziennie, chociaż przyznaję, że sama jeszcze nie opanowałam zdolności przygotowywania tej potrawy w zaciszu własnej kuchni. Ale wszystko przede mną 🙂

Dynia kojarzy się głównie z amerykańskim świętem Halloween, kiedy to dzieciaki wycinają złowrogie twarze z dyń, stroją domy, zakładają przerażające kreacje i zbierają łakocie albo robią psikusy. To właśnie dzięki amerykańskim filmom, dynia stała się symbolem tego święta i zyskała popularność również na innych kontynentach. Jej charyzma, pewność siebie, urok osobisty i fotogeniczność (tak – te określenia są o dyniach :)) sprawiły, że zaczęły powstawać miejsca, do których można pojechać i porobić sobie zdjęcia pośród różnych odmian tego pięknego warzywa.

Farma Dyń w Warszawie – pierwsze wrażenia

W pewne październikowe popołudnie postanowiłam pojechać na Farmę Dyń w Warszawie. Tego typu miejsca robią się coraz popularniejsze w całej Polsce, ale są one dostępne jedynie przez krótki czas. To był mój pierwszy raz w tego typu miejscu, chociaż miałam ambitny plan pojawić się tutaj rok wcześniej.  Początkowo sądziłam, że będą tam „trzy dynie na krzyż”, ale nie – cała armia różnokolorowych dyń o fikuśnych kształtach czekały tam na mnie. Aż oczopląsu dostałam! 🙂 Ładne i estetycznie ustawione aranżacje ze snopków siana i innych elementów sprawiają, że chce się dalej eksplorować teren.

Nie znam się na dyniach, ale na stronie znalazłam informację, że na terenie znajduje się wiele rodzajów dyń miedzy innymi kamo kamo, prowansalska, Acorn, Jarahdale, dynia bez łupinowa, masłowa, hokkaido, Casperita , Makaronowa , Duże Dynie Pomarańczowe Autumn Gold, Sweet Dumpling Squash, Polska odmiana Bambino i inne. Co ciekawe, podobno na terenie znajduje się… 70 000 sztuk! Cóż, mogę to potwierdzić, bo widziałam je na własne oczy.

Mini ZOO – spotkanie ze słodziakami

Poza milionem kolorowych dyń i ładnie przygotowanych aranżacji, na miejscu dostępne jest mini zoo. Przyznaję, że nie jestem wielbicielką tego typu miejsc i najchętniej zlikwidowałabym je wszystkie, ale gdy zobaczyłam tam te wszystkie słodziaki, całkowicie przepadłam.

W różnych zagrodach możemy obserwować, nakarmić, a nawet pogłaskać króliki, kozy i alpaki, ale na terenie przebywają jeszcze kury, gęsi, indyki i inne przedstawicielstwo ptactwa. Moje serce skradły miniaturowe króliki, które najchętniej zabrałabym ze sobą do domu. Natomiast  alpaki miały jakiegoś focha i póki nie podeszło się do nich z marchewką, potrafiły całkowicie nas ignorować. Co więcej, nawet jeden zbłąkany kiciuś się tam znalazł. Nie wiem, czy przyszedł coś upolować czy po prostu zostać gwiazdą tamtejszego zwierzyńca 🙂

Zwierzaki można karmić. Pokarm, czyli marchewkę, sałatę i inne warzywa można dostać u pani przy wejściu albo u opiekuna zwierzątek.

Farma Dyń – czy warto?

Początkowo uważałam, że 20 zł za wstęp żeby popatrzeć sobie na dynie  i zrobić kilka ładnych zdjęć to lekka przesada, ale szybko zmieniłam zdanie. Teren jest duży i ładnie zagospodarowany. Wbrew pozorom nie ma tam „trzech dyń na krzyż”, ale cały dyniowy arsenał z rożnymi odmianami, kształtami, wielkościami i kolorami. Dyń jest na tyle dużo, że dla każdego na pewno wystarczy. Pojawiają się również aranżacje ze snopków siana, skrzynki, słomiany labirynt, traktor, a na dzieciaków czekają trampoliny, park huśtawek, mini-tyrolka i przeróżne wózeczki.

Jeśli zgłodniejemy lub zmarzniemy, na terenie znajdują się dwa albo trzy foodtraki z frytkami belgijskimi i burgerami oraz gorącą herbatą i kawą. Dodatkowo można sobie kupić sobie swoją wypatrzoną dynię i zabrać ją do domu. Ceny są rożne, w zależności od rodzaju tego warzywa. Trudno mi powiedzieć, czy są drogie czy nie, bo zupełnie nie orientuję się, jakie są „normalne” stawki za kilogram dorodnej dyni.

Podsumowanie

Uważam, że warto się tam wybrać. To atrakcja zarówno dla najmłodszych, jak starszych.  Można zrobić mnóstwo pięknych i kolorowych zdjęć – nasz Instagram z pewnością będzie szczęśliwy 🙂 Tym bardziej, że to sezonowa atrakcja i ciągle jeszcze nie za bardzo popularna. Farma Dyń w Warszawie, w której ja byłam, czynna jest do końca października, więc trzeba się spieszyć, bo miesiąc niebawem się kończy.

Informacje praktyczne

  • Adres: ul. Łukasza Drewny 17 (Wilanów/Powsin)
  • Strona www: http://farmadyn.pl
  • Farma czynna jest 7 dni w tygodniu do 31 października
  • Godziny otwarcia: 9:00-18:00
  • Cena: 20 zł, dzieci poniżej roku wchodzą bezpłatnie
  • Dojazd: autobusem nr 710 i 742 z Metra Kabaty (przystanek Warszawska)
  • Grupy szkolno/przedszkolne z programem i dynią: cena 45zł
  • Można zorganizować urodziny dziecka (55 zł/os)
  • Toaleta na terenie, parking przed farmą
  • Można płacić kartą

Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.

8 myśli na temat “Warszawa. Farma Dyń – czy warto się tam wybrać?

  1. 20 zł plus koszt dojazdu (jeśli się mieszka w okolicy to okey), ja za taką przyjemność musiałabym zapłacić jakieś 350 zł, więc raczej nie dla mnie ;-), ale zdjęcia naprawdę fotogeniczne 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s