Bośnia i Hercegowina zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Odwiedziłam ten cudowny kraj kilka lat temu i do tej pory mam wspaniałe wspomnienia ze swojego pobytu. Składa się na nie wiele czynników, takich jak pyszne jedzenie, trudna i burzliwa historia, piękne krajobrazy oraz dobrzy, a wręcz wspaniali ludzie, o których w swojej książce pisze Argrymir Iwicki. I ja się z nim całkowicie zgadzam.
Autor zabiera czytelnika w podróż do Bośni i Hercegowiny – kraju, który jest złożony i skomplikowany, z (wciąż) bolesną historią, który nie jest zbyt popularną destynacją turystyczną. Bośnia jest podzielona, posklejana na siłę z trzech narodowości i religii, z ciągle niezaleczonymi ranami po wojnie. Argrymir opisuje swoje spostrzeżenia dotyczące tego kraju, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Dotyczą one przede wszystkim codzienności mieszkających tam ludzi, religii, języka, zwyczajów, kultury oraz miejsc ciekawych i wartych zobaczenia. Z drugiej jednak strony nie szczędzi słów krytyki.
Iwicki przygląda się przede wszystkim napotkanym ludziom- lokalsom, ich losom, ich doświadczeniom, zwyczajom, a także poglądem na to, co było udziałem tego kraju w okrutnej wojnie z początku lat 90. XX w. Tubylcy przyjmują go z zaufaniem, chociaż tubylcy to ludzie otwarci, gościnni, to niechętnie wpuszczają cudzoziemców do zakamarków swoich serc i swoich poglądów.
Nie jest to typowy przewodnik po tym kraju, to raczej reportaż po niezwykłym i ciągle nieodkrytą bałkańską perełką. „Bośnia. Muzyka, kuchnia i dobrzy ludzie” pachnie świeżo przygotowanym burkiem, brzmi przygrywaną lokalną piosenką oraz smakuje wyborną rakiją. Dzięki Argrymirowi przez chwilę mogłam przenieść się do Bośni, rozkoszować się widokami, obcować z mieszkańcami i na nowo odkrywać ich historię. Dzięki tej książce mam ochotę spakować walizkę, kupić bilet i czym prędzej pojechać tam.
Za książkę dziękuję:
marzy mi się Bośnia, to niezwykłe miejsce, które warto zobaczyć, choćby w książkach 😉