Kultura · Literatura

Catherine Gray „Jak dobrze być singlem”

Bycie singlem w dzisiejszych czasach to przekleństwo. Kultura, w której przyszło nam żyć, opiewa i wynosi pod niebiosa pary, jednocześnie szufladkując singli jako odszczepieńców, ludzi niedostosowanych społecznie i dziwolągów, których nikt nie jest w stanie pokochać. Wszyscy litują się nad singlami pocieszając wokoło i poklepując po ramieniu mówiąc „przyjdzie czas na ciebie”.

Skoro bycie singlem to taka przechlapana sprawa, dlaczego ponad połowa społeczeństwa woli ją od związku? Odpowiedź jest bardzo prosta: w samotności nie ma nic okrutnego. Wybór stanu kawalerskiego lub panieńskiego na dłuższy czas, a może i na całe życie, może okazać się niesamowitą inspiracją, przygodą, frajdą i wyzwoleniem. Dzisiaj ponad połowa ludzi w wieku 25-45 lat to single. Odkładanie związku na późniejsze lata jest normą. Wiele osób decyduje się w ogóle nie stawać na ślubnym kobiercu z wyboru. Zdarza się tak, że czasami nie ma wyboru albo ma się pecha w miłości, dlatego też takie osoby są poszukującymi singlami. Natomiast społeczeństwo na siłę nam wpaja, że jedynym słusznym zakończeniem jest ślub, bo bez drugiej połówki jesteśmy podobno niekompletni. Ciekawe, czy ktoś zastanawiał się kiedyś, dlaczego wszystkie bajki dla dzieci kończą się ślubem, a potem nie ma już nic i następuje koniec bajki?

Catherine Gray, autorka książki „Jak dobrze być singlem” wie o czym pisze, bo sama przez to przeszła. Kiedyś była uzależniona od bycia w związku i błędnie interpretowała miłość. Byleby tylko nie zostać samą, Catherine wchodziła w rożne związki burzliwe i toksyczne, ale zdarzyły się również te zdrowe. Panicznie bała się samotności do tego stopnia, że desperacko szukała mężczyzn, którzy zostaną „tym jedynym”,  cierpliwie czkała przy wyświetlaczu telefonu, aż ktoś bliski odpisze jej na smsa, chodziła na wyczerpujące i nudne randki, a na dźwięk słów „stara panna” potrafiła wpaść w histerię. Wszystkie jej znajomości zawierane w akcie desperacji zazwyczaj kończyły się to niskim poczuciem wartości, depresją i nerwicą oraz licznymi uzależnieniami. Któregoś dnia postanowiła zrobić sobie roczny urlop od mężczyzn i randkowania, by odnaleźć radość z bycia singielką.

Swoimi doświadczeniami postanowiła podzielić się w swojej książce „Jak dobrze być singlem”. Rozmawiała z neuronaukowcami i psychiatrami, zgłębiła groteskowe metody, jakimi kultura każe się wstydzić bycia singlem oraz zdystansowała się od panikowania, że wszystkie dobre partie są już zajęte. A co najważniejsze – obala mit, że w małżeństwie jesteśmy o wiele bardziej szczęśliwsi. W zabawny sposób udowadnia, że singielstwo nie jest końcem świata, wręcz przeciwnie. Jeśli akurat nie jesteśmy w związku (albo nie chcemy w ogóle w nim być), to ten czas jestem czas dla nas, by lepiej poznać siebie i swoje potrzeby. Możemy skupić się na swojej pracy, hobby, odkrywać zakamarki świata albo nauczyć się dziergać na drutach. Co ciekawe, Catherine Gray otwarcie pisze, że nie chce do końca życia pozostać singielką. Chce znaleźć kogoś, z kim się zestarzeje, ale wszystko w swoim czasie i bez grama jakiejkolwiek desperacji.

„Jak dobrze być singlem” to w zabawny sposób napisana książka, która zawiera szereg ciekawych przemyśleń. Możliwe, że niejednemu singlowi uświadomi, że życie w pojedynkę jest w porządku i nie trzeba na siłę pakować się w nieszczęśliwe relacje. Najważniejsze to mieć dobrą relację z samym sobą. Warto odnaleźć radość w byciu singlem i rozkoszować się nią na całego.

Za książkę dziękuję:

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s