Od jakiegoś czasu moja fascynacja wszystkim, co dotyczy Ameryki Południowej stała się obsesją. Dlatego też z wielkim uśmiechem na twarzy sięgnęłam po książkę, która miała być przewodnikiem po pięknym kraju, jakim jest Meksyk. Niestety, mój uśmiech szybko znikł.
Ewa Filip z wykształcenia jest specjalistą bezpieczeństwa i higieny pracy oraz doradcą psychospołecznym. Jak sama o sobie pisze, jest ułożona, cierpliwa i rozsądna. Pragnie podróżować, kochać i pisać.
Autorka sama napisała, że jest prawdziwą turystką. Na wakacje do Meksyku zdecydowała się polecieć za pośrednictwem biura podróży. No cóż, w trakcie czytania jej wspomnień dokładnie dało się odczuć, że jest turystką (a nie podróżniczką) oraz podróżuje w taki a nie inny sposób. „Istny Meksyk” jest chaotycznym opisem każdego odwiedzonego punktów trakcie tych wczasów. Cały czas chaos, szybkie oględziny jakiejś atrakcji, maszerowanie do autobusu, kilkugodzinne przejazdy z miejsca na miejsce… W jednym zdaniu znajdujemy się przy jakiejś katedrze (nie do końca wiadomo co to za miejsce i dlaczego jest takie ważne), w następnym zdaniu czytamy, że autorka wraz z resztą grupy wspina się pod górę, a w jeszcze następnym, że maszerują pośród dżungli. Za dużo myśli, za mało dobrze dobranych słów. Istny chaos.
Nie krytykuję takiego sposobu na poznawanie świata, bo sama kiedyś tak robiłam. Jednak ja nie zdecydowałam się wydać książki, która opisuje tego typu doświadczenia. Po prostu źle się to czyta. Liczyłam, że dowiem się czegoś ciekawego na temat Meksyku, ale się zawiodłam. Co prawda autorka starała się co jakiś czas wtrącić różnego rodzaju ciekawostki, ale niestety nie zaspokoiły one mojej ciekawości. Zdecydowanym plusem są dołączone fotografie zrobione w trakcie wyjazdu.
Jak wspomniałam wcześniej, bardzo szybko się zniechęciłam w trakcie jej czytania. Zapowiadała się fajna i ciekawa lektura, a tak naprawdę przez cały czas męczyłam się, i to bardzo. Całość napisana jest językiem prostym, aż do bólu. Dużo zdań (jednowyrazowych) wykrzyknikowych i pytających, zdecydowanie za dużo młodzieżowego stylu. Nie zauważyłam zbyt wielu zdań złożonych, a przez to tak bardzo się męczyłam. Lubię czytać książki, które zmuszają do myślenia i pobudzają wyobraźnię. Niestety w trakcie lektury „Istnego Meksyku” nie miałam tego typu przeżyć. Jedynym plusem tej książeczki jest to, że nie jest długa i można ją szybko przeczytać. Zapewne gdyby liczyła więcej stron, odstawiałbym ją na półkę po połowie lektury i zapewne wyrzuciłabym ją z pamięci. Niestety autorka chyba za bardzo przeceniła swoje możliwości pisarskie. Podsumowując jednym zdaniem – treść książki jest adekwatna do tytułu.
Za książkę dziękuję: