Sulawesi to indonezyjska wyspa na Oceanie Spokojnym i jest jedyną, którą zamieszkują chrześcijanie. W 90% Indonezja jest krajem muzułmańskim. Środkową część wspomnianej wyspy zamieszkuje lud Toraja, który można rzec, że jest jedynym w swoim rodzaju. Sama Martyna powiedziała, że na wizytę u tego społeczeństwa starała się od 5 lat. No i wreszcie się jej udało dotrzeć na Sulawesi.
fot. nakrancuswiata.tvn.pl
Bohaterka, którą odwiedza Martyna nazywa się Ra’Tuk Baan i „choruje” od ponad roku. Najbliższa rodzina troszczy się o nią bardzo szczególnie: przygotowuje dla niej ulubione posiłki i kilka razy dziennie ustawia je koło łóżka, przynosi kwiaty, rozmawia i prosi o porady. Poza tym, „chora” kobieta bardzo chętnie przyjmuje również gości, jednak ci muszą obchodzić się z należytym szacunkiem i uszanować jej spokój. Niestety Ra’Tuk Baan nie może chodzić i mówić. W naszym rozumowaniu, od ponad roku nie żyje, natomiast w rozumowaniu rodu Toraja, choruje przez ten czas.
Według ich wierzeń, do czasu pogrzebu, ciało członka rodziny przechowuje się w domu i do chwili pochówku traktuje jak chorego. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że takie ciało może przebywać z rodziną nawet kilkanaście lat! Jak to możliwe? Otóż z nieboszczyka upuszcza się krew i regularnie wstrzykuje się formalinę, aby dobrze zakonserwować ciało…
fot. nakrancuswiata.tvn.pl
fot. nakrancuswiata.tvn.pl
Pogrzeb dla tamtejszej ludności jest najważniejszym wydarzeniem w życiu. Przez wszystkie lata życia odkłada się pieniądze na tę właśnie uroczystość. Jak się okazuje, taka :impreza” może kosztować nawet do 800 tys. złotych! Co dla nas wydaje się być obłędem, dla Torajów jest normą. Oczywiście im bardziej wystawny pogrzeb świadczy o zamożności. W trakcie tej uroczystości składa się ofiary z setek byków i tysięcy świń. Zmarłemu ma to zapewnić dobre życie wieczne. Żałobnikom – ucztowanie przez wiele dni, a bywa, że nawet miesiąc. Cena jednego byka wynosi nawet do 40 tys. dolarów.
Każdy kolejny odcinek „Kobiety na krańcu świata” jest coraz bardziej kontrowersyjny. W głowie mi się nie mieści, jak ludzie, którzy nazywają się chrześcijanami, wierzą w takie (w naszym rozumieniu) pogańskie rytuały i obrzędy. Wiem, że każda kultura rządzi się swoimi prawami, ale wydaje się to być nieetyczne i niemoralne, zwłaszcza w XXI wieku.
Ciekawe, że są jeszcze takie miejsca na ziemi, w których miejsca i tradycje, a przede wszystkim ludzie wciąż potrafią zaskakiwać. Cieszę się, że Martynie Wojciechowskiej udaje się tam dotrzeć i pokazać na tą nieznaną część świata.