Kolejny rok dobiega końca, powoli przechodzi do historii. Jak ten czas szybko leci, jeszcze w pamięci mam ubiegłorocznego Sylwestra, a już trzeba szykować się na przywitanie Nowego Roku. To był bardzo dobry rok, jeden z moich najlepszych. Chciałabym, żeby ten nadchodzący chociaż w 1/3 był tak udany jak ten mijający.
Co przyniósł mi 2014 rok?
– Czy stałam się lepszym człowiekiem? W odniesieniu do ubiegłego roku mogę śmiało powiedzieć, że TAK, ale niestety nie tak jakbym tego chciała. Pracuję nad sobą cały czas, ale jest to bardzo trudne zadanie. Każdego dnia walczę ze swoją ciemną stroną, by nie ujrzała światła dziennego i ta jasna strona mocy doszła do głosu 🙂 Wierzę, że dzięki temu stałam się może bardziej otwarta na nowych ludzi, może nieco bardziej tolerancyjna? Mimo to mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się odnaleźć ten złoty środek 🙂
– Po raz kolejny wybrałam się na koncert mojego ukochanego zespołu Linkin Park i po raz kolejny panowie mnie nie zawiedli. Czekam na kolejne koncerty w naszym kraju 🙂
– Poznałam niesamowitych ludzi – bardzo żałuję, że nie zjawili się w moim życiu znacznie wcześniej.
– Odwiedziłam wiele pięknych miejsc, dzięki którym mam piękne wspomnienia (i zdjęcia 🙂 ).
– Moje „blogerskie życie” również nabrało tempa – w głowie mam masę pomysłów, z którym chciałabym się z Wami jak najszybciej podzielić 🙂 Ale nie od razu Kraków zbudowano – odrobina cierpliwości (i tajemniczości) jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
– Postawiłam na samorozwój co było zdecydowanie bardzo dobrym krokiem w kierunku zmian. Zmieniłam poglądy na niektóre sprawy i wartości – czy na lepsze czy gorsze – nie wiem. Wiem tyle, że będę w nich wytrwała i mocno się ich trzymała. Rozpoczęłam pewien etap w moim życiu, który można powiedzieć – zmierza w kierunku pewnej stabilizacji.
Niestety nie tylko same przyjemne chwile również miały swoje miejsce. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie potrafię uczyć się na własnych błędach (a przynajmniej nie na wszystkich). Zawsze myślałam, że z każda koleją wiosną człowiek staje się rozsądniejszy, ostrożniejszy i mądrzejszy, ale w moim przypadku niestety nie do końca tak jest. Co roku grono znajomych pomniejsza się o kilka osób, również i w tym roku postanowiłam pozbyć się kilka toksycznych osobników ze swojego życia. Dzięki temu jest ono spokojniejsze i pełne dobrej energii. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma nic „na zawsze”, a już na pewno nie takie wartości jak przyjaźń czy miłość. Wszystko jest chwilowe i ulotne jak bańka mydlana. Czas pokazał kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto powinien dostać Oscara za swoją „genialną”rolę. No ale nic nie dzieje się bez przyczyny, widocznie tak miało być. Wierzę, że karma odwdzięczy im się i powróci do nich z podwójną siłą. Ktoś musi odejść, by ktoś wyjątkowy mógł się pojawić.
Mogę powiedzieć, że był to dla mnie hiszpański rok (a właściwie jego druga połowa). Po kilku latach przerwy wróciłam do nauki tego pięknego języka. Co prawda idzie mi to dosyć opornie, ale nie poddaję się i twardo wkuwam skomplikowaną gramatykę i słownictwo 🙂 Latynoskie tańce są mi coraz bliższe i coraz bardziej poznaję tajniki rożnych stylów tanecznych 🙂 Spełniło się jedno z moich największych marzeń – byłam uczestniczką meczu mojego ukochanego zespołu piłkarskiego Realu Madryt z Ikerem Casillasem na czele :-). Nie musiałam daleko ruszać się z domu, gdyż Panowie przyjechali do Warszawy. Co prawda był to mecz towarzyski i Panowie nie pokazali wszystkiego na co ich stać, ale uczucie, które wtedy mi towarzyszyło jest nie do opisania. Ponadto grono moich znajomych powiększyło się o kilka osób tej narodowości 🙂 No i na koniec – wyjazd do Barcelony, do prawdziwego raju na Ziemi. Całkowicie zakochałam się w stolicy Katalonii. Miasto urzekło mnie do tego stopnia, że przy najbliższej okazji (i sprzyjających warunkach) bez wahania się tam ponownie pojawię. Sądzę, że odnalazłam swoje miejsce na tej planecie, w którym chciałabym doczekać końca swoich dni 🙂
Przyznam szczerze, że nie przepadam za świętowaniem Nowego Roku i zawsze z oporem idę na zabawę. Wolałabym zostać w domu i spokojnie przeczekać tę noc, ale jak to mówi moja mama – na to jeszcze mam czas. No bo co tu tak naprawdę świętować? Przecież człowiek robi się starszy, ale czy również mądrzejszy? No dobrze, zaczynamy wszystko od nowa, otwieramy nowy rozdział, otrzymujemy czyste konto, zbieramy doświadczenia, kolekcjonujemy wspomnienia… Może faktycznie jest w tym jakaś magia?
Nie będę pisać o postanowieniach noworocznych, bo jest to strata czasu. Jak co roku robię długą listę z nadzieją, że zmienię swoje życie o 180 stopni, ale niestety moja silna wola kończy się już 2 stycznia. Właściwie zawsze jestem rozczarowana, bo nie dokonałam tego co zamierzałam. Dlatego dla odmiany w tym roku postanowiłam tego nie robić, bo wiem, że nic z tego nie będzie. Napiszę może lepiej o moich oczekiwaniach względem 2015 roku.
Rozpoczęłam przygotowania kilku planów, ale na razie nie będę o nich pisać. Niektóre z nich są już w toku, a niektóre w mojej głowie, dopiero nabierają kształtów. Pewnie niektóre z nich w pełni nie dojdą do skutku, ale liczę, że chociaż zacznę powoli je wdrażać 🙂 No i oczywiście mam nadzieje, że te rozpoczęte w 2014 roku uda mi się jak najszybciej zakończyć 🙂
Z pewnością muszę bardziej zadbać o swoje wewnętrzne i zewnętrzne samopoczucie. Czasami mam wrażenie, że za dużo na siebie biorę. Prawda jest taka, że nie ma nic cenniejszego niż zdrowie, a ja niestety czasami o tym zapominam. Bardzo bym chciała stać się osobą, do jakiej dążę: spokojną, opanowaną, pełną zrozumienia i empatii. Wiąże się to z pewnym planem, który mam w głowie, ale nie mogę o nim (jeszcze) wspominać 🙂 Sądzę, że będzie to moje główne zadanie na ten rok.
Również moje podróżnicze plany są całkiem imponujące. Marzy mi się podróż po Hiszpanii: Malaga, Sewilla, Santiago de Compostela, Walencja, Toledo, Madryt, no i oczywiście – Barcelona. Sądzę, że jest to długoterminowy plan, który zostanie rozłożony na raty, ale mam głęboką nadzieje, że pewnego dnia mi się to uda. Bardzo chciałabym ponownie zawitać do mojej ukochanej Grecji i poznawać kolejne starożytne zabytki i tajemnice. Pociąga mnie coraz bardziej Ameryka Południowa, ale na takie przygody chyba jeszcze nie jestem gotowa. Chyba strach nie pozwoliłby mi się w pełni cieszyć odkrywaniem tamtejszych kultur 🙂 Ten plan jest do zrealizowania na kolejne lata, ale nie mówię NIE 🙂 Od jakiegoś czasu marzy mi się również Paryż, chociaż on jest na końcu mojej podróżniczej listy. Z całą pewnością będę odkrywać znane i te mniej znane zakamarki Polski, bo tak naprawdę „cudze chwalicie a swego nie znacie”, z czym całkowicie się zgadzam.
Co z tego wyniknie okaże się za rok 🙂 Wiadomo, że los jest nieprzewidywalny i lubi stawiać na drodze rożne niespodziewane rzeczy, wydarzenia i ludzi. Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Mimo to z całych sił będę starała się spełnić chociaż 1/5 swoich zamierzeń, będzie to spory sukces. Życzę Wam udanej zabawy, dobrego wskoku do Nowego Roku oraz postanowień/oczekiwań, które będziecie w stanie osiągnąć 🙂