„Wirujący seks” (a raczej „Dirty Dancing”) to film mojego dzieciństwa. Oglądałam go codziennie po kilka razy, znałam na pamięć wszystkie dialogi aktorów, wszystkie sceny, a nawet kiedyś potrafiłam tańczyć tak, jak główni bohaterowie w finałowej scenie.Jest to jeden z niekwestionowanych klasyków filmowych, a niewybaczalnym grzechem jest jego nieznajomość, lecz szczerze wątpię, że istnieją takie osoby na tej planecie.
Akcja filmu osadzona jest w roku 1963, w czasach kiedy jeszcze żyje prezydent Kennedy, a Beatlesi nie są jeszcze nikomu znani. Główną bohaterką jest Frances Houseman (Jennifer Grey), przez rodzinę zwana „Baby”. Wraz z rodzicami i starszą siostrą przyjeżdża na wakacje do kurortu Kellermanów. Frances jest młodą, niedoświadczoną dziewczyną marzącą o tym, by przyłączyć się do „Korpusu pokoju”, a jej idolem jest jej własny ojciec. Nudząc się i wałęsając po ośrodku, przez przypadek Baby natrafia na miejsce, w którym ludzie co noc tańczą w zakazany i wyuzdany sposób. Poznaje tam Johnny’go Castla (Patrick Swayze), który jest tamtejszym instruktorem tańca. W wyniku zbiegu okoliczności młoda Frances zostaje poproszona o zastąpienie obecnej partnerki Johnny’ego – Penny, która uległa małemu wypadkowi. Rozpoczyna się okres nauki tańca oraz przygotowań do występu, podczas którego rodzi się między nimi uczucie. Ich związek wystawiony jest na próbę, gdyż nie jest akceptowany przez ojca Baby, który oskarża Johnny’ego o nieślubne dziecko. Wbrew wszystkiemu, zakochani ujawniają swoją miłość podczas finałowego tańca, który wykonują na uroczystości zakończenia pobytu w kurorcie.
Co zatem sprawia, że film jest taki niezwykły? Przede wszystkim jest to klimat, główni bohaterowie, świetna choreografia, muzyka (piosenka „The Time of My Life” zdobyła Oscara, Złote Globy oraz Grammy w 1988 r.), ale przede wszystkim sama fabuła, która jest połączeniem romansu a zarazem dramatu oraz przygoda, o jakiej marzą tysiące kobiet na całym świecie. Dzięki roli w tym filmie, Patrick Swayze stał się gwiazdą i był idolem tysięcy na całym świecie. Warto także dodać, że kwestia „Nobody puts Baby in the corner” wypowiedziana w filmie, zajęła 98. miejsce na liście najlepszych kwestii filmowych świata według Amerykańskiego Instytutu Filmowego.
„Dirty Dancing” to film, który można oglądać cały czas, nie nudząc się przy nim nigdy. Pomimo swoich lat, produkcja nadal się podoba i nadal będzie się podobać przyszłym pokoleniom. A dla tych, którzy w dzieciństwie mieli z nim do czynienia, na zawsze pozostanie w ich umysłach i sercach. Także w moim. Film ma w sobie coś niezwykłego, coś, co nie pozwala odciągnąć od siebie i każe oglądać po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy przeżywając całą historię na nowo.