Beyonce Knowles obecnie jest jedną z najjaśniej świecących gwiazd na hollywoodzkim niebie. Ta niesamowita kobieta nie ma sobie równych.Każda jej kolejna płyta staje się lepsza od poprzednich. Nagrywa teledysk za teledyskiem, które zawsze zaskakują swoją oryginalnością i niekonwencjonalnymi pomysłami. Jednym z nich, którym swego czasu zachwycano się na całym świecie jest klip do piosenki „Single Ladies (Put a Ring On It)” pochodzącej z trzeciej solowej płyty artystki zatytułowanej „I Am… Sasha Fierce”.
Sama piosenka odniosła wielki sukces, zdobyła wiele wybitnych nagród, np. trzy statuetki Grammy oraz wpisała się na 2. miejsce listy najlepszych utworów dekady, którą skompletowali czytelnicy magazynu Rolling Stone, natomiast magazyn Time uznał kawałek „Single Ladies” za 7. najlepszą piosenkę w 2008 roku. Utwór zyskał swoją wielką popularność przede wszystkim nie tylko za skoczny, żywy i rytmiczny refren, ale także w dużej mierze za tekst, w którym Beyonce śpiewa o tzw. empowermencie kobiet. Wideoklip został wyprodukowany w monochromatycznym formacie, a jego reżyserem jest Jake Nava.
Teledysk do utworu został nominowany do dziewięciu nagród MTV Video Music Awards w 2009 roku, z czego został uhonorowany trzema statuetkami, w tym dla teledysku roku. Pomimo tego, że klip do tego utworu został okrzyknięty jako najmniej kosztowny i najszybciej zrealizowanym klipem Beyonce, to sama artystka przyznała, że jest to jej „ironiczne dzieło”, jednocześnie kreowała go jako coś szczególnego w dotychczasowej karierze. Pomysł piosenkarki i twórców klipu wywarł takie wrażenie na internautach, że wielokrotnie został sparodiowany, nie tylko przez „zwykłych śmiertelników”, ale także przez rzesze słynnych gwiazdek. Także sama artystka miała w tym swój udział: w listopadzie 2008 roku w programie Saturday Night Live Beyonce wraz z Justinem Timberlakem, Andym Sambergiem oraz Bobbym Moynihanem wystąpili na żywo wykonując choreografię z teledysku. Natomiast James Montgomery z MTV News wypowiedział się następująco na temat powstałego teledysku: Wydaje się, że [ten teledysk] został stworzony dla generacji YouTube, co prawdopodobnie tłumaczy, dlaczego kręcenie własnych filmików stało się światowym fenomenem.
W wideoklipie istotą rzeczy jest połączenie zarówno obrazu, jak i muzyki, znalezienie złotego środka. Idea samego teledysku nie jest zbyt skomplikowana; opiera się przede wszystkim na tańcu. Artystka, wraz z dwiema tancerkami, przez cały czas trwania piosenki wije się i porusza w rytm melodii. Jednostka kompozycyjna tego teledysku odgrywa się w jednym miejscu z konkretną grupą osób, w tym przypadku trzech tańczących kobiet. Wszystkie trzy postacie poruszają się w tzw. infinity cove, czyli białej przestrzeni, która została tak zaprojektowana, żeby nadać wrażenie, że zmierza ku nieskończoności. Czarnoskóra Beyonce oraz jej tancerki ubrane są w skąpe, czarne stroje, które zdecydowanie wyróżniają je na tle białego obszaru teledysku. Dzięki „ubogiej” scenografii możemy dostrzec i skupić się przede wszystkim na samym utworze, ale także na skomplikowanej i precyzyjnej choreografii, którą prezentują nam postaci.
W pierwszych sekundach klipu słyszymy muzykę, ale widzimy jedynie czarne tło, które następnie przechodzi, rozjaśnia nam obraz, aż w końcu jesteśmy w stanie dotrzeć postaci. Ujęcie – sekwencja pozwala nam śledzić szczegółowo każdy najdrobniejszy ruch tancerek. Można odnieść wrażenie, że kamera wręcz „tańczy” razem z kobietami, gdyż krąży wokół nich cały czas bacznie obserwując z każdej strony.
Montaż jest prawie niedostrzegalny dla oka odbiorcy. Jest on ciągły, nie rozprasza widza, łagodnie przechodzi. W tym przypadku są to przede wszystkim ciągłe, ale nie drażniące rozjaśnienia i ściemnienia. Mamy do czynienia z niesamowitą grą świateł i cieni: w jednej chwili widzimy tańczące kobiety, a za nimi (a także przed nimi) widać cienie, by za parę sekund tło zmieniło się w jaskrawą, wręcz żarówkową biel, a następnie nastąpiło chwilowe zaciemnienie. Ten powtarzający się schemat trwa nieustannie do końca wideoklipy artystki. Mimo wszystko montaż jest tak skonstruowany, że jest spokojny, a co za tym idzie, przyjemny w odbiorze.
W wideoklipie „Single Ladies” widać sporo różnych przejść montażowych. Przede wszystkim są to ciągłe najazdy i odjazdy kamery skierowane głównie na samą Beyonce. Widoczny jest także traweling, który śledzi poczynania tancerek. Możemy również dostrzec horyzontalny układ kamery, który obejmuje jeden plan. Występują również liczne rozjaśnienia i ściemnienia, o których już wspominałam.
Poza wieloma dostrzegalnymi przejściami montażowymi, w klipie widocznych jest dużo różnorodnych planów. Wraz z pojawieniem się obrazu widoczny jest plan pełny – Beyonce w otoczeniu swoich tancerek oraz widać kawałek przestrzeni. Potem następuje oddalenie i dostrzegamy miniaturowe postaci kobiet, czyli plan ogólny, by kolejno nastąpiło zbliżenie na samą postać tańczącej piosenkarki. Potem natychmiastowe oddalenie i widać kobiety w tzw. planie amerykańskim, czyli od kolan w górę. Przez cały czas trwania klipu plany przenikają się ze sobą na wzajemnie, widz nie jest w stanie odgadnąć, w jakim planie za chwilę ujrzy tańczące postaci. Jest to interesujące zjawisko, ponieważ dostarcza oglądającemu sporo wizualnych niespodzianek.
Można zarzucić twórcom teledysku do piosenki „Single Ladies” w wykonaniu Beyonce, że nie mieli żadnego pomysłu i zrealizowali go na siłę. Jednak jak się w niego zgłębi, to można dostrzec wiele ciekawych rzeczy, nie widocznych na pierwszy rzut oka. Widząc pierwszy raz ten teledysk, sama również odniosłam wrażenie, że jest nie przemyślany i po prostu nudny. Oczywiście nie wliczając w to interesującej i nie banalnej choreografii. Teraz, po głębszej analizie wideoklipu do piosenki „Single Ladies” uważam, że jest to jeden z ciekawszych i niecodziennych teledysków, jakie powstały w ostatnim czasie i z całą pewnością zasłużył na wszystkie wyróżnienia, jakie otrzymał.