Do Bułgarii mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony na samą myśl o tym kraju wywraca mi się żołądek, ale z drugiej czuję jakąś dziwną fascynację. Ponad dekadę temu pojechałam do słynnych Złotych Piasków na „wakacje marzeń”. Nie mam stamtąd miłych wspomnień, a wręcz przeciwnie. Wówczas wtedy wszystko było nie tak (w moim mniemaniu): ohydne jedzenie, ładna pogoda była tylko przez pół turnusu, potem lało jak z cebra, bałam się tubylców obwieszonych złotymi łańcuchami, morze zaglonione i nie można było się kąpać przez pewien czas, a na wycieczce, w której mieliśmy podziwiać setki pięknych żółwi wodnych nie zobaczyliśmy ani jednego… Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę również fakt, że 10 lat temu byłam zupełnie inną osobą, niedoświadczoną podróżniczo i kulturowo, z mocno ograniczonym spojrzeniem na świat. Dzisiaj zapewne inaczej odebrałabym zaistniałą sytuację.
Trochę z lekką nutką niepewności sięgnęłam po książkę Marty Gajęckiej „Njama problem! Bułgarska przygoda”. Pomyślałam sobie, że niemiłe wspomnienia sprzed lat z pobytu w tym kraju powrócą i ie będą chciały odejść. A tu zaskoczenie – z wielką fascynacją przeczytałam relację podróżniczą autorki i chcę więcej! Marta Gajęcka ukończyła studia magisterskie na kierunku bułgarystyki. Swoją miłość do Bułgarii zaszczepiła w sobie jeszcze w czasie studiów, kiedy miała okazję pojechać na wymianę studencką do tego kraju. To właśnie ten okres zaowocował spisaniem wszystkich doświadczeń, wspomnień i przygód, które rozgrywały się na Bałkanach.
To książka o podróżach po Bułgarii i jej krańcach, o bułgarskiej mentalności, kulturze, tradycjach i zwyczajach. Autorka z bezwarunkową miłością opisuje swoje ukochane Wielkie Tyrnowo, w którym miała przyjemność spędzić kilkanaście miesięcy. Na każdym kroku podkreśla jak bardzo urzekła ją życzliwość, gościnność i dobre serce Bułgarów. Zachwyca się długimi spacerami po przepięknych pasmach Starej Płaniny. Przedstawia jak poznała besarabskich Bułgarów i jak dzięki nim spróbowała świńskich uszu. Opowiada jak uczyła bułgarskie dzieci polskiego wiersza i jak spała w prawie opuszczonym schronisku górskim. Marta Gajecka zwiedziła wzdłuż i wszerz niemal całą Bułgarię, więc zna ten kraj jak własną kieszeń.
Pomimo swoich niezbyt udanych doświadczeń z Bułgarią, chcę jej dać jeszcze jedną szansę. Powoli przekonuję się do niej coraz bardziej, a kto wie – może w przyszłym roku (jak covid da) obiorę Bułgarię za swoją kolejną destynację 🙂 Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie Sofia – stolica Bułgarii, ale stopniowo lista miejsc, do których chciałabym tam pojechać, powiększa się. Także Marta Gajęcka i jej książką przyczyniły się do tego, bo o wielu opisanych tam miejscach nie słyszałam.
„Njama problem! Bułgarska przygoda” to relacja podróżnicza przeplatana licznymi opowieściami o spotkaniach z lokalnymi mieszkańcami, humorem i ciekawostkami. To idealna propozycja dla każdego miłośnika nie tylko samej Bułgarii, ale również Półwyspu Bałkańskiego. Książka Marty Gajeckiej będzie również dobrą lekturą dla kogoś, kto kocha podróżować za niewielkie pieniądze oraz ma ochotę na prawdziwie bałkańską przygodę.
Za książkę dziękuję:
Dziękuję za bardzo miłe słowa na temat książki 🙂
Nie ma za co 😉