Koncert · Kultura

Daddy Yankee wstrząsnął Krakowem

Znacie to wspaniałe uczucie, kiedy spełnia się Wasze marzenie? Ja doznałam tego uczucia wczoraj. Pojechałam do Krakowa na koncert, na który czekałam „całe” życie 😊 Daddy Yankee to jeden z moich ukochanych artystów. Pamiętam, że na szkolnych dyskotekach w liceum jego „Gasolina” była prawdziwym hitem, który rozgrzewał parkiet do czerwoności. Nikt wtedy jeszcze nie miał pojęcia, że istnieje gatunek muzyczny zwany reggaetonem, a tym bardziej – kim do cholery jest ten cały Yankes. Nie wspominając o tym, że nikt nie miał zielonego pojęcia o czym on śpiewa, chociaż w liceum miałam już styczność z językiem hiszpańskim 😀

Daddy Yankee często gości w Europie, dając koncerty przy okazji różnych festiwali. Zawsze mam oko na jego obecność na Starym Kontynencie, ale jakoś do tej pory było mi nie po drodze z nim obcować. Dlatego też początkowo myślałam, że jego koncert w Krakowie to jakiś kiepski żarcik, no bo jak taka osobistość miałaby przybyć do odległej i nieznanej Polski? Czy on wie, gdzie leży Polska i  że w ogóle taki kraj istnieje? 😊 No cóż, wczoraj się okazało, że doskonale wie gdzie się znajduje, co więcej – znakomicie się bawi ze swoją wierną publicznością.

Swój występ rozpoczął najnowszym przebojem „Con Calma”, a potem było już tylko goręcej. Na dźwięk takich hitów, jak „La Despedida”, „Dura” „Shaky Shaky”, „Lovumba” czy „Limbo” publiczność oszalała, a ja na ich czele. Emocje sięgnęły zenitu, gdy Daddy zaśpiewał wspomnianą już „Gasolinę” czy wielki przebój „Despacito”, przy którym cała arena śpiewała razem z artystą. Yankes zaśpiewał też kilka nowości, ale jak się okazało – nie były takie nowe, bo praktycznie wszyscy znali słowa i śpiewali razem z artystą, który nie krył swojego zdumienia. Na scenie towarzyszyli mu utalentowani tancerze, na których dosłownie gapiłam się jak zahipnotyzowana. Bardzo chciałabym mieć takie umiejętności taneczne, no cóż – może w przyszłym życiu się uda 😉

Daddy Yankee jest w znakomitej formie. Widać, że to, co robi sprawia mu ogromną frajdę. Przez cały czas wchodził w interakcję z publicznością i czerpał od niej energię. Po każdej piosence zagadywał, żartował,  nawet próbował coś mówić po polsku 😊 Chyba nie spodziewał się takiego odbioru w Polsce, gdzie reggaeton nadal nie jest zbyt popularnym gatunkiem muzycznym. Widać było, że bawił się równie dobrze, co jego publiczność, a może i nawet bardziej 😊 Ja w każdym razie skakałam i piszczałam jak nastolatka, w końcu spełniłam swoje wielkie marzenie. Daddy, wróć do nas niebawem na kolejny koncert! ❤

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s