Kochani, znowu nadszedł ostatni dzień roku i znowu piszę dla Was post podsumowujący ten rok. Nie wiem, jak to się dzieje, że ten czas tak szybko leci… Trochę to przerażające, bo doskonale pamiętam, co pisałam do Was rok temu, a nawet dwa lata temu! Co zrobić, żeby zatrzymać czas, albo chociaż go spowolnić? 🙂
To był dobry rok. Nie jakiś wybitny, ale też nie taki okrutny jak poprzedni 🙂 Nie zrealizowałam wszystkiego, co planowałam, ale mimo wszystko jestem usatysfakcjonowana. Czuję jednak, że nadchodzące 365 dni będą dla mnie o wiele łaskawsze 🙂
Wiele wspaniałych podróży za mną. Odwiedziłam dziesięć krajów (w tym 4 po raz pierwszy): Włochy, Ukrainę, Mołdawię, Austrię, Słowację, Bośnię i Hercegowinę, Węgry, Chorwację, Macedonię oraz Hiszpanię. Byłam w 30 miejscach, w większości solo. Żaden to wyczyn – zapewne powiecie. Mam wielu znajomych, którzy cały czas są w podróży, a do domu przybywają tylko, żeby przepakować walizkę. Jednak jako notoryczna panikara i kreująca najczarniejsze scenariusze blondynka, dałam radę. W Macedonii mieli mnie zastrzelić (według mojej mamy) i uprowadzić (według moich znajomych), a wróciłam w jednym kawałku, z obiema nerkami oraz masą cudownych wspomnień i zdjęć. To taki mój mały osobisty sukces. Często słyszę od koleżanek, że mnie podziwiają bo podróżuję sama. Nie ma co podziwiać, tylko kupić bilety, spakować walizkę i wyruszyć w drogę, nie oglądając się na nikogo. Bo świat jest taki piękny, a czas szybko płynie i nim się obejrzysz, będziesz pluć sobie w brodę, że nie pojechałaś gdzieś, bo uzależniłaś swój wyjazd od drugiej osoby. Wiem co mówię, bo też tak kiedyś miałam. A zobaczcie, co się porobiło 🙂
Jakoś nie miałam szczęścia w tym roku do mojej ukochanej Hiszpanii. Pierwszy wyjazd miałam zaplanowany w marcu, do Walencji. Miałam wziąć udział w Święcie Ognia, czyli Las Fallas. Bilety kupione, hostele również zarezerwowane, ale… niestety do Walencji nie dotarłam 😦 Z pewnych przyczyn, z wielkim bólem serca musiałam odwołać swój wyjazd. Kolejny raz leciałam na północ Hiszpanii, miałam zamiar eksplorować Kraj Basków przez 8 dni. Jednak skróciłam wyjazd o połowę i w rezultacie przybyłam jedynie do Santander i Bilbao. Z kolei swój ostatni wyjazd zaplanowałam do Madrytu. Bynajmniej nie dlatego, że szczególnie lubię to miasto, nie. Miałam lecieć na koncert Shakiry, ale jak się okazało – koncert się nie odbył z powodu choroby piosenkarki… Został przełożony na przyszły rok, więc jeszcze nic straconego… Przewrotny jest ten los, widocznie w tym roku Hiszpania nie była mi przeznaczona 🙂
Za to z całą pewnością Bałkany były mi przeznaczone! Zakochałam się w tym regionie, dzikim, nieokiełznanym, niecywilizowanym – jak niektórzy twierdzą. Póki co dotarłam do Bośni i Hercegowiny oraz Macedonii, i sama nie wiem, który kraj bardziej mnie urzekł. Do obu z nich bardzo chcę wrócić. Zabawne jest, jak wiele zmienia się w głowie, bo jeszcze 1,5 roku temu myślałam o Bałkanach z wielkim niesmakiem 🙂 W przyszłym roku będę kontynuować odkrywanie piękna tej części Europy, mam już zaplanowane wyprawy do 3 tamtejszych państw, ale póki co nie będę pisać, żeby nie zapeszać 🙂 Ależ nie mogę się już doczekać! 🙂
Wiele osób mnie pyta, czy nie boję się sama podróżować. Moja mama to chyba odprawia już nade mną egzorcyzmy, żebym się trochę opamiętała z tymi „moimi podróżami”. Przyznaję, że przed każdym wyjazdem odczuwam lekki stres. Jednak nie podróżuję (jeszcze) do odległych krajów, z odmiennymi i egzotycznymi kulturami, mam swój rozum i wiem, czego nie należy robić w podróży solo. Przed każdym wyjazdem przygotowuję się, czytam książki i przewodniki, sprawdzam dojazdy, produkuję niemal całe makiety moich podróży. Jak czegoś nie wiem, albo się nie odnajdę, to cóż… samo życie 🙂 To właśnie jest ten moment, w którym muszę zmagać się z własnymi słabościami i sprawdzić swoje możliwości. To jest właśnie ten moment, na który muszę się zdać sama na siebie. Póki co zawsze wracam do Warszawy cała i zdrowa, więc nie jest tak źle 🙂 Poza tym mam wielkie szczęście, że na miejscu spotykam wspaniałych ludzi, których nigdy nie zapomnę! Takich, których chciałabym jeszcze spotkać nie raz, czy to w Warszawie, czy w innych zakątkach świata. Niesamowite, że to właśnie będąc sama za granicą poznaję przyjaznych, pozytywnych, troskliwych i pomocnych ludzi. Dziękuję, że pojawiliście się w moim życiu, nawet jeśli tylko na chwilę.
A gdzie mnie poniesie w przyszłym roku? Mam już zaplanowanych kilka podróży, ale z doświadczenia wiem, że w międzyczasie pojawią się kolejne – „niespodziewane” i „nieplanowane” 🙂 Już teraz wiem, że będą to Ukraina, Portugalia, Niemcy i Bałkany 🙂 Zapewne zawitam nieraz do Hiszpanii, bo tak po prostu musi być 🙂 No i może gdzieś dalej wystawię nos, poza Europę 🙂 Aczkolwiek będzie co ma być, bo na Kubę wybieram się już trzeci rok z rzędu, a nadal tam nie dotarłam 😀 Teraz porzucam to marzenie na rzecz innych, więc kto wie, może w nadchodzącym roku „niespodziewanie” i „nieplanowanie” tam dotrę? 🙂
O złych wydarzeniach i ludziach nie będę pisać, bo chcę o nich jak najszybciej zapomnieć. Pozbyłam się ich ze swojego życia. To zamknięty rozdział. Kropka.
Co więcej dobrego? Koncert Bruno Marsa w Krakowie ❤ , wystawa Fridy Kahlo w Poznaniu, „Dirty Dancing Show” w Warszawie, teatry, muzea, tańce i kina – ostatnie pół roku było bardzo kulturalne 🙂 Ach, zapomniałam o czymś szalenie istotnym: tuż przed Bożym Narodzeniem spotkała mnie bardzo miła niespodzianka ze strony Beaty Pawlikowskiej. Otóż podróżniczka zamieściła moją recenzję jej książki i udostępniła ją na swoim fanpage’u! Wielkie to dla mnie wyróżnienie – zwłaszcza od osoby, którą się podziwia. Dziękuję za ten piękny prezent 🙂 Mój blog zaczął się rozkręcać. Nawiązałam współpracę z nowymi instytucjami, dzięki którym mam możliwość uczestniczenia w wielu interesujących wydarzeniach kulturalnych 🙂 Mam coraz więcej followersów, a także grono wiernych Czytelników 🙂 Dziękuje Wam, że jesteście, bo to przede wszystkim dla Was tworzę te teksty 🙂 No i dzieci, dzieci, dzieci. Baby boom zapanował nad światem 🙂 Pojawiły się dwa cudowne bobasy, za którymi wręcz szaleję ❤ co więcej, spodobała mi się rola (ulubionej) ciotki 🙂
Jako, że w przyszłym roku zmieni mi się cyfra z przodu, postanowiłam rozpocząć proces życiowy zwanym „ogarnij się” 😀 A mianowicie muszę zadbać o siebie oraz swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Przede wszystkim regularnie ćwiczyć, żeby potem uniknąć palpitacji serca wspinając się na trzecie piętro. Coraz częściej zwracam uwagę na to co jem, a niestety do tej pory nie było to za zdrowe odżywianie. Czas to zmienić. Całkiem nie tak dawno temu śmiałam się z koleżanek, które zanim cokolwiek zjedzą, czytają skład na opakowaniu. Dopadło także i mnie, teraz i ze mnie się będą śmiali. Zaczynam stawiać na jakość, bo mój organizm coraz bardziej tego wymaga. No cóż, zmiana cyfry zobowiązuje 🙂 W planach mam zamiar opanować hiszpański do perfekcji (:D) oraz rozpocząć naukę nowego języka (oby nie było tak opornie jak w przypadku hiszpańskiego). Kto wie, co mi jeszcze wpadnie do głowy w międzyczasie, a pomysłów mam aż nadto. Może to również czas na metamorfozę? 🙂
Życzę Wam szampańskiej zabawy i wejścia w Nowy Rok z pozytywnymi emocjami!
Oto migawka z mijającego roku:








































Świetne podsumowanie! Szczęśliwego 2018!!! Co do ćwiczeń i kondycji też muszę się za to zabrać. 🙂
Dziękuję! Wzajemnie 🙂 Pozdrawiam
Poruszyłaś ważną kwestię – wiele osób nie podróżuje, choćby chciało, bo właśnie uzależnia swój wyjazd od drugiej osoby lub jej braku… Ja na przykład latami marzyłam o podróży do Gruzji i ciągle się nie udawało, bo nie było z kim… aż w końcu sobie powiedziałam: skoro to moje marzenie to czas je zrealizować, choćby samej. I pojechałam sama. No i zakochałam się w tej Gruzji, oj zakochałam… 😉
Życie jest za krótkie, za to ciekawych destynacji aż nadto. Choć jednak trzeba mieć w sobie trochę odwagi. Plus dobrej organizacji i życiowego „ogarnięcia się”. A tego jak widać Ci nie brakuje. Więc pozostaje życzyć, aby w nowym roku było wiele kolejnych wspaniałych podróży i tyle samo szczęśliwych powrotów…
PS: Zdjęcia przecudowne! 🙂
DOKŁADNIE! Czas szybko leci, a jest tyle pięknych miejsc do zobaczenia, szkoda je marnować i oglądać się na innych. Podróże kształcą. I tak – Gruzja jest cudowna, bo ja też się zakochałam w tym kraju 🙂 Pozdrawiam
Rok obwity w mnóstwo wydarzeń i doświadczeń, warto je zbierać, bo każde z nich nas rozwija. Powodzenia w 2018 roku. 😉
A w wolnej chwili zapraszam na moje roczne podsumowanie nie tylko blogowej działalności. 😉
uwielbiam takie podsumowania, bo pokazuje, jak wiele pieknych momentów doświadczyliśmy 🙂
Dokładnie 🙂 Pozdrawiam