Europa · Holandia

„Pomarańczowa Fiesta”, czyli Koningsdag w Amsterdamie

Wyjazd do Amsterdamu trafił się niespodziewanie, spontanicznie, bez czasu do namysłu.  Początkowo pomyślałam, że to nie dla mnie, jakoś nie byłam pozytywnie nastawiona. Jednak po przemyśleniu sprawy, powiedziałam „Dlaczego nie? Jadę!”. I tak bardzo chciałam jechać do Amsterdamu, a przy okazji będę mogła uczestniczyć w Dniu Króla, największej tego typu imprezie. No to spakowałam walizkę, rozbiłam świnkę-skarbonkę, w pracy wzięłam urlop i wyruszyłam w drogę.

O co chodzi? Przyznam szczerze, że jeszcze ponad tydzień temu nie miałam pojęcia co to za święto i też zadawałam sobie to pytanie. Do 2014 roku święto to było nazywane Dniem Królowej, jednak wraz z objęciem rządów przez syna królowej Beatrix – Wilhelma Aleksandra, Holendrzy świętują Koningsdag na cześć nowego Króla. Święto to obchodzone jest 27 kwietnia, czyli w dzień urodzin obecnie panującego Króla.

Początki tego święta sięgają 1815 roku, gdy to z inicjatywy Unii Liberalnej, która chciała w ten sposób zwiększyć poczucie wspólnoty narodowej Holendrów, publicznie świętowano piąte urodziny księżniczki Wilhelminy. Od tego czasu obchodzenie urodzin Wilhelminy, które nazwano Prinsessedag (Dzień Księżniczki), stało się coroczną tradycją. Po 1890 roku, gdy zmarł ojciec Wilhelminy, Wilhelm III, została ona królową i od tego czasu obchody nosiły nazwę Dzień Królowej. Szczególną popularność dzień ten zyskał w 1902 roku, kiedy to wieść o wyzdrowieniu cierpiącej na tyfus królowej wywołała powszechną radość Holendrów. Obchody zyskały na popularności również dzięki temu, iż przypadały na ostatni dzień letnich wakacji. Królowa Wilhelmina, w odróżnieniu od jej następczyń, nie miała zwyczaju brania udziału w obchodach. Z czasem obchody przybrały na znaczeniu i zyskały rangę narodowego wydarzenia, a przed pałacem zaczęto organizować parady kwiatowe. Od lat 50. uroczystości transmitowała telewizja. 30 kwietnia 1980 roku Juliana abdykowała i na tron wstąpiła jej córka, Beatrycze. Urodziny Beatrycze przypadają 31 stycznia, jednak nowa królowa ogłosiła, że Dzień Królowej nadal obchodzony będzie 30 kwietnia. Beatrycze wprowadziła też inny zwyczaj obchodzenia tego dnia – od 1981 co roku królowa podczas święta gości w jednym lub kilku z holenderskich miast. 30 kwietnia 2013 roku Beatrycze abdykowała i na tron wstąpił jej syn, Wilhelm Aleksander. Urodziny Wilhelma Aleksandra przypadają 27 kwietnia i na ten dzień (począwszy od roku 2014) wyznaczono obchody Dnia Króla.

DSCN4288

DSCN4291
Jedną z tradycji jest wyprawa Króla do kilku holenderskich miast. Święto to obchodzone jest w całym kraju. W niektórych miastach imprezy rozpoczynają się już w wieczór poprzedzający. W Dniu Króla możliwy jest handel bez zezwolenia i konieczności płacenia podatków, toteż w całym kraju powstaje wiele jarmarków, a ludzie otwierają stoiska, na których sprzedają różne towary. Organizowane są też liczne parady, festyny, wywieszane są flagi holenderskie, a wiele osób ubiera się na pomarańczowo (pomarańczowy jest kolorem obecnie panującej rodziny królewskiej i tym samym nieformalnie uchodzi za barwę narodową Holandii), na kolor ten przyozdabianych jest również wiele miejsc i przedmiotów. Dla wielu Holendrów Dzień Króla jest dniem wolnym od pracy. Na obchody ściąga również wielu turystów z innych krajów.

DSCN4280

DSCN4317

W tym ja, turystka z Polski. Początkowo nastawiona pesymistycznie, bawiłam się kapitalnie. Poza tym, że znalazłam się w przepięknym Amsterdamie, byłam częścią czegoś niesamowitego. Wszyscy ubrani na pomarańczowo celebrowali swoje święto na każdej ulicy, na każdym rogu, w każdym pubie, w każdym domu. Liczne parady i koncerty, piwo lejące się strumieniami, wszechobecny pomarańczowy kolor, tańce – jednym słowem nieustanna fiesta. Po amsterdamskich kanałach płynące barki pełne pomarańczowych ludzików, tańczących, śpiewających, pijących piwo, celebrujących ten dzień. Mimo, że pogoda średnio dopisała, imprezowicze nie zwracali na nią uwagi i bawili się znakomicie.

DSCN4290

DSCN4277

Spontaniczne tańce na ulicy w trakcie czekania na swoją kolej do toalety, toasty i drinki, śpiewy – to coś, co zapamiętam na zawsze. Nie spodziewałam się, że Holendrzy są tak otwartym i serdecznym narodem! Że są wyluzowani, to wiadomo nie od dzisiaj. Nigdy w życiu nie widziałam tylu przystojnych mężczyzn w jednym miejscu. Tylko nie byłam do końca pewna, czy to Holendrzy, czy przedstawiciele innych narodów. Mimo wszystko – było na czym zawiesić oko. Cieszę się, że mogłam być częścią tego niesamowitego święta. Pewne jest, że jeszcze tam wrócę, niejednokrotnie.

Co do samego Amsterdamu, to urzekł mnie totalnie. Co prawda nie miałam okazji zwiedzić go dogłębnie, gdyż nie było takiej możliwości, ale całkowicie skradł moje serce. Kilka lat temu przybyłam do stolicy Holandii na kilka godzin, więc widziałam tylko ułamek miasta, ale wtedy nie spodobało mi się tam. Amsterdam wówczas wydawał mi się miastem rozpusty, siedliskiem wszystkich najgorszych grzechów, zła wcielonego. No cóż, jak wspomniałam, było to kilka lat temu, a wtedy jeszcze byłam młoda i inaczej postrzegałam pewne rzeczy  Co prawda sex-shopy oferujące dziwne wynalazki, które mijałam na każdym kroku raziły trochę po oczach (niekiedy nawet szokowały swoją gama produktów), ale już nie tak jak bardzo jak kiedyś. Oczywiście największym zainteresowaniem wszystkich turystów cieszyła się Dzielnica Czerwonych Latarni z pięknymi (jednak bardzo sztucznymi i „zrobionymi”) i roznegliżowanymi kobietami, prężących się i kuszących potencjalnych klientów. Urzekające były również tysiące holenderskich rowerów, których było zdecydowanie więcej niż innych środków komunikacji. Jedyne co mnie zraziło, to brud i stosy śmieci na ulicach. Nie wiem jednak czy spowodowane było obchodzonym Świętem, czy fakt, że Holendrzy to zwyczajnie są brudasami. Do Amsterdamu przybyłam rankiem dzień przed nadchodzącym świętem i niestety miasto przywitało mnie stertą plastiku i papieru oraz potłuczonych butelek znajdujących się na ulicach.

DSCN4305

DSCN4314

DSCN4307

DSCN4313

DSCN4329

Jak to mówią „co kraj to obyczaj”. Amsterdam mnie urzekł, ale całkowicie nie skradł mojego serca. Jedno jest pewne – miasto ma swój specyficzny urok i klimat. Żałuję tylko tego, że nie miałam więcej czasu na lepsze poznanie stolicy Holandii. Nie mniej jednak przybyłam tam w innym celu, w celu integracji z holenderskim narodem i świętowania urodzin Króla.

DSCN4304 - Kopia

Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.

6 myśli na temat “„Pomarańczowa Fiesta”, czyli Koningsdag w Amsterdamie

  1. Jeśli lubisz tego typu festiwale, to koniecznie pojedź do Danii w czasie tamtejszego karnawału. Nawet w mniejszych miejscowościach, takich jak Aalborg, impreza trwa do białego rana! 😀

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s