Z czym kojarzy się Szwajcaria? Pierwsza myśl – drożyzna. Potem cudowne, alpejskie widoki. A w dalszej kolejności – ojczyzna serów i czekolady. To wszystko prawda, jednak okazuje się, że Szwajcaria to również kraj, w którym krowy stają się celebrytkami, a trzyminutowe spóźnienie pociągu skutkuje społecznym oburzeniem. O tym wszystkim w swojej książce „Szwajcaria na cztery sezony” opowiada Olga Dyrda, która od kilku lat odkrywa uroki tego kraju.
Olga Dyrda to podróżniczka, blogerka i autorka tej książki. Od kilku lat mieszka z rodziną pod Zurychem, gdzie wraz z mężem i dwójką dzieci codziennie poznają lokalne tradycje, podziwiają naturę i odwiedzają nowe zakątki Szwajcarii. Stworzyła także interaktywny przewodnik po Zurychu dla najmłodszych. W swojej książce „Szwajcaria na cztery sezony” przekonuje, że jej nowa ojczyzna oferuje ciekawe miejsca, atrakcje i festiwale o każdej porze roku.
Szwajcaria to dziwny twór. Ten niewielki kraj umiejscowiony w środku Europy, liczy zaledwie 9 milionów mieszkańców. Mimo tego, ma cztery języki urzędowe, a do tego w powszechnym użyciu są dziesiątki dialektów, z których mieszkańcy są niezwykle dumni. Co więcej, państwo podzielone jest na 26 kantonów, które są podstawowymi, terytorialnymi jednostkami administracyjnymi i politycznymi, zachowującymi dużą autonomię – posiadają własne konstytucje, parlamenty i rządy. Każdy kanton działa w pewnym sensie jak „państwo w państwie”, podejmując samodzielnie decyzje polityczne i tworząc własne prawo na swoim terytorium. Oprócz tego Szwajcaria nie ma oficjalnie wybranej stolicy kraju, ale Berno pełni tę funkcję, ponieważ tam znajdują się siedziby rządu. Jak tu się we wszystkim połapać, żeby głowa nam nie eksplodowała?
Szwajcaria od wieków podąża własną drogą, nie zważając na utarte schematy. Pozostaje niezależna, oryginalna i inna. Choć Szwajcaria słynie ze swojej neutralności, w ostatnich latach stoczyła dwie wojny – tyle że serowe. Wysyłanie i dostawanie listów to niemal sport narodowy, a uczniowie od najmłodszych lat samodzielnie wbijają gwoździe, piłują drewno, szyją i pieką. Do tego dochodzą dyscypliny sportowe, o których przeciętny Polak nigdy nie słyszał – alpejskie zapasy, rzut kamieniem czy wymachiwanie flagą.
Olga Dyrda cały czas odkrywa uroki życia w Szwajcarii, ale mimo to postanowiła podzielić się swoją dotychczasową wiedzą o tym kraju. W swojej książce „Szwajcaria na cztery sezony” przekonuje, że do Szwajcarii warto jest przyjechać o każdej porze roku, nie tylko zimą na narty. Autorka podzieliła rozdziały według pór roku, a w każdym z nich zachęca do innych aktywności. Jej książka nie jest typowym przewodnikiem z gotowymi trasami, a raczej ciekawą opowieścią, która inspiruje, żeby zobaczyć i poznać Szwajcarię. Z jednej strony lektura jest lekka, ale z drugiej pełna ciekawostek o szwajcarskich miejscach, tradycjach i wydarzeniach. To także zapis osobistych doświadczeń autorki i jej rodziny w nowy, zupełnie obcym kulturowo miejscu. Wszystko to z dodatkiem kolorowych zdjęć z prywatnych momentów jej rodziny. Jedynie czego mi brakowało, to mapki kraju z zaznaczonymi miejscami, o których pisze Olga. Bardzo ciekawa, lekka i wciągająca lektura dla kogoś, kto nie miał jeszcze styczności ze Szwajcarią.

