Kultura · Literatura

Francisco Cantú „Rio Grande. Reportaż o granicy”

Migracja, a właściwie nielegalna migracja to problem XXI wieku. Każdy chce lepszego bytu, ale niektórzy przemierzają setki, jak nie tysiące kilometrów w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Nierzadko ryzykując przy tym swoje życie. Migracja stała się też kontrowersyjnym tematem, bo nie wiemy co mamy zrobić i jak zrobić, żeby każdemu było lepiej. Francisco Cantú napisał książkę o życiu na granicy meksykańsko-amerykańskiej, w której opisuje swoja pracę w amerykańskiej straży granicznej.

Granica dla Francisco Cantú zawsze była blisko. Wydawało się, że jest stworzony do pisania o niej. Urodził się i wychował na przygranicznych terenach amerykańskiego południowego zachodu. Dziadek był imigrantem, a matka – strażniczka – patrolowała tereny parku narodowego. Francisco decyduje się na kontynuację rodzinnej tradycji i wstępuje do amerykańskiej straży granicznej. Co więcej, studiował w collegu stosunki międzynarodowe, zdobywał wiedzę o życiu przy granicy z perspektywy historycznej i politycznej. Francisco sumiennie i dokładnie pełni swoje obowiązki. Złapanych imigrantów odwozi do aresztu, zaś znalezione ciała odwozi do kostnicy. Jak to na służbie: po prostu robi, co mu każą. Czuje, że jest w tym dobry, ale czy to dobrze? Gdy jego przyjaciel – imigrant jedzie do Meksyku odwiedzić umierającą matkę i nie może już wrócić, coś w nim pęka. Granica przestaje być abstrakcyjnym pojęciem, a staje się bolesną rzeczywistością. „Rio Grande” to zapis tego doświadczenia.

W trakcie swojej pracy, autor był świadkiem chyba wszystkich możliwych scenariuszy. Wielokrotnie narażał swoje życie, ale mimo to wytrwale pełnił swoją służbę. W pewnym momencie zrezygnował z tej posady, bo coś w nim pękło. Niesprawiedliwość społeczna mocno zakorzeniona jest w amerykańskim społeczeństwie. Owszem, bardzo często nielegalnie próbują się przedostać przez granicę kryminaliści, którzy uciekają przed wymiarem sprawiedliwości w swoim kraju, ale nie każdy imigrant jest zły. Czasem jest tak, że sytuacja w kraju nie pozwala godnie żyć albo nie jest bezpiecznie, a więc decydują się go opuścić, by wieść godne i spokojne życie. Tak było w przypadku meksykańskiego przyjaciela autora, który legalnie pracował i płacił podatki w USA, ale gdy pojechał w odwiedziny do umierającej matki, nie mógł już wrócić.

„Rio Grande. Reportaż o granicy” to świetny reportaż o tym co dzieje się na granicy amerykańsko-meksykańskiej; o tym jak ludzie walczą, by mieć lepsze życie i coś w nim zmienić,  niekiedy poświęcając za to najwyższą cenę jaką jest własne życie. Za wszelką cenę próbują przekraczać granicę, uciekają przed wieloma niebezpieczeństwami oraz do jakich rzeczy są zdolni, byleby ich nie deportowano z powrotem. Francisco Cantú skupia się na granicy amerykańsko-meksykańskiej, z wiadomych powodów. Tym samym opisuje realia dobrze mu znane: kartele narkotykowe, handel ludźmi czy  kobietobójstwo w Meksyku – to od tego uciekają mieszkańcy tego kraju. Jednak tematykę migracji można potraktować w szerszej perspektywie. Reportaż pokazuje jak migracja stała się wielowarstwowym problem, a także pokazuje jak działa obecna polityka migracyjna. Bardzo potrzebny reportaż, który nieco otwiera oczy na problem współczesnej migracji.

Za książkę dziękuję:

Dodaj komentarz