Zu Perexi pokaże nam Amerykę Środkową w najdzikszym wydaniu – w rytmie reggaetonu i doprawioną tequilą. Kiedy dostałam tę książkę, byłam przekonana, że autorka jest azjatyckiego pochodzenia. No bo nazwisko Zu Perexi brzmi mocno egzotycznie. Tymczasem okazuje się, że autorka ma na imię Zuzanna i jest rodowitą Polką, ale napisała książkę pod pseudonimem. Zu zabiera nas na prawdziwą latynoską przygodę. Odwiedzimy z nią Gwatemalę, Panamę, Honduras, Salwador, Nikaraguę, Kostarykę i Meksyk.
W dniu swojego wyjazdu ku wielkiej i niezapomnianej przygodzie, Zu Perexi ma dwadzieścia kilka lat i licencjat w kieszeni. Postanawia na osiem miesięcy rzucić wszystko i polecieć na drugi koniec świata – do Ameryki Środkowej. Zrealizowała swoją podróż, chcąc zdobyć w ten sposób doświadczenie, łapiąc się dorywczych prac na miejscu na różnych stanowiskach, korzystając przy tym z tego, co wolność daje oraz odkrywaniu tamtejszej kultury. Jako osoba z europejskim wyglądem, robi na tubylcach ogromne wrażenie – zdecydowanie wyróżnia się w tłumie. Latynosi mają niezdrową fascynację europejkami i innymi turystkami o jasnej karnacji. Poza tym Ameryka Środkowa nie cieszy się dobrą opinią, wręcz przeciwnie – nie są to kraje bezpieczne, a zwłaszcza dla solo podróżniczki. Podróżowanie samemu, a nawet w towarzystwie poznanych w trasie ludzi, może być niebezpieczne, bo nigdy nie wie się do końca, czy gdzieś za rogiem albo w tłumie nie czai się ktoś, kto chce nam zrobić krzywdę. Trzeba po prostu mocno na siebie uważać.
W moim odczuciu autorka jest nieodpowiedzialną osobą. Wyruszając solo na drugi koniec świata, jak sama kilkukrotnie podkreśla – do jednych z najniebezpieczniejszych krajów na świecie, trzeba mieć choć trochę rozumu. Tymczasem autorka imprezuje co noc, romansuje z kim popadnie, szlaja się sama po nocach, zażywa twarde narkotyki – aż dziwne, że wróciła cała i nic jej się nie stało. Nie mniej jednak jej wspomnienia z tej szalonej podróży czyta się nieźle, a niejednokrotnie zaśmiałam się pod nosem.
„Droga Drogo, czyli szlak latino” nie jest żadnym przewodnikiem. To raczej zapiski w formie pamiętniczka Zu, które w dowcipny sposób Znalazło się tam też kilka fotografii miejsc, które odwiedziła oraz ludzi napotkanych na swej drodze. Na jednym nawet widnieje wizerunek autorki, ale twarz ma zakrytą włosami. Czyżby się wstydziła? Dodatkowo autorka serwuje nam kilka przepisów na tradycyjne dania konkretnego kraju i wypunktowała miejsca, które poleca turystom planującym wyprawę do tych krajów. To historiao wydeptywaniu własnych ścieżek oraz o odkrywaniu najdalszych zakątków – zarówno tych na mapie, jak i wewnątrz siebie. „Droga Drogo, czyli szlak latino” jest zabawną opowieścią o ośmiomiesięcznej wędrówce po Ameryce Środkowej, jednak autorka pewne intymne szczegóły swojej latynoskiej przygody powinna zachować dla siebie.
