Nie jestem miłośniczką miejsc sakralnych. Kościoły, synagogi, zakony i inne tego typu obiekty nie za bardzo mnie interesują, chociaż paradoksalnie często je odwiedzam. Jednak są takie budowle sakralne, które chociaż raz w życiu trzeba zobaczyć. Do takich miejsc bezapelacyjnie zalicza się Opactwo Cystersów w Lubiążu. Miejsce to zdecydowanie wyróżnia się na tle zamków, pałaców i podziemnych miast Dolnego Śląska. To absolutnie wyjątkowy obiekt, który pełnił kiedyś bardzo ważne funkcje. Nawet ja byłam pod ogromnym wrażeniem i co więcej – chętnie jeszcze kiedyś tam wrócę 🙂
Bez wątpienia Opactwo Cystersów w Lubiążu jest miejscem wyjątkowym na skalę europejską, a może też i światową. Wybudowany został na szlaku handlowym w zakolu Odry, dlatego też pełnił niezwykle ważne funkcje. Jego powierzchnia jest większa od Zamku Królewskiego w Warszawie i Zamku Królewskiego na Wawelu razem wziętych! Co więcej, dzięki swoim gabarytom uznawany jest za drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie. Prześciga go jedynie zespół klasztorny El Escorial w Hiszpanii. To, co również wyróżnia ten klasztor, to przepiękne barokowe zdobienia wewnętrze, które robią piorunujące wrażenie. Ale o tym za chwilkę 🙂

O burzliwej historii klasztoru
Jeszcze przed przybyciem pierwszych zakonników istniał w tym miejscu gród. Cystersi to formacja, która ciężko pracowała, najczęściej na roli. Praca wytwórcza była dla nich nie tylko istotna i potrzebna, ale również bardzo wyraźnie wpływała na ogólny postęp cywilizacyjny na zamieszkałych terenach. Cystersi zakładali winnice, budowali stawy rybne ale również wznosili imponujące obiekty.
Około 1200 r. powstał pierwszy kościół klasztorny, który nie dotrwał do naszych czasów. Budowę obecnego kościoła rozpoczęto w końcu XIII w. Wzniesiono wtedy nowe prezbiterium i kilka kaplic wraz kaplicą grobową Bolesława III Rozrzutnego. Kościół jest murowany z cegły, trzynawowy, o układzie bazylikowym. Niestety z bardzo bogatego wnętrza prawie nic nie przetrwało do naszych czasów. Klasztor bardzo ucierpiał w czasie wojen husyckich, napadów Szwedów oraz innych często wewnętrznych konfliktów. Dopiero po pokoju westfalskim przyszedł okres świetności. Wtedy też powstała szkoła przyklasztorna, budynki browaru i piekarni, kancelaria klasztorna, oficyna mieszkalna oficjalistów oraz rzemieślników klasztornych, mała i duża wozownia, budynek bramny oraz most nad fosą, która wzmacniała możliwości obronne założenia.
Najistotniejszym dziełem cystersów był budynek klasztorny, który został wzniesiony w dwóch etapach: część północna w 1685-1699 r., a część południowa w 1695-1715 r. Jest jednym z największych założeń klasztornych w Europie. Monumentalną, rozciągającą się na 223 m fasadę zachodnią zdobi dwuwieżowa elewacja kościoła klasztornego. Złoty okres w dziejach opactwa skończył się w 1810 r. Wtedy też władze pruskie zorganizowały tutaj szpital wojskowy, który został wkrótce przekształcony w szpital dla umysłowo chorych arystokratów. Wspaniale wyposażony dotąd klasztor wyraźnie opustoszał – wywieziono wiele obrazów, rzeźb, instrumentów muzycznych. W czasie II wojny światowej klasztor przekształcono w zakład przemysłu zbrojeniowego, w którym pracowali robotnicy przymusowi sprowadzeni. To wtedy dokonano największych zniszczeń. Przez kolejne trzy lata mieścił się tu szpital wojskowy, a od początku lat 50. XX wieku obiekt został pozostawiony właściwie sam sobie i stopniowo stawał się coraz większą ruiną.
Dopiero w 1989 roku powstała Fundacja Lubiąż, która od ponad 30 lat walczy o uratowanie tego bezcennego zabytku. Wykonano m.in. szereg prac zabezpieczających, dzięki którym stan techniczny budynku nie ulega już pogorszeniu, a także przeprowadzono renowację kilku wspaniałych sal i części fasady głównej. Dzięki temu powoli, krok po kroku opactwo powraca do dawnej świetności.
Mumie, legendy i Michael Jackson
Przez te wszystkie lata, w których opactwo stało opustoszałe, obiekt obrósł w wiele mitów, legend i zagadkowych historii. Mroczne epizody łączą się z lubiąskimi podziemiami. Nie jest powszechnie wiadome, że krypta pod gotycką bazyliką to drugie po Wawelu największe mauzoleum książęce. Miejsce wiecznego spoczynku znalazło tu aż szesnastu przedstawicieli dynastii Piastów Śląskich, m.in. fundator założenia Bolesław Wysoki, Henryk III Głogowski i prawdopodobnie Władysław Laskonogi. Niestety radziecka armia zbezczeszcześciła szczątki zakonników i ukradła wyposażenie grobów. W latach 90. udało się zidentyfikować tylko jedną mumię. Należała do jedynej osoby świeckiej pochowanej wśród duchownych i władców, wbrew regule zakonnej, w uznaniu za zasługi dla klasztoru – Michaela Willmanna.
Kolejna sensacja wybuchła latach 80. Lubiąż stał się miejscem poszukiwania ogromnych skarbów, gdyż gruchnęła wiadomośc, że na terenie klasztoru znajduje się cenny skarb. Wojsko i Służba Bezpieczeństwa PRL-u podejmowały kilka prób odnalezienia tu słynnego złota Wrocławia, czyli depozytów sejfów Festung Breslau, ewakuowanych z miasta przez Niemców pod koniec wojny. Pojawiali się również indywidualni poszukiwacze sławy i bogactwa, którzy samozwańczo przeszukiwali poklasztorne budynki. Skarbu nie znaleziono, ale obsesyjne poszukiwania przyczyniły się znacznie do dalszej degradacji całego obiektu.
Mało kto wie, ale obiekt przyciągnął też samego amerykańskiego króla popu. W 1997 roku słynne opactwo odwiedził Michael Jackson, który ponoć poważnie myślał o jego kupnie z zamiarem uczynienia tu swojej europejskiej rezydencji oraz muzeum. Ostatecznie do zrealizowania pomysłu nigdy nie doszło.
Zwiedzanie klasztoru
Na co najbardziej zwrócić uwagę?
- Jadalnia Opata
To pierwsze pomieszczenie, od którego rozpoczynamy zwiedzanie. Już na wstępie sala robi wrażenie, ale to dopiero przedsmak tego, co czeka nas dalej. Na suficie znajduje się malowidło autorstwa Michała Willmana oraz bogata sztukateria. Artysta mówił o nim, że jest to pierwszy tak wielki fresk w jego karierze. Willman nazywany był śląskim Rembrandtem, który 43 lata swojego życia spędził w Lubiążu. Tu tworzył i tu pozostawił spory kawałek swojego artystycznego dorobku. Malowidło powinno się oglądać z węższego brzegu sali, wtedy dokładnie widzimy jego fenomen.
- Drzwi wejściowe do Sali Książęcej
Przedsmakiem tego, co czeka nas wewnątrz, są drzwi prowadzące do Sali Książęcej, które również robią wrażenie. Wejścia strzegą dwie postacie: Indianin i Murzyn. W XVII wieku wszystko to, co co inne i dalekie, a wręcz egzotyczne było bardzo popularne. Te dwie postacie podtrzymują ozdobny portal w postaci tarczy z herbem opata.
- Sala Książęca
Drzwi prowadzą nas do najpiękniejszego miejsca w całym obiekcie – Sali Książęcej, na widok której aż trudno powstrzymać się od okrzyku zachwytu. W końcu to najpiękniejsza barokowa sala na Dolnym Śląsku, a może nawet i w całej Polsce. W ogromnej, dwukondygnacyjnej sali o wysokości 13,4 metra i powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych wszystko ma jakieś znaczenie i wszystko jest piękne. Bogactwo rzeźb, płaskorzeźb, malowideł i innych dekoracji jest wprost oszałamiające, ale na dłuższą metę mogą być nieco przytłaczające. Przedstawiają cesarzy habsburskich (w trakcie budowy klasztoru, Śląsk znajdowała się na terytorium Austrii), alegorie cnót kardynalnych (jak męstwo, roztropność, sprawiedliwość), a także personifikacje kontynentów: Europy, Azji, Afryki i Ameryki.
To, co również przykuwa naz wzrok to plafon o wymiarach 28 m x 14 m (300 m kw.) z malowidłem, które nosi tytuł „Zwycięstwo Wiary katolickiej nad herezjami i niewiernymi”. Jego autorstwo przypisuje się Christianowi Bentumowi. Na plafonie dostrzeżemy Matkę Boskę, gołębicę jako symbol Ducha Świętego, a także dzieciątko Jezus. Nie mogło także zabraknąć ukazania siedmiu cnót chrześcijańskich. Jeśli dobrze się przyjrzymy, to dostrzeżemy pewną sztukę iluzji – w jednym miejscu mamy wręcz dzieło 3D, bo obraz przechodzi w elemnt będącym fragmentem rzeźby/sztukaterii.
- Refektarz Letni
Przechadzając się dalej, po zrujnowanych wnętrzach Opactwa, z ogołoconymi ścianami, z sypiącym się tynkiem i zwisającymi kablami sądziłam, że takie widoki będą nam towarzyszyć do samego końca wycieczki. Jednak czekała na nas jeszcze jedna perełka – Refektarz. Pomieszczenie to pełniło w przeszłości rolę jadalni dla mnichów. Tutaj też czytano Pismo Święte i tu panowała cisza. Sala ta – chociaż nie tak okazała jak Sala Książęca – również jest pełna przepychu i barokowych dekoracji. Nad głowami zobaczymy plafon autorstwa Feliksa Schefflera. Przedstawia Chrystusa rozmnażającego chleb i ryby, by nakarmić nimi pięć tysięcy osób. Uzupełnieniem wystroju są medaliony, które przypominały sceny z życia założycieli zakonu czyli świętych Benedykta i Bernarda.
- Kościół Najświętszej Marii Panny
Po podziwianiu pięknych barokowych wnętrz, przenosimy się do zupełnie innego świata. Wnętrze tego kościoła sprawia wrażenie, jakby się własnie budował. W rezeczywistości jest zupełnie inaczej, bowiem miejsce to zostało zdesakralizowane. Nsz wzrok przykuwają gołe i obdrapane ściany, na których próżno szukac jakiś ozdobników. Kiedyś kościół wypełniały obrazy autorstwa Michała Willmana oraz piękne, bogato zdobione drewniane stalle (czyli siedziska ustawione przy bocznych ścianach prezbiterium, przeznaczone głównie dla duchownych. Widać je na zamieszczonym poniżej starym zdjęciu, zrobionych przed wojną. Potem nastały czasy II wojny światowej, gdzie Niemcy ukradli większość cennych obiektów, a jak weszli tu Ruscy, nie pozostało tu niemal nic poza murami. O dawnej świetności przypomina jedynie brama oddzielająca część klauzurową od świeckiej. W jednym miejscu dotrzeżemy takżę wielką ramę po obrazie Willmanna, która jakimś cudem uniknęła spalenia.
W podziemiach kościoła znajduje się krypta, a w sarkofagach mumie pochowanych tu Piastów, opatów i genialnego artysty (Willmanna). Klasztor w 1945 został zdewastowany przez żołnierzy Armii Czerwonej. Szukając skarbów zniszczyli trumny Piastów śląskich (przypuszcza się, że skradli insygnia władzy Piastów – jabłka, berła, miecze). Mumie porozrzucali po posadzce. Z tego powodu historycy i archeolodzy w późniejszych latach nie byli w stanie rozpoznać, które szczątki do kogo należą. Rozpoznano jedynie mumię Willmanna.
Opactwo Cystersów – słodko-gorzka nostalgia
Nie ma co ukrywać, że z jednej strony klasztor robi przeogromne wrażenie, nie tylko swoim gabarytem, ale i barokowymi zdobieniami. Z drugiej jednak serce boli, że opactwo zostało ogołocone niemal ze wszystkiego, a obdrapane mury straszą. Przykro się robi patrząc na takie obiekty. Coraz częściej nachodzi mnie taka refleksja, jak piękny byłby nasz kraj, gdyby nie II wojna światowa, gdzie naziści na zmianę z wojskami radzieckimi rozgrabili i zniszczyli niemalże każdy obiekt w Polsce. Zwiedzając zamki czy kościoły w sąsiednich Czechach czy Słowacji, czasami czuję ukłucie zazdrości, że u nich wszystko przetrwało w nienaruszonym stanie i mają czym się chwalić. Oczywiście polscy konserwatorzy zabytków wykonali i nadal wykonują kawał świetnej roboty, by przywrocić dawny blask zabytków. Jednym z nich jest własnie Opactwo Cystersów w Lubiążu. Miejmy nadzieję, że klasztor kiedyś powróci do czasów swojej świetności.
Wydarzenia na terenie Opcatwa
- Od 2001 roku na terenie Opactwa odbywa się SLOT Art Festival, a od 2005 – festiwal muzyki elektronicznej Electrocity.
- Dzięki współpracy Fundacji Lubiąż z Muzeum Haus Schlesien w Königswinter w opactwie odbywają się wystawy poświęcone historii, kulturze i różnym aspektom życia mieszkańców Śląska.
- W 2010 na terenie Klasztoru został nakręcony wideoklip do utworu „Alas, Lord Is Upon Me” zespołu Behemoth.
- W 2012 wnętrza pałacu posłużyły Sylwii Grzeszczak za scenerię teledysku do piosenki „Małe rzeczy”.
- Na terenie Opactwa kręcono również reklamę kabanosów marki Tarczyński.
- W Sali Książęcej wybrane koncerty corocznego Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans.
Informacje praktyczne:
- Adres: plac Klasztorny 1, Lubiąż
- Strona internetowa: Opactwo Lubiąż
- Godziny otwarcia: poniedziałek-niedziela, godz. 10:00-17:00 (kwiecień-wrzesień); poniedziałek-niedziela, godz. 10:00-15:00 (październik-marzec)
- Cennik biletów: 30 zł (normalny), 25 (ulgowy)
- Jeśli chcecie fotografować obiekt, musicie dodatkowo uiścić opłatę 5 zł (za jedno urządzenie fotografujące). Może wydawać się to irytujące, ale zdecydowanie warto za to zapłacić.
- Płatność możliwa jest tylko gotówką,a w okolicy nie ma bankomatu.
- Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem w grupach co godzinę (o każdej pełnej godzinie).
- Wycieczka nie będzie wracać w miejsce rozpoczęcia zwiedzania- wyjście jest z innej strony.
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione. Jeśli chcesz coś wykorzystać, zapytaj 🙂
Jeśli podobał Ci się mój wpis, albo czujesz się zainspirowana/y to zostaw komentarz lub lajka. Możesz także pomóc w rozwoju bloga niewielką wpłatą – symbolicznym kosztem kawy! To nie tylko wsparcie, ale i dodatkowa motywacja.
Z góry dzięki! 🙂








































