Kuba to jedno z moich wielkich marzeń. Kiedyś dotrę na tę karaibską wyspę, ale póki co czytam niemal wszystkie książki o tym kraju. Długo czekałam na pojawienie się tej pozycji, a kiedy w końcu się ukazała – pochłonęłam ją za jednym zamachem.
Marcin Kydryński to radiowiec, fotograf i podróżnik. To również autor i kompozytor piosenek, producent muzyczny i organizator festiwali i koncertów. Ze swoich podróży przywiózł wiele wspomnień, które opisał w swoich książkach, m.in. „Biel. Notatki z Afryki”, „Dal” czy „Muzyka moich ulic”. W tej ostatniej pisze o Portugalii, za co został uhonorowany Orderem de Merito przez prezydenta tego kraju za promocję portugalskiej kultury. Tym razem powraca z nowym dziennikiem, w którym opisuje kubańską rzeczywistość.
„Kuba: wyspa jak wulkan gorąca” – brzmią słowa znanej polskiej piosenki. Wiele w tym prawdy, bo Kuba jawi się jako raj na ziemi, a tysiące turystów z całego świata ochoczo przybywa na ten karaibski kawałek ziemi. Czy to aby na pewno raj? Owszem, są piękne plaże, słońce, salsa tańczona na ulicy, niekończąca się fiesta. Jednak Kuba ma również swoją mroczną stronę – bieda, izolacja na arenie międzynarodowej, brak perspektyw na przyszłość no i przede wszystkim – niekończąca się komuna. To tak naprawdę zapomniana przez Boga kraina. Jednak jest coś, co przyciąga na tę wyspę – ludzie, którzy mimo brutalnej rzeczywistości, starają się zachować odrobinę uśmiechu i nadziei.
Jak sam autor przyznaje, w swojej książce opowiada intymną historię, w której występuje cała gama emocji: oczarowanie i zwątpienie, tkliwość i żar, współczucie, zazdrość, wstyd, złość i namiętność. I – co podkreśla – przede wszystkim jest to szczery dziennik. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Kydryńskiego. Miałam już wcześniej przyjemność obcować z „Bielą” oraz „Muzyką moich uczuć”, więc wiedziałam, czego mam się spodziewać. Z „Milagro” jest trochę inaczej. Odniosłam wrażenie, że jest trochę bardziej osobisty, a przez to też trudniejszy w odbiorze. „Dwadzieścia jeden dni, które nie powtórzą się nigdy. Tak patrzyłem wtedy na Kubę zakochanym wzrokiem, tak myślałem o niej, o sobie, o świecie” – wszystkie emocje, które mu towarzyszyły w trakcie tej wyprawy opisał w swoim dzienniku.
Jednak to fotografie umieszczone pomiędzy słowami stanowią istotę tej książki. Wszystkie kadry są czarno-białe, przez co tworzą nie tylko spójność, ale przede wszystkim oddają klimat tego miejsca. „Próba uchwycenia w obrazie chwili archetypicznego pierwszego wejrzenia, które prowadzi do miłości. Chciałem zatrzymać we wdzięcznej pamięci siłę zderzenia z urodą wyspy, jej mieszkańców, kultury, pejzażu” – pisze autor. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jego zdjęcia ukazują smutek i beznadzieję dnia codziennego, ale gdy się lepiej przyjrzymy, dostrzeżemy tam również pasję i miłość do ojczyzny.
„Milagro. Dziennik kubański” Marcina Kydryńskiego to pięknie wydane wspomnienia z tej karaibskiej wyspy. To potężna dawka emocji, całej gamy uczuć, którą odczuwamy razem z autorem spacerując po ulicach Hawany czy przemierzając bezdroża wyspy.

