Kultura · Literatura

Agnieszka Pikulicka-Wilczewska „Nowy Uzbekistan”

Mam ogromny sentyment do Uzbekistanu. Odwiedziłam ten kraj ponad cztery lata temu i zachwyciłam się. Wspaniali ludzie, piękna architektura, niesamowita historia. Jednak dla przeciętnego turysty to tylko fasada, którą się napawa, bo kto by się przejmował szarą rzeczywistością miejsca, do którego podróżuje? A mieszkańcy chcą pokazać to, co jest najlepsze w ich kraju. Książek na temat współczesnego Uzbekistanu nie ma wiele na rynku wydawniczym. Agnieszka Pikulicka-Wilczewska postanowiła napisać reportaż o tym kraju pełnym kontrastów.

Przeciętny człowiek nawet nie wie, gdzie leży Uzbekistan, albo nawet nie słyszał o tym kraju. To była radziecka republika znajdująca się w Azji Centralnej. Kiedy opadł kurz po rozpadzie Związku Radzieckiego, Uzbekistan po raz pierwszy w historii mógł sam decydować o sobie. Naczelną zasadą nowego porządku stał się maʼnaviyat („moralność” lub „duchowość”) – życie w pokoju i harmonii, przywiązanie do ojczyzny i rodziny, szacunek dla starszych, troska o młodych, miłość do języka uzbeckiego. Administracja państwowa pod wodzą prezydenta Isloma Karimova, który rządził krajem przez prawie 30 lat, ochoczo zabrała się do wprowadzania tych pięknych idei w życie. Jednak proces uszlachetniania Uzbeków okazał się bolesny: cenzura, inwigilacja, szykany i prześladowania nieprawomyślnych były na porządku dziennym. Śmierć jedynowładcy i zmiana na prezydenckim tronie przyniosła krótką nadzieję na zmiany i szybkie rozczarowanie.

Szczerze powiem, że jestem zaskoczona tym reportażem. Po wizycie w Uzbekistanie miałam zupełnie inny obraz tego kraju, niż ten opisany przez Agnieszkę Pikulicką-Wilczewską. O ile cenzura i inwigilacja zbytnio nie szokuje – w końcu naleciałości po Związku Radzieckim pozostają, to już prześladowanie i fundamentalizm religijny już tak. Uzbecy w większości wyznają islam, ale będąc tam wcale tego nie odczułam. Wszyscy są mile nastawieni, kobiety nie noszą czadorów, a alkohol w restauracjach czy barze bez problemu można zamówić. Tymczasem fundamentaliści próbują zdominować społeczeństwo, zabraniając niemal wszystkich „przyjemności”, jak np. techno imprezy. Młodzi ludzie, którzy chcą się trochę odstresować i pobawić, muszą urządzać imprezy z muzyką techno w ukryciu, bo władza uważa, że ten rodzaj muzyki to demoralizacja przybyła z „zepsutego” Zachodu.

Agnieszka Pikulicka-Wilczewska, autorka książki spędziła w Uzbekistanie trzy lata, pracując jako dziennikarka i wykładowczyni na tamtejszej uczelni. Opisywała wszechobecną korupcję, sytuację kobiet, osób LGBT+, wzmagający się fundamentalizm religijny. Za swoją bezkompromisowość zapłaciła wysoką ceną – została wydalona z Uzbekistanu bez możliwości powrotu. Ale pisanie reportaży wiąże się z pisaniem prawdy, nawet jeśli jest szokująca i niewygodna. „Nowy Uzbekistan” to raport z zawodowych zmagań, szarej i czasem brutalnej uzbeckiej rzeczywistości  oraz prywatnej miłości do tego trudnego kraju. Widać ogromne doświadczenie autorki w temacie i regionie, który opisuje. To kawał świetnej reporterskiej pracy.

Za ksiązkę dziękuję:

Dodaj komentarz