Republika Południowej Afryki nie cieszy się dobrym PR-em. Segregacja rasowa, przestępczość, bieda, townships – to tylko niektóre bolączki społeczne tego południowoafrykańskiego państwa. Magdalena Osiejewicz, która od lat mieszka w RPA, stara się zatrzeć te negatywne stereotypy o kraju, który wybrała na swój dom. Czy jej się to udało?
Trzydzieści lat po zmianie systemowejRPA to państwo wciąż dotknięte przez liczne bolączki społeczne, gdzie większości mieszkańców żyje się bardzo ciężko, choć nie brakuje też ludzi niezmiernie bogatych. Trudna historia i problemy to tylko jedna z twarzy RPA. Styczność z dziką przyrodą jest częścią życia w RPA. Co prawda lwy po ulicach chodzą tylko na terenie parków narodowych, ale nawet mieszkając w mieście, do obecności niektórych braci mniejszych trzeba się po prostu przyzwyczaić. Zasada jest taka, że im bliżej dzikich terenów, zwłaszcza lasów czy gór, tym większe są szanse na to, że będzie trzeba zaakceptować różnych gości.
Autorka opowiada nam o tym kraju kontrastów i różnorodności. Magda pokazuje nam RPA w sposób rzetelny, nie wygładzając ani nie upiększając tego obrazu. Nie jest to piękna laurka w stronę RPA, a wręcz pokazuje nam ciemne oblicze tego kraju. Wyjaśnia nam jednak jej podłoże odwołując się do kontekstów historycznych, a także sytuacji politycznej. Pokazuje nam jak kolonializm i apartheid wpłynął na ten kraj oraz szkody, jakie poczynił ludziom do dziś są widoczne. Poza informacjami dotyczącymi życia w tym kraju skupia się również na grupach etnicznych ukazując ich ciekawą kulturę. Dostarcza nam także cała masę ciekawostek, m.in. taką, że RPA ma trzy stolice: Pretorię – siedzibę władzy wykonawczej, Kapsztad- ustawodawczej i Bloemfontein- sądowniczej. Opowiada tez o codzienności Południowoafrykańczyków – z czym pija się rooibos, co to jest robot i dlaczego bieda ma kolor skóry.
Zazwyczaj, kiedy czytam o jakimś miejscu, o którym niewiele wiem, to po lekturze książki pragnę jak najszybciej polecieć i przekonać się na własne oczy, jak tam jest. Nigdy nie ciągnęło mnie do RPA i przyznaję, że autorka nie zachęciła mnie do wizyty w tym kraju. Starała się przybliżyć realia życia codziennego, że nie jest tak strasznie, jak o tym mówią w mediach, chociaż wiadomo – trzeba uważać. Ja chyba nie słyszałam nic dobrego o RPA, a jadąc do tak odległego kraju, chciałabym cieszyć się odkrywając jego piękno, a nie ciągle oglądać na około i uważać na każdym kroku. Miałam wręcz wrażenie, że autorka ma pretensje, iż czytelnik nie podziela jej miłości i pasji do tego kraju, a widzi w nim jedynie samo niebezpieczeństwo. No cóż, nie wzięło się to z nikąd, tylko kraj sam zapracował sobie na taką opinię. Nie mniej jednak fajnie, że napisała tę książkę, bo nie ma zbyt wielu pozycji na ten temat. Do swoich opowieści dołączyła piękne, kolorowe fotografie. Natomiast na końcu zamieściła listę filmów, które zostały nakręcone na terenie RPA, które chętnie kiedyś obejrzę.

