Miejsce to nazywane jest „Petrą Andaluzji”. Wszystko za sprawą kamiennych płaskorzeźb wykutych w skale, które mają przypominać te w „prawdziwej” Petrze. Gdy dowiedziałam się o tym miejscu, od razu wiedziałam, że muszę się tam pojawić. W trakcie swojej ostatniej wizyty w Andaluzji rozplanowałam swój czas w taki sposób, żeby dotrzeć do miasteczka Osuna, znajdującego się pomiędzy Sewillą a Malagą, ale jednak pośrodku niczego. Transportem publicznym nie było łatwo się dostać, bo w ciągu dnia (z Malagi) jadą tam tylko 3 pociągi i trzeba się było do nich dostosować. Natomiast autobus jest jeden dziennie. Wstałam więc o 4 rano, żeby zdążyć na pociąg o 6:00 – tak, nie jestem do końca normalna, bo i kto normalny zrywa się tak wcześnie na swoich „wakacjach”? Nawet do roboty nie zbudzam się o tak nieludzkiej porze. No ale plan sam się nie zrobi. Z niechęcią i wyrzutami, że czemu ja sobie to robię, pognałam na pociąg. Chwilę po godzinie 8:00 dotarłam do miasteczka. O 10:00 otwierało się miejsce, które mnie interesowało. W międzyczasie poszłam na śniadanie i wykorzystałam resztę czasu, żeby rozejrzeć się po Osunie.
Co zobaczyć w Osunie?
Zacznę od tego, co samo miasto ma do zaoferowania 🙂 Nie jest to jakaś metropolia, a raczej urocze miasteczko, jakich w Hiszpanii nie brakuje. Jednak to właśnie w tutejszej Plaza de Toros (arenie walki byków) kręcono niektóre sceny do serialu „Gra o tron”. Jeśli (tak jak ja) przyjechaliście zobaczyć „Petrę Andaluzji”, to przy okazji warto rozejrzeć się po mieścinie, bo co nieco ma do zaoferowania. Osuna rozciąga się na zboczach niewielkiego wzgórza, które służy jako strażnica rozległych pól oliwnych i zbożowych. A co można zobaczyć w samym mieście?
- Uniwersytet – to jedno z najważniejszych placówek edukacyjnych w regionie. Pięknie i dumnie góruje nad miastem. Uniwersytet założono w XVI wieku i posiada bogatą historię. Sale zdobią freski i kasetonowe sufity, a renesansowe patio otaczają krużganki.
- Plaza Mayor – czyli główny plac skupiający całe życie społeczne miasta. Znajdują się tutaj najważniejsze instytucje oraz zabytki, jak XVIII-wieczny ratusz, kościół czy Muzeum Archeologiczne.
- Muzeum Osuny – zwiedza się tu poszczególne kondygnacje, a wystawa prezentuje dawne życie w mieście i regionie. Znajdzie się tu też coś dla fanów „Gry o tron” – jedna z sal poświęcona jest temu serialowi.
- Kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – najcenniejszy kościół Osuny stoi na wzgórzu ponad miastem. Wzniesiony w 1531 roku jest jednym z najświetniejszych przykładów renesansowej architektury całej Hiszpanii.
- Palacio de Marques de la Gomera – uważany jest za najpiękniejszą magnacką rezydencję w Osunie. To barokowe arcydzieło, pełne filigranowych zdobień i uroczym patio znajduje się poza centrum. Obecnie działa tu elegancki hotel.
- Ministerio de la Encarnatión – ten barokowy klasztor powstał z inicjatywy lokalnej arystokracji. Jego ozdobę stanowią piękne płytki azulejos i obrazy o tematyce nie tylko religijnej.
- Plaza de Toros (arena walki byków) – jak dla mnie niczym nie różni się od tych, które widziałam w innych hiszpańskich miastach. To bardziej atrakcja dla fanów serialu „Gry o tron”, żeby poczuć klimat 🙂




A nad miastem góruje miejsce, które było celem mojej wycieczki – El Coto de las Canteras.
El Coto de las Canteras – historia „Petry Andaluzji”
El Coto de las Canteras to stary kamieniołom położony w andaluzyjskim miasteczku Osuna. Historia tego miejsca sięga czasów starożytnych, kiedy to wydobywano piaskowiec do budowy. Obecnie jest własnością prywatną i jest otwarta dla publiczności, znana jako „Petra Andaluzji” – właśnie tak opisał ją Mario Vargas Llosa. Wszystko ze względu na spektakularne kamienne płaskorzeźby, które porównywane są do tych znajdujących się w jordańskiej Petrze.
Rezerwat położony jest na wzgórzu zwanym Las Canteras i od tysiącleci miejsce to zaopatrywano we wspomniany piaskowiec, z którego budowano przede wszystkim domy, pałace czy kościoły. Szacuje się, że od około V wieku p.n.e. w kamieniołomie pracowali pierwsi osadnicy i już wtedy rozpoczęto prace wydobywcze. Po włączeniu tych terenów do Imperium Rzymskiego, zaczęto wykorzystywać ten kamień do budowy wodociągów czy innych obiektów ówczesnych miast. Do dnia dzisiejszego zachowały się pozostałości z tej epoki.
Okres średniowiecza sprawił, że z piaskowca, który tutaj wydobywano, zaczęto wznosić zamki, kościoły oraz klasztory znajdujące się w pobliżu. Co ciekawe, piaskowiec pochodzący z Osuny znajduje się w najwspanialszych hiszpańskich budowlach, w tym również w La Giraldzie w pobliskiej Sewilli. W połowie ubiegłego wielu spadło zainteresowanie tym kamieniem i zaprzestano jego wydobycia. Ostatnim mistrzem kamieniarstwa w latach 60-tych XX wieku był Andres Benites. W 2016 roku – po renowacji obiektu – otworzono tu muzeum.
El Coto de las Canteras – co jest na zewnątrz?
Pierwszym obiektem, na który zwrócimy uwagę są spektakularne rzeźby autorstwa Francisca Valdivii Gomeza. To artysta urodzony w Osunie już w wieku piętnastu lat nauczył się rzeźbić w drewnie i kamieniu. W 2004 roku dostał zlecenie na zrealizowanie figur dekorujących kamieniołom. Z dbałością o każdy szczegół, tworzył je przez kolejne lata, wzorując się na szkicach i fotografiach iberyjskich, które aktualnie znajdują się w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Madrycie. Chciał, aby jego płaskorzeźby były jak najbardziej autentyczne, nawiązując do swojego oryginalnego pochodzenia. Dlatego też przy wejściu od razu dostrzeżemy dwóch waltornistów, którzy „strzegą” bram do wnętrza. Natomiast tarcza między dwiema komodami wzorowana jest na tarczy Osuny – dwa niedźwiedzie na łańcuchach trzymające te same kamieniołomy i gryf na nich.
Innym elementem, który wpadnie nam w oko jest lew iberyjski, pełniący rolę strażnika El Coto de las Canteras. Obiekt ten powstał po wyrzeźbieniu kamienia, który upadł w wyniku osunięcia się ziemi. Jest on bardzo podobny do Lwa z Nueva Carteya, znajdującego się w Muzeum Archeologicznym w Kordobie. Nieopodal lwa znajduje się inna rzeźba barana wzorowana na baranie iberyjskim Protomo z Osuny. A wszystko to w otoczeniu zielonego ogrodu o łącznej powierzchni 4000 m2, w którym rosną egzotyczne, a także rodzime rośliny.
A co znajdziemy w środku?
Wkraczając do tego niezwykłego świata, od razu dostrzeżemy wielką płaskorzeźbę oraz przestrzenie. Zabytkowa płaskorzeźba także autorstwa Francisca Valdiviego Gomeza ma prawie 13 metrów i przedstawia scenę zbioru winogron z rożnymi alegoriami zwierząt. Dwie główne postacie to kobieta w ciąży po lewej stronie i Túbal po prawej – ostatni wnuk Noego – którego poddani według legendy założyli Osunę. Pień winorośli jest złamany, jakby był piorunem, symbolem mocy. Po bokach przedstawiono kilka scen, takich jak potop powszechny, indalo (prehistoryczny symbol magiczny pochodzący z terenu Andaluzji) w Almerii czy jednorożce. Wreszcie u góry tarcze nazwisk Ramos i Lobo, nazwisk pary właścicieli. Całość inspirowana jest książką „Iberyjska Twierdza w Osunie” autorstwa Artura Engela i Pierre’a Parisa , którą napisali w 1906 roku.
Jaskinia mierzy 27 metrów wysokości i panuje w niej stała temperatura 22 stopni. Co ciekawe, dzięki porowatości piaskowca, z którego składa się cała jego konstrukcja, dźwięk jest pochłaniany w taki sposób, że nie ma echa. Poza spektakularną rzeźbą, we wnętrzu znajduje się małe muzeum z kolekcją narzędzi i maszyn stosowanych do wydobycia i obróbki kamienia. W środku można urządzić zorganizować wydarzenia kulturalne, np. koncerty, a także przyjęcia plenerowe czy śluby.
Czy warto tam pojechać? Moje wrażenia
Powiem tak – cieszę się, że zobaczyłam to miejsce, bo niewiele osób o nim wie. Zrobiło na mnie wrażenie, chociaż spodziewałam się, że będzie większe i bardziej spektakularne. Porównanie tego miejsca do królestwa Nabatejczyków w Jordanii jest mocno przesadzone, ale z pewnością El Coto de las Canteras jest ciekawe i unikatowe na swój sposób. Jednak zrywanie się o 4 rano i przejechanie tych 120 km w jedną stronę, nie jest warte zachodu. Jeśli Osuna będzie na Waszej trasie, to tak – jak najbardziej zróbcie sobie tam dłuższy przystanek i pójdźcie do El Coto las Canderas. Chyba, że jesteście równie szaleni jak ja 🙂 Chociaż w drodze powrotnej wydarzyło się coś, czego rano półprzytomna nie dostrzegłam. „Mój” pociąg jechał trasą przecinającą Caminito del Rey, którą kroczyłam dzień wcześniej zastanawiając się, czemu akurat żadna kolej nie przejeżdża. Miałam farta, bo widziałam Ścieżkę Króla z dwóch różnych perspektyw 🙂
Informacje praktyczne
- Adres: Vía Sacra, S/N, 41640 Osuna
- Strona internetowa: El Coto de las Canteras
- El Coto de las Canteras otwarte jest codziennie, ale warto upewnić się wcześniej pisząc wiadomość na Facebooku lub WhatsAppie. Wszystkie dane kontaktowe znajdują się na oficjalnej witrnie internetowej. Przemiły pan Jesús po drugiej stronie monitora odpisuje niemal od razu, również w języku angielskim.
- Godziny otwarcia: poniedziałek: 10:00-14:00, wtorek-piątek: 10:00-13:30, sobota: 10:00-13:30 oraz 16:00-19:00, niedziela: 10:00-13:30
- Cennik biletów: 3,5€
Wszystkie zdjęcia umieszczone w tym poście są moją własnością, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i używanie bez mojej zgody jest zabronione.






































Piękne zdjęcia zachęcają do zwiedzania.
Piękne miejsce. Już na zdjęciach robi duże wrażenie, a na żywo zachwyca pewnie jeszcze bardziej.