Kultura · Literatura

Lene Wold „Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę”

Czym w dzisiejszych czasach jest miłość? Czy można ją zdefiniować jednym słowem? Przecież nie da się wybrać, kogo kochamy a kogo nie. Nie mamy wpływu na to, czy kochamy kobietę czy mężczyznę, tacy po prostu jesteśmy. Natomiast w Jordanii można, a nawet trzeba rozważnie lokować własne uczucia. W kraju, który szczyci się, że jest proeuropejski, liberalny, otwarty i tolerancyjny, dzieją się bestialskie rzeczy. Lena Wold w swojej książce „Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę” opowiada historię miłosnego trójkąta Rahmana, Aiszy i Aminy , która skończyła się tragicznie.

Rahman to postępowy i nowoczesny muzułmanin, który nawet nie wymagał od swoich córek noszenia hidżabu. Aisza i Amina to siostry, które były niemalże nierozłączne, zawsze wszędzie razem chodziły i wszystko robiły razem. Ich życie zmieniło się w momencie, w którym do ich domu zawitała Maram. Nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Aisza zapłaciła życiem za to, że zakochała się w innej kobiecie. Seks pozamałżeński oraz homoseksualizm to w religii muzułmańskiej największe przestępstwa przynoszące hańbę całej rodzinie. Natomiast zbrodnią Amina było to, że ukrywała prawdę o swojej siostrze. Jedynym sposobem na przywrócenie utraconego honoru jest zabójstwo niepokornych córek. Jakimś cudem młodszej córce udało się ująć z życiem, ale teraz musi ukrywać się z dala od swojego rodzinnego domu.

Lena jest norweską dziennikarką śledczą. Napisała tę książkę z trzech perspektyw: kata, ofiary i obserwatora. Jak sama mówi, początkowo miała to być wyłącznie historia Aminy, jednak by w móc zrozumieć temat, musiała spotkać się i porozmawiać z Rahmanem. Zależało jej, aby była to obiektywna opowieść, chociaż trudno w takiej sytuacji zachować jakikolwiek obiektywizm. Chciała wiedzieć, jakie uczucia kierują ojcem, który w imię honoru zmuszony jest zabić własne córki. Lena pracowała nad tą książką ponad 4 lata, kilkukrotnie przyjeżdżając do Jordanii, rozmawiając z wieloma ludźmi, wielokrotnie ryzykując własne życie, zgłębiając tamtejsze prawo oraz poznając prawdy głoszone przez Koran. Niejednokrotnie spotkała się z samym Rahmanem, by poznać tragiczną historię jego rodziny. Jednak tylko raz udało jej się spotkać i porozmawiać z Aminą, ukrytą gdzieś daleko w bezkresach pustyni Wadi Rum.

Swego czasu naczytałam się wielu historii kobiet, które skazane były na śmierć z rąk najbliższych, na jednak jakimś cudem udało im się przeżyć. Było to wówczas jedno z zagadnień mojej pracy licencjackiej. Szerzej o tym bestialskim obyczaju pisałam tutaj.To, co mną tym razem głęboko wstrząsnęło to fakt, że takie okrutne rzeczy nadal dzieją się w XXI-wiecznej Jordanii – w kraju, który nie tak dawno temu sama odwiedziłam. Byłam w tych wszystkich miejscach, o których pisze Lena. To, co mnie tam wtedy urzekło to oczywiście zjawiskowa Petra, cudowna pustynia Wadi Rum, ale także gościnność i przyjazne nastawienie mieszkańców tego kraju. Jak widać świetnie zachowane są tam pozory. Nigdy nie przypuszczałabym, że w kraju, który aspiruje do tego, by być europejski i jest oazą spokoju na Bliskim Wschodzie, nadal praktykuje bestialski obyczaj, jakim jest honorowe morderstwo kobiet. Szok i niedowierzanie. „Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę” to wstrząsająca historia nie tylko Aminy i jej siostry, ale także o sytuacji wszystkich jordańskich kobiet.

 

Za książkę dziękuję:

Dodaj komentarz